Felietony

Świetne audio za grosze cz. 1: wybieramy wzmacniacz

Krzysztof Rojek
Świetne audio za grosze cz. 1: wybieramy wzmacniacz
19

Czy żeby mieć fajnie grający zestaw musimy wydać kilka tysięcy złotych? Absolutnie, wystarczy ułamek tej kwoty.

Kiedy urządzamy nowe mieszkanie, albo też - kupujemy nowe sprzęty do obecnego salonu, kwestia audio jest jedną z priorytetowych, jeżeli chodzi o multimedialne centrum naszego domu. Oczywiście, można postawić w tym aspekcie na szereg rozwiązań - parę głośników aktywnych, soundbar czy wzmacniacz sieciowy. W swojej karierze przetestowałem wszystkie z nich i jeżeli chodzi o nowe sprzęty topowych producentów, te oferują świetną jakość i jakiekolwiek słabe punkty są tak naprawdę czepianiem się.

Jednocześnie jednak, wszystkie one mają jedną wspólną cechę: są zabójczo wręcz drogie. Soundbary potrafią kosztować do 10 tysięcy złotych, a współczesne wzmacniacze - nawet przekroczyć tę kwotę. To z kolei sprawia, że wiele osób kupuje po prostu tańsze sprzęty, które, w przypadku nowych urządzeń, zazwyczaj oznaczają także całkiem zauważalny spadek jakości.

Czy jednak audio musi być drogie? Cóż, ja tak nie uważam, a sam złożyłem swój zestaw za ułamek kwoty nowych urządzeń ze sklepu. W jaki sposób to zrobiłem? Nie zdziwi nikogo, że w tym wypadku po prostu przeszukałem, jakie w danym momencie używane modele są dostępne na rynku i z nich wybrałem sprzęt, który brzmi naprawdę świetnie i obecnie nie wymieniłbym go na żaden nowy model. Jak zrobić to z głową? Cóż, w tej krótkiej serii postaram się podzielić z Wami moimi doświadczeniami i tym, czym się kierować, by mieć dobry produkt za grosze.

Jest to tekst z większej serii "Świetne audio za grosze". Serdecznie zachęcam do zapoznania się z pozostałymi częściami:

Jaki wzmacniacz wybrać? Warto kierować się prostymi wytycznymi

Zacznijmy od tego, że nie chce tutaj podawać konkretnych marek i modeli, ponieważ po pierwsze - nikt nie przetestował wszystkich marek i modeli, a czasami nawet w przypadku urządzeń jednego producenta jakość potrafi się bardzo różnić pomiędzy modelami, a po drugie - wybór używanych sprzętów opiera się o to, co jest aktualnie dostępne i nie ma sensu czekać na pojawienie się konkretnego modelu, które może nigdy nie nadejść. Dlatego pomiędzy będę wrzucał grafiki egzemplarzy, które uznaje za ciekawą propozycje, ale służą one tylko jako treść poglądowa, a nie wyznacznik tego, czego trzeba szukać.

No dobrze, wracając jednak do tematu, jeżeli chodzi o kwestię budowy własnego zestawu audio, jak wspomniałem mamy kilka opcji, jednak dziś zajmiemy się jedną z nich, a mianowicie - wzmacniaczem. Dlaczego? Przede wszystkim jest to kategoria, w której mamy najszerwszy wybór (soundbary czy aktywne głośniki do dużo nowsza kategoria produktowa), a do tego - dają nam one dużą przestrzeń do tworzenia własnych konfiguracji (możliwość podpięcia wielu sprzętów). I kiedy wzmacniacze w sklepie potrafią kosztować 5, 10 czy 15 tysięcy złotych, bardzo dobre urządzenia w kwestii używek znajdziemy za 300-600 zł.

Jakimi wytycznymi warto się kierować? Przede wszystkim warto w tym wypadku trzymać się większych marek i znanych serii. Producenci tacy jak NAD, Onkyo, Rega czy Technics nie zawsze są gwarantem jakości, ale ich sprzęty to w większości urządzenia z wyższej półki, które, pomimo, że są z drugiej ręki, nie tracą nic ze swojej często legendarnej jakości. Unikałbym marek sprzętów takich jak Sony czy Phillips - tutaj wahania jakości mogą być dużo większe, jako że nie są to marki "audiofilskie". Odpuściłbym też rodzimą Unitrę / Radmora - tych sprzętów jest dużo, ale często mają problemy techniczne, jak wszystko, co zostało wyprodukowane w PRL.

Wybierając wzmacniacz nie warto kierować się mocą. Owszem, współczesne konstrukcje dzięki pracy w klasie D potrafią osiągać niesamowite wręcz wartości, jednak aby komfortowo słuchać muzyki nie jest wam potrzebne więcej niż 40 W na kanał, co szczegółowo opisałem w tym tekście. Naturalnie też w tym wypadku musimy zwrócić uwagę, z jaką opornością pracuje nasz wzmacniacz, ponieważ niektóre starsze konstrukcje pracują tylko z 4/8 ohmami, więc warto wziąć to pod uwagę, jeżeli mamy już np. wybrane głośniki.

W jaki sposób jednak wybrać model dla siebie? Cóż, w taki sam sposób, w jaki wybralibyśmy klasyczny wzmacniacz w sklepie - słuchając go. Unikajmy ofert, które nalegają na wysyłkę sprzętu. Te osoby, które nie chcą nas naciągnąć na wadliwy egzemplarz, nie powinny mieć problemu z pokazaniem nam, jak działa. Oprócz jakości muzyki sprawdźmy przede wszystkim to, jak działają potencjometry (czy nie trzeszczą, czy nic nie przerywa) oraz czy wszystkie funkcje sprzętu działają poprawnie. W końcu często mamy do czynienia z wiekowymi urządzeniami.

Jednocześnie, jeżeli coś w takim sprzęcie się popsuje, starsze konstrukcje mają sporą przewagę nad nowymi, ponieważ przez długą obecność na rynku są bardzo dobrze opisane. Nie tylko sprawia to, że ich naprawa jest tańsza, ale też często możemy znaleźć porównanie ich brzmienia nie tylko do urządzeń z czasów, kiedy wychodziły, ale też -  do współczesnych sprzętów w podobnej cenie.

Dzięki temu mamy pełen przegląd na temat tego, jakie brzmienie naszego zestawu chcemy osiągnąć. Ja wziąłem NADa dzięki jego dobrze zarysowanej niskiej średnicy i, jak wspomniałem, jestem z zakupu bardzo zadowolony. Ba, słuchałem wiele droższych modeli, za które zdecydowanie bym się nie zamienił. Nie dlatego, że są gorsze, ale dlatego, że nie trafiają w mój gust.

Kupowanie używanego wzmacniacza - wady i zalety

Naturalnie jednak zakup sprzętu z np. początku lat '90 czy'00 również wiąże się z pewnymi ograniczeniami. We współczesnych wzmacniaczach przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko mamy w jednej puszce - Spotify, Bluetooth, Wi-Fi etc. W starszych wzmacniaczach oczywiście tego nie ma (aczkolwiek można te funkcje dodać, chociaż o tym w innym tekście), ale to nie znaczy, że nie mamy tam funkcji dodatkowych.

 

Ot chociażby część sprzętów pozwala na sterowanie całym zestawem za pomocą jednego pilota, bądź, jeżeli mamy odrobinę szczęścia, możemy sterować nimi z naszego smartfona, jeżeli ten ma emiter podczerwieni. Dodatkowo starsze konstrukcje najczęściej są przystosowane do sporej rozbudowy i podłączyć do nich możemy wiele innych urządzeń, podczas gdy nowe modele mają tych wejść znacznie mniej. Nie ma więc problemu z jednoczesnym podpięciem telewizora, modułu radia, equalizera, odtwarzacza CD i gramofonu, a i tak jeszcze przenie zostanie miejsce.

Kolejnymi zaletami, oprócz oczywiście niskiej ceny i świetnego brzmienia w przypadku takich starszych sprzętów jest moim zdaniem ich wygląd. Oczywiście, jeżeli ktoś chce iść w będący teraz na fali minimalizm, ma do tego pełne prawo i takie wzmacniacze też znajdzie, jeżeli dobrze poszuka. Ja jednak jestem fanem retrofuturyzmu i np. wciąż choruje na to, jak wygląda wieża oparta o wzmacniacz Grundig V35. W każdym razie - wybór używek pozwala na kupno sprzętu z każdego przedziału cenowego i o takim wyglądzie, jak nam się podoba.

A co z kolumnami aktywnymi?

Jako, że nie jestem wielkim fanem soundbarów, głównie przez brzmienie, alternatywą dla wzmacniaczy są kolumny aktywne, które podepniemy bezpośrednio do telewizora. Tutaj jednak, z racji na to, że takie sprzęty to względnie nowy pomysł, w kwestii używek nie ma aż tak dużego wyboru, a dodatkowo będziemy musieli przebijać się przez tonę innych produktów w tej kategorii: kolumn estradowych czy monitorów studyjnych. Dodatkowo, w tym wypadku kupno taniego sprzętu jest dosyć trudne i ogłoszenia, które znalazłem, raczej dotyczą produktów klasy premium, które nie spadły tak bardzo na wartości, i których cena oscyluje od 2000 do nawet 8000 zł.

Niemniej, tutaj też mamy kilka wartych uwagi marek - Audio Pro, Teufel czy Bang&Olufsen, jednak znalezienie czegoś "do 1000 zł" w przypadku tych firm graniczy z cudem. Jedyną "tanią" opcją na ten moment wydają się kolumny dobrze znanej każdemu Polakowi firmy Kruger&Matz, które można kupić już za 400 zł, jednak na ich temat nie chcę się wypowiadać, ponieważ nie znam ich jakości, a dodatkowo - ich reputacja nie jest zbyt pozytywna.Warto tu też pamiętać, że o ile można wziąć w celu nagłośnienia wykorzystać monitory aktywne, jak np. Edifier czy Presonus, to ich niewielki rozmiar, nawet pomimo teoretycznie wystarczającej mocy, nie da nam satysfakcjonującego efektu, jeżeli mówimy o nagłośnieniu salonu.

Dlatego, jeżeli naszym priorytetem jest stosunek ceny do jakości brzmienia, wciąż lepszym wyborem jest dobry wzmacniacz sprzed lat, sparowany z porządnymi kolumnami? Jakimi? Jeżeli podobał wam się ten tekst, to tym tematem zajmę się w kolejnym wpisie. Jeżeli sami natomiast posiadacie dobry i relatywnie tani wzmacniacz - możecie podzielić się modelem i opinią w komentarzu.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu