Długo się zbierałem, aby w końcu sprawdzić RiME. W sieci czytałem wiele pozytywnych opinii. Znajomi również podkreślali, że to interesujący tytuł, choć niepozbawiony wad. Gra borykała się z długim developmentem, ale koniec końców udało się ją wydać na PC, PS4 i Xbox One. Oceny uplasowały się na poziomie 80 procent, co można uznać za naprawdę dobry wynik. Jakiś czas temu Paweł zrecenzował wersję dla PlayStation, ja natomiast postanowiłem przyjrzeć się portowi na Switch. Byłem dość mocno podekscytowany, bo ICO i Journey bardzo przypadły mi do gustu, a RiME miał dostarczyć podobne doznania. Szkoda tylko, że deweloper nie poradził sobie ze sprzętem Nintendo.
Chłopiec i lis
Mamy tutaj do czynienia z produkcją nastawioną na eksplorację, rozwiązywanie dobrze zaprojektowanych łamigłówek i całkowitą niewiedzę. Gra nie mówi nam kim jest główny bohater, dlaczego pojawił się na tajemniczej wyspie. Jaki jest jego cel, co musi uczynić i tak dalej. Bardzo dużo niewiadomych, które są jednocześnie powodem do tego, aby iść na przód i ułożyć elementy tej układanki. Podczas zabawy towarzyszy nam pewien lisek, którego zadaniem jest co jakiś czas wskazać poprawny kierunek. Niby małe ułatwienie, ale dobrze wplecione w całą rozgrywkę. Świat, w którym znajduje się protagonista jest barwny, żywy i przyjemny dla oka. Proste interakcje z naturą, zwierzętami czy otoczeniem przemawiają pozytywnie za RiME. Tytuł ten posiada specyficzny klimat, który jest w stanie zauroczyć niejednego gracza. Brak tu walki i rzeczy powiedzianych wprost, a i tak człowiek bawi się świetnie, o ile gra na telewizorze, bo w trybie handhelda to mamy tutaj dramat.
Inni udowodnili, że można zrobić dobry port
Skyrim, Doom, Fast RMX, Dragon Ball: Xenoverse 2 i Mario + Rabbids: Kingdom Battle udowodniły, że nie tylko wielkie N potrafi wykorzystać potencjał, jaki kryje w sobie Switch. Do tej pory tylko LEGO City: Undercover mnie nieco zawiodło w kwestii samej optymalizacji. Mimo to nie musiałem się zastanawiać, dlaczego podczas zabawy cały obraz jest tak bardzo rozmazany. Czy to na handheldzie, czy w docku, to grzeczne GTA nadal działało w miarę dobrze, a oprawa nie kłuła w oczy. Świat nie był mały, a ilość detali na pewno przekraczała to, co można zobaczyć w RiME. Tak, omawiana gra wypada na Switchu naprawdę słabo, szczególnie gdy zdecydujemy się na sprawdzenie tego produktu w przenośnej formie. Byłem zdziwiony, że deweloper tak mocno okroił grafikę. Zamiast uboższej względem dużych konsol i PC oprawy, dostałem kolorowe plamy. Przynajmniej w handheld mode.
RiME miał szansę na sukces
Miałem możliwość dobrze sprawdzić tę grę jeszcze przed premierą, ale po cichu liczyłem, że gdy ta ukaże się na rynku, to twórcy udostępnią patch, który wyeliminuje te poważne problemy. Nie chodzi tutaj jedynie o wizualny aspekt produkcji, ale również częste spadki FPS-ów. Te występują w wielu momentach, nawet tam, gdzie normalnie bym się ich nie spodziewał. Optymalizacja RiME nawet na mocniejszym sprzęcie pozostawia wiele do życzenia, ale żadna z innych platform nie otrzymała tak nieprzystosowanej wersji. Łatka 1.0.1 nie sprawiła, że gra nagle zyskała na jakości. Niby w zmianach jest kilka ważnych błędów, które udało się wyeliminować, ale ani słowa o poprawie płynności rozgrywki, czy samej rozdzielczości. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że twórcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że wypuszczają taki produkt i przyznali się do tego.
Mowa tutaj o pewnym kompromisie. Zamiast zmieniać geometrię i usuwać pewne elementy, lepszym rozwiązaniem według dewelopera, było obniżenie rozdzielczości. Usprawiedliwianie się, że wszystkie elementy są widoczne i nic nie stoi na przeszkodzie, aby można było przejść całą grą w takim oto wydaniu, uważam za dość naiwną. Chyba nikt nie zaakceptował takich wyjaśnień, czego odzwierciedleniem są zarówno oceny innych serwisów, jak i samych graczy. Sprawa wygląda zupełnie inaczej, jeżeli podłączymy Switch do stacji dokującej i włączymy RiME na telewizorze. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że ta gra może ładnie wyglądać na sprzęcie Nintendo. Różnica jest naprawdę duża i nie chodzi tylko o samą rozdzielczość, ale również o wygładzanie krawędzi i lepszej jakości elementy otoczenia. Przypominam, że Switch w docku z automatu ma podnoszone zegary procesora i układu graficznego, aby móc wykorzystać cały swój potencjał. Tylko że do tej pory ani jeden tytuł nie oferował dwóch różnych wersji gry.
Zatajanie informacji to zła zagrywka
Nie było o tym mowy w zapowiedziach. Sprawdzając materiały promocyjne, nie znajdziecie tam takich, jak te, które dodałem tutaj. Każdy obrazek jest ostry jak żyleta, podobnie jest ze zwiastunem. Jest to według mnie nieuczciwe zagranie ze strony wydawcy i dewelopera, bo wprowadza klientów w błąd. Jedną z największych zalet Switcha jest to, że można cieszyć się grami w dwóch wariantach i te różnią się od siebie w niewielkim stopniu. Kiedy ktoś dostarcza produkt, w którym ten aspekt nie jest zachowany, to mamy poważny problem. Nawet cena w okolicach 169zł nie ratuje sytuacji. Osoby takie jak ja, które wcześniej w RiME nie grały, raczej nie powinny się decydować na ten port. Nie chce nikogo tutaj specjalnie zniechecać, tylko uświadomić, jakie wydacy posiada ta konkretna wersja.
A mogło być tak pięknie
Strasznie mi żal, że pierwsza gra na Switcha, którą mam okazję opisać, wypada tak nierówno. Sam postanowiłem przebrnąć przez całą przygodę i poznać historię młodego chłopca i “jego” liska, ale wyłącznie mając podpiętą konsole do telewizora. Wrażenia są wtedy lepsze, ale do ideału im daleko. Cała ta sytuacja szkodzi nie tylko twórcom, ale i samej produkcji. Mało kto będzie chciał nabyć najgorszą wersję RiME w pełnej cenie, gdy na innych platformach jest ona nie tylko tańsza, ale i przyjemniejsza w odbiorze. Jeśli chodzi o grę, jest naprawdę ciekawa. Może spokojnie stać obok wcześniej wymienionego ICO czy Journey. Nie powiem, że wychodzi ponad ich poziom, ale bez wstydu może być do nich porównywana i polecana innym. Miła przygoda z interesującym światem i specyficznym przedstawieniem historii. Na rynku nie ma zbyt wielu tego typu gier i warto docenić każdą z nich. Szkoda, że nie można tego zrobić w pełni na Switchu.
Aktualizacja 19.02.2017 - Update 1.0.2
Dzisiaj została opublikowana łatka do RiME, która naprawia wiele błędów. Chodzi tutaj przede wszystkim o oprawę wizualną, jak i samą płynność gry. Do tej pory, o komfortowym graniu można było tylko mówić w przypadku zabawy na telewizorze. Jeżeli ktoś chciał korzystać z tego tytułu w formie handhelda, to czekało na niego nie tylko kiepska i rozmyta grafika, ale i straszne spadki animacji.
Z tego co udało mi się sprawdzić w samej grze, a także na materiałach podesłanych przez różnych użytkowników, RiME został mocno usprawniony. Zresztą zobaczcie screeny, które zrobiłem na szybko dla Was. Wersja mobilna w końcu wygląda jak trzeba, cała rozgrywka wydaje się płynniejsza, a przynajmniej liczba klatek jest na pewno wyższa niż poprzednio. Pozytywne zmiany można również dostrzec mając Nintendo Switch w trybie docked. Na telewizorze produkcja ta jeszcze bardziej zyskała i zachęca do dalszego spędzania z nią czasu.
Byłem również ciekaw, czy czas wczytywania uległ poprawie, ale tutaj wyszło bez większych zmian. Zaledwie 5 sekund szybciej, co ciężko odnotować, jako wielką poprawę. Bardzo żałuję, że trzeba było tyle czasu czekać na zawartość łatki 1.0.2. Moja recenzja mogłaby zupełnie inaczej wyglądać, dlatego też postanowiłem dodać do niej tę adnotację. RiME nieco spadł z ceny, został zoptymalizowany i prezentuje się jak na dokończony produkt przystało. Warto mieć na względzie, że gdzieniegdzie nadal zdarzają się jakieś małe zacięcia i spadki FPS-ów, nie mniej, to i tak nic, w stosunku do tego, co oferowała podstawowa wersja. Załączam poniżej materiał wideo z trybu stacjonarnego. Mam nadzieję, że w ten sposób część osób będzie się mogła zastanowić nad edycją dla Nintendo Switch.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu