Wczoraj wieczorem pisałem o pierwszych aplikacjach, które udało się wyciągnąć z Androida 5.0. Jeszcze kilka godzin po opublikowaniu mojego tekstu taki...
Testujemy nowego Gmaila, Google Fit, Messengera, Kalendarz… Wy też możecie!
Wczoraj wieczorem pisałem o pierwszych aplikacjach, które udało się wyciągnąć z Androida 5.0. Jeszcze kilka godzin po opublikowaniu mojego tekstu takich programów, jak Gmail, Messenger, Google Fit nie dało się uruchomić na KitKacie. Szybko jednak okazało się, że rozwiązanie jest bardzo proste, a dostęp do aplikacji bezproblemowy. Zobaczcie zatem jak prezentują się perełki z Androida Lollipop. Na końcu znajdziecie zaś informację co zrobić, żeby je zainstalować u siebie.
Material Design jest naprawdę ujmujący. Nie mogę wyjść z podziwu, jak Google'owi udało się w stosunkowo krótkim czasie stworzyć tak spójne środowisko, które znajduje zastosowanie zarówno w mobile'u jak i na stronach www. Dowodem na to są właśnie przytaczane aplikacje, które tak naprawdę stanowią jedynie namiastkę Androida Lollipop. Pełny potencjał zobaczymy bowiem dopiero po aktualizacji całego systemu. W większości przypadków poczekamy na to przynajmniej do stycznia, a zatem warto już teraz rozejrzeć się za nowym Gmailem, kalendarzem czy Google Fit. Z drugiej strony jestem przekonany, że te aplikacje pojawią się w sklepie Play znacznie wcześniej i oficjalnie będą je mogli zainstalować również użytkownicy KitKata (zresztą już mogą, choć mniej oficjalnie...).
Nowe - stare
Nowy Gmail był wczoraj prezentowany przez Android Police na wideo promocyjnym. W praktyce aplikacja prezentuje się jeszcze lepiej. Największą nowością jest tutaj oczywiście wsparcie dla innych skrzynek pocztowych. Od teraz do Gmaila z powodzeniem podepniemy nasze konto na Outlook.com, Yahoo Mail, Exchange oraz dowolne inne POP3 lub IMAP. To pełnowartościowy klient poczty e-mail, który wygryza dotychczasową aplikację przeznaczoną do tego celu z systemu. I słusznie.
Jeśli chodzi o warstwę wizualną, w oczy rzuca się przede wszystkim znacznie większa przestrzeń pomiędzy poszczególnymi elementami. Zaokrąglone avatary są mniejsze, a typografia delikatniejsza. Odświeżono też wszystkie ikony w programie, które są znacznie bardziej spójne z nową stylistyką. Do mnie taki redesign przemawia i jestem przekonany, że polubię się z nowym Gmailem. Niemniej trzeba zauważyć, że poza wsparciem dla zewnętrznych skrzynek nie został on w żaden znaczący sposób rozbudowany o nowe funkcje.
Innym imponującym redesignem jest systemowy kalendarz. Dotychczasowa wersja tej aplikacji nigdy nie zachwycała. Z uznaniem patrzyłem zatem na LG, Samsunga i innych, którzy skutecznie przerabiali ją w swoich nakładkach graficznych czyniąc znacznie bardziej użyteczną i po prostu ładniejszą. Dzięki Material Design kalendarz odżył i wygląda lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Tradycyjnie do dyspozycji mamy kilka trybów widoku: harmonogram, dzień i tydzień. Wszystkie są dostępne w menu podręcznym.
Zaszły tu spore zmiany, bo w trybie harmonogramy mamy do czynienia z właściwie niekończącą się osią czasu, którą możemy przewijać i przewijać, a w lewym górnym rogu (tuż pod ikonką "hamburgera") będą się jedynie przełączały dni. To bardzo wygodna metoda. Tymczasem w trybie tygodnia smartfon/tablet automatycznie przełącza się na poziomy tryb widoku, co jest dość uzasadnione. Widok miesiąca zastąpiła siatka z okrągłymi polami, która rozwija się po dotknięciu jego nazwy na górnej belce. Wszystko jest bardzo spójne i działa imponująco płynnie. Życzyłbym sobie, aby w podobny sposób odświeżono archaiczny webowy kalendarz Google'a.
Świeżynki
Do listy aplikacji Google'a dołączają również dwie nowe pozycje. Pierwsza to Messenger, a więc klient SMS/MMS, o którym pisałem już kilka dni temu. Program jest stosunkowo prosty i pozwala na podstawową obsługę wiadomości. Znajdziemy tutaj właściwie wszystkie funkcje, które dotąd były dostępne w standardowej aplikacji. Dodano jednak o wiele bardziej funkcjonalne, wyskakujące powiadomienia, filtr antyspamowy oraz bardzo funkcjonalne archiwum. Nowością jest też mechanizm tworzenia wiadomości multimedialnych, w którym możemy wykonywać zdjęcia bezpośrednio z poziomu aplikacji. Wszystko to dopełnia oczywiście nowoczesny interfejs Material Design.
O drugim z programów również jest głośno od jakiegoś czasu. Google Fit ma być odpowiedzią twórców Androida na obecne trendy. Aplikacja zbiera w jednym miejscu informacje o naszej aktywności fizycznej oraz wadze. Jej interfejs jest dość niepozorny i minimalistyczny. Po zagłębieniu się znajdziemy jednak dziesiątki funkcji, na czele których stoją generatory wykresów ilustrujących nasze postępy. Nie zabrakło elementarnych funkcji jak wyznaczanie celów czy też ręczne dodawanie aktywności (marsz, bieg, jazda na rowerze).
Aplikacja potrafi też automatycznie mierzyć nasze kroki. Wszystko to synchronizuje się z chmurą Google'a, a dzięki otwartemu API potrafi również współpracować z zewnętrznymi aplikacjami i urządzeniami. Z pewnością nieodłącznym elementem tej układanki będą zegarki z Androidem Wear dostarczające dziesiątki danych. Co ciekawe, Google Fit nie stara się za wszelką cenę przeliczać wszystkiego na kalorie tylko liczy godziny spędzone na aktywności fizycznej. Wydaje się to bardziej rozsądne, biorąc pod uwagę dość przekonujące wyniki badań na temat liczenia spalonych kalorii.
Chcę testować! Co zrobić?
Jeżeli macie ochotę samodzielnie sprawdzić nowe aplikacje, musicie być świadomi tego, że jest to dość znacząca ingerencja w system i może skończyć się tragicznie dla Waszego urządzenia. Nie grozi to co prawda awarią sprzętową, ale może zmusić do całkowitego wyczyszczenia pamięci wewnętrznej, a tego pewnie większość z Was by gorzko żałowała. Punktem wyjścia jest tutaj posiadanie urządzenia z prawami dostępu do roota. bez tego ani rusz.
Jeżeli już jesteśmy gotowi, wystarczy otworzyć za pomocą dowolnego edytora tekstu plik build.prop na partycji systemowej i edytować ciąg ro.build.type zmieniając jego wartość na userdebug. Potem przenosimy wybrane pliki APK do lokazlizacji system/apps nadając im uprawnienia -rw -r -r i uruchamiamy ponownie nasze urządzenie. Gotowe - po tym, jak system wystartuje na nowo, w szufladzie powinny być dostępne nowe aplikacje. Część z nich nie działa tak, jak powinna, więc warto przygotować się na niestabilne działanie. W moim przypadku kalendarz i Gmail nie sprawiały najmniejszych problemów. z Messengerem i Google Fit było już gorzej i kończyło się kilkoma komunikatami Force Close. Linki do wszystkich aplikacji, które wyciekły znajdziecie poniżej.
Jeden uniwersalny link: https://drive.google.com/file/d/0B8Q9z2mAd85kNXRTVkhxUldpWXM/view?usp=sharing
Dajcie znać, jeżeli uda się Wam okiełznać więcej aplikacji z Androida 5.0. Wówczas zaktualizujemy artykuł o dodatkowe porady i wskazówki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu