Świat

Zmiany w prawie do naprawy. Teraz inaczej policzą gwarancję

Krzysztof Rojek
Zmiany w prawie do naprawy. Teraz inaczej policzą gwarancję
2

Unia Europejska przegłosowała nowe prawo do naprawy. Wydłuża ona gwarancie na nasz sprzęt.

Krajobraz w kwestii produkcji elektronicznych gadżetów zmienia się na naszych oczach. Kiedy jeszcze niedawno klient w walce z praktykami korporacji pozostawał często osamotniony, dziś wspiera go prawo, a niekorzystne dla niego zabiegi są jeden po drugim eliminowane.

To właśnie taka idea przyświecała zmianom określonym jako "prawo do naprawy". Te wprowadzane są na poziomie krajowym i ponadnarodowym. To, które zostało przegłosowane przez Unię Europejską zmusza m.in. producentów do przyjęcia i naprawy sprzętu, który da się naprawić w ramach gwarancji, podawania informacji o częściach zamiennych czy udostępnianie ich niezależnym serwisom. Dodatkowo, prawo przeciwdziała stosowaniu zapór cenowch przez producentów, czyli wyceniania napraw tak, by były one nieopłacalne, aby konsument zrezygnował z procesu.

Teraz do tego grona dochodzą kolejne przepisy, które wynikają z właśnie ustalonego na szczeblu europejskim prawa. Co się zmieni?

Od teraz producent musi dać gwarancję po naprawie sprzętu

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jesteśmy blisko końca okresu gwarancyjnego i psuje nam się zakupiony sprzęt - pralka, lodówka czy jakiekolwiek inne łatwo naprawialne urządzenie. Oddajemy je na gwarancji, jednak kilka miesięcy później usterka powraca. Do tej pory gwarancja działała wyłącznie od momentu zakupu i naprawa w żaden sposób nie wpływała na kwestie okresu gwarancyjnego. To jednak oznaczało, że w przypadku naprawy przez producenta ten nie ponosił żadnej odpowiedzialności z tytułu wykonanej naprawy.

To oznaczało, że naprawy mogły być wykonywane niedbale, co z kolei wpływało na żywotność sprzętu. Teraz jednak to się zmieni i korporacje będą musiały wydłużyć gwarancje o co najmniej rok po okresie naprawy, a państwa członkowskie mogą ten czas dodatkowo wydłużyć.

To jednak nie wszystkie zmiany w prawie, jakie wprowadziła Unia. Teraz użytkownicy muszą być poinformowani, że mają prawo naprawić swój sprzęt, a w przypadku, gdy naprawa wymaga specjalistycznych narzędzi - firmy muszą umożliwić do nich dostęp. Od jakiegoś czasu robi już to np. Apple.

Dodatkowo, Unia właśnie zakazała wewnętrznego parowania komponentów oraz wymusiła zezwolenie na naprawę przy użyciu używanych elementów, bądź takich, które zostały wydrukowane na drukarce 3D. Firmy nie mogą też odrzucić urządzenia ze względu na to, że wcześniej naprawiał je nieautoryzowany serwis.

Oczywiście, nowe przepisy spotkały się też z krytyką, szczególnie w kwestii wielu bardzo ogólnych stwierdzeń (co to znaczy, że firmy mają zapewniać naprawę pogwarancyjną w "rozsądnych cenach"?). Krytyka dotyczy obawy, że firmy wykorzystają te nieprecyzyjne stwierdzenia na swoją korzyść, wypaczając sens istnienia przepisów.

Bez względu na to, kiedy przegłosowane prawo zostanie zatwierdzone przez Radę Unii Europejskiej, państwa członkowskie będą miały dwa lata, aby wprowadzić te przepisy u siebie.

Sam szczególnie mocno czekam na to, jak ich implementacja będzie wyglądała w przypadku elektroniki. Wszystko przez to, że konieczność zapewnienia części zamiennych dotknie wszystkich, a nie tylko największych producentów, a szczególnie tych, którzy oferują 20 wariantów każdego smartfona, ponieważ do każdego będą musiały zapewnić zestaw zamienników.

Jaki będzie efekt? Cóż, na pewno jako społeczeństwo musimy się "przestawić" po latach korzystania z jednorazowych urządzeń, których nie opłaca się naprawiać. Mam szczerą nadzieję, że kultura naprawy sprzętu zawita też do nas.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu