Felietony

Na co patrzysz? Na naszą przyszłość - sztuczną pszczołę

Maciej Sikorski
Na co patrzysz? Na naszą przyszłość - sztuczną pszczołę
Reklama

Podejrzewam, że wielu naszym Czytelnikom nie jest obcy temat masowego wymierania pszczół, o którym głośno jest od przynajmniej kilku lat. Zjawisko zna...

Podejrzewam, że wielu naszym Czytelnikom nie jest obcy temat masowego wymierania pszczół, o którym głośno jest od przynajmniej kilku lat. Zjawisko znane głównie jako Colony Collapse Disorder (CCD) wywołuje spore emocje i nie można się temu dziwić – to od tych owadów w znacznym stopniu zależy nasza egzystencja na tym globie. W scenariuszu pesymistycznym wraz ze zniknięciem pszczół czeka nas zagłada. Dlaczego piszę o tym na AW? Ponieważ za jakiś czas, gdy będziecie leżeć na umajonej łące, nad Waszymi głowami mogą latać sztuczne pszczoły…

Reklama

Albertowi Einsteinowi przypisuje się słowa, w których stwierdził on, że od śmierci ostatniej pszczoły człowiekowi pozostaną najwyżej cztery lata życia. Niektórzy całkowicie zgadzają się z tą opinią, inni twierdzą, że jest trochę przesadzona i przypominają, że nie wszystkie rośliny są zapylane przez wspomniane owady. W optymistycznym scenariuszu czekałaby nas zatem mniejsza różnorodność pokarmowa oraz wyższe ceny żywności. Prawdziwych skutków zniknięcia pszczół z ekosystemu nikt nie jest w stanie przewidzieć, więc ten wątek można zakończyć i przejść do kolejnego – jak uniknąć problemów i uratować pszczoły?


Nad tą kwestią głowią się naukowcy praktycznie ze wszystkich krajów świata. Pszczoły wymierają na całej planecie i nierzadko dochodzi do prawdziwych klęsk z tego powodu. Niestety, nikt jeszcze nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczynę tej zagłady. Wśród przyczyn wymienia się m.in. zanieczyszczenie środowiska, pestycydy, nowe technologie (fale radiowe), uprawy monokulturowe i GMO, ogólne osłabienie pszczół oraz ich brak odporności na pasożyty i choroby. Można tak długo wymieniać, ale na dobrą sprawę do niczego to nie prowadzi. Nie oznacza to jednak, że człowiek się poddał i czeka na swój rychły koniec – to raczej nie w stylu tego gatunku.

Część naukowców szuka oczywiście odpowiedzi na pytanie o główny powód wymierania pszczół i próbuje ratować owady, inni idą krok dalej – okazuje się, że na świecie powstają już sztuczne pszczoły. Niektórzy wyszli z założenia, iż skoro nie wiadomo, jak ratować owady, to lepiej przygotować się na najgorsze i stworzyć dla nich alternatywę. Mechaniczne owady nadal wydają się być czymś nierzeczywistym i trudno sobie wyobrazić ul wypełniony takimi robotami, ale może czas zacząć się oswajać z tą myślą.

Czytając o pszczołach-robotach przypomniał mi się program dokumentalny, w którym prezentowano pracę Chińczyków zapylających rośliny. W niektórych rejonach Państwa Środka pszczoły wyginęły i ich zadania przejęli ludzie. Ręczne zbieranie pyłków z jednych roślin i przenoszenie ich na inne to dość żmudna praca i mało efektywna. Odpowiedni robot mógłby ją wykonywać zdecydowanie szybciej, dokładniej i przy mniejszych kosztach (a do tego sensowniej).

Nad sztuczną pszczołą pracują m.in. specjaliści z Uniwersytetu Harvarda oraz Uniwersytetu Northeastern. Stworzenie RoboBees (Micro Air Vehicles Project) zaczęli rozważać w roku 2009 i od początku projektu dążą do tego, by stworzyć nie tylko sztuczną pszczołę, ale też do tego, by mogła ona funkcjonować w kolonii – tak, jak ma to miejsce w przyrodzie. Celem jest zatem skonstruowanie latającego robota niezwykle małych rozmiarów, z sensownym systemem zasilania, mechanizmem pobierania i przenoszenia pyłków, a także systemami umożliwiającymi kooperację tysięcy takich obiektów. Brzmi trochę nierealnie.


Natura tworzyła pszczoły przez miliony lat i dopracowała te owady do perfekcji. Powtórzenie tego procesu (zwłaszcza w stosunkowo krótkim czasie) to wielkie wyzwanie. Trudno mi wyobrazić sobie ul, który pełniłby rolę "stacji dokującej" dla pszczół-robotów. Jeszcze większy problem mam z wizualizacją sztucznego roju pszczół zmierzających w konkretnym kierunku z konkretnym zadaniem. Owady miałyby się ze sobą komunikować i wspólnie podejmować decyzje. Co ciekawe, przewiduje się dla nich wiele ról "dodatkowych". Miałyby być wykorzystywane przez wojsko, służby ratunkowe, meteorologów…

Reklama

Z jednej strony jest to przerażająca wizja – roje latających robotów kojarzymy raczej z filmami i grami komputerowymi, a nie łąką, na którą w sobotnie popołudnie można pojechać rowerem. Z drugiej strony, skoro nie widać innego rozwiązania problemu, to lepiej dopingować wspomnianym pracom i liczyć na to, że naukowcom uda się w miarę szybko doprowadzić go do stanu używalności.

Źródło grafiki: inhabitat.com

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama