Obserwuję przez ostatnie dni gimnastykowanie się Marka Zuckerberga w związku z aferą Cambridge Analytica, który dwoi się i troi, by zatrzeć niekorzystne wrażenie i by uspokoić inwestorów. Z pewnością z czasem mu się to uda, wszyscy zapomną i wrócą do bezwiednego scrolowania i wrzucania nowych danych do jego serwisu. Ale może jednak zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się, czy to się nam naprawdę opłaca?
Udostępniamy nasze dane w sieci w zamian za darmowe usługi, czy to nam się naprawdę opłaca?

Pierwszą darmową usługą, która swoją popularnością opanowała prawie cały świat była poczta Gmail, na początku dostępna na zaproszenia, później już dla wszystkich. Usługa dana nam całkowicie za darmo, w zamian za możliwość skanowania jej przez roboty pod kątem wyświetlanych reklam. Byliśmy tego świadomi, godziliśmy się na to, dziś prawie każdy ma, bądź miał styczność z tym webmailem, zostawiając w nim jakieś swoje dane.
Później pojawiły się kolejne usługi jak Google Drive, Dokumenty czy Zdjęcia, świetne usługi również za darmo, które stworzyły cały ekosystem danych, które gromadzone były w chmurze Google. Osobiście sam cieszyłem się z takiego obrotu rzeczy, w zdecydowanej przewadze powyższego pozawalało mi na błyskawiczne przywracanie komputera do fabrycznych ustawień, bez konieczności żmudnego tworzenia kopii zapasowych na DVD bądź pendrive, co jeszcze kilkanaście lat temu było standardem. I to nie tylko komputera, ale i przecież smartfonów czy innych urządzeń mobilnych, z których na co dzień korzystamy. Po formacie wystarczy zalogować się na swoje konta czy to w Google czy Facebooka i mamy z powrotem większość potrzebnych nam danych pobranych z chmury, jak zdjęcia, dokumenty czy lista kontaktów.
Teraz zastanawiam się jednak, czy to rzeczywiście tak wiele nam dają za te nasze dane, by się jeszcze z tego cieszyć? Dziś zdałem sobie sprawę, że od wielu lat nie zapisuję swojej książki telefonicznej w telefonie, wszystkie kontakty po formacie czy zmianie telefonu zaciągam z chmury, czy to Google czy Facebooka. Pomijając brak poszanowania do tych danych w przypadku Facebooka, który jeszcze niedawno domyślnie pozwiązywał numer telefonu czy email z danym kontem na FB, a dziś przyznaje, że w ten sposób większość z 2 miliardów użytkowników musi liczyć się z tym, że te dane zostały naruszone, w każdej chwili mogę przecież stracić do nich dostęp, moje konto może zostać przejęte, zablokowane z jakiegoś bliżej mi nieznanego teraz powodu, ale jest to możliwe i co wtedy? Cała historia, zdjęcia, dokumenty, kontakty gromadzone przez wiele lat pójdą w niepamięć i tylko dlatego, że przez te wszystkie lata było mi z tym wygodnie.
Niemniej nie będę już o tym pamiętał, jedynie rozpaczał nad stratą i z całą pewnością stwierdzę, że nie było warto, po czym wrócę do starych sprawdzonych sposobów zapisywania wszystkiego na dysku i przenoszenia tego przy użyciu kopii zapasowych offline. Dlatego myślę, że warto pomyśleć już o tym teraz i zmienić sposób funkcjonowania w sieci. Dzisiaj wydaje mi się już, że oni nie zasługują jednak na nasze dane.
Photo: danilkorolev/Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu