Pieniądze muszą się zgadać i często mam wrażenie, że takie podejście jest dużo ważniejsze niż wprowadzanie pro-konsumenckich zmian czy pchanie branży do przodu. No ale w końcu firmy produkujące sprzęt mają przede wszystkim zarabiać, a nie pchać technologię w przyszłość.
Rewolucyjne nowości od Apple to dobry sposób na zarobienie pieniędzy…przez firmy zewnętrzne
Podoba mi się nowy iPhone i nie oczekiwałem rewolucji jeśli chodzi o sam wygląd urządzenia. Nie jestem w grupie osób, które sadzą, że koncern z Cupertino musi pokazać coś naprawdę „wow”, bo inaczej się skończył i może pakować walizki. Nie śmieszą mnie też obrazki udowadniające, że androidowa konkurencja miała jakieś rozwiązanie wcześniej, a Apple tylko powiela te pomysły. Smartfony spopularyzowała firma z nadgryzionym jabłkiem w logo, tabletów też przecież nie wymyśliła, a dopiero iPad rozkochał ludzi w tego typu urządzeniach. Smartwatche z Android Wear sprzedają się gorzej niż Apple Watch - i to w dodatku wszystkie razem wzięte. Tak po prostu jest i pozostaje zaakceptować, że kiedy Apple pokaże jakieś rozwiązanie znane już wcześniej u konkurencji, przed sklepami i tak ustawią się kolejki osób krzyczących „wow, rewolucja”.
Bez wątpienia w pewnym sensie rewolucją jest natomiast pozbawienie nowych iPhonów złącza 3,5 mm jack - pozostaje pytanie, czy pozytywną, czy wręcz przeciwnie. Zapytajcie kogokolwiek słuchającego muzyki więcej niż okazjonalnie, jakie połączenie jest lepsze - przewodowe czy bezprzewodowe. Oczywiście w odpowiedziach wygra kabel. I ja odpowiem to samo - mam dobre, bezprzewodowe słuchawki, które i tak często podłączam przewodem mimo tego, że połączenie BT oferuje dodatkowe bajery. No, ale stało się, port jack wyleciał, a w sieci pojawiły się żarciki.
A wszyscy producenci sprzętu zacierają ręce
Po pierwszych plotkach dotyczących braku klasycznego portu słuchawkowego pojawiły się głosy, że ucierpią na tym producenci sprzętu, a dokładnie słuchawek. No bo zniknie im duża grupa klientów, którzy kupią nowe iPhony. Ja podchodziłbym do tego inaczej - pojawi się dodatkowa grupa klientów, którzy będą szukać urządzeń z bardziej lub mniej oryginalnymi naklejkami „najlepsze do iPhone 7/7 Plus” - czy to bezprzewodowych, czy podłączanych przez port lightning. A i zwykłe słuchawki BT mogą zacząć lepiej się sprzedawać, wybraliśmy nawet dla Was kilka najciekawszych propozycji.
Ręce zaciera też firma Belkin znana z produkowania akcesoriów do sprzętów mobilnych. Zapowiedziała właśnie urządzenie, dzięki któremu zniknie problem ładowania iPhona i jednoczesnego słuchania muzyki na słuchawkach z wejściem lightning. Za taką przyjemność producent życzy sobie 39,95 dolara, a nazywa się ona Lightning Audio + Charge RockStar. Złączka jest tak naprawdę kosztującym 40 dolców rozgałęziaczem, dzięki któremu podłączycie i ładowarkę, i przewodowe słuchawki. Sprzęt powstawał w ścisłej współpracy z Apple, cena nie powinna więc nikogo dziwić. Podepnijcie do tego jeszcze oficjalną przelotkę ligthning-3,5 mm Jack, a podłączycie również przewodowe słuchawki. Taki zestaw będzie wyglądał fatalnie, ale zapewne zainteresują się nim posiadacze dobrych słuchawek. No bo co innego zrobią, gdy będą chcieli jednocześnie ładować urządzenie i słuchać muzyki na klasycznym kablu? Przecież nie wyrzucą drogich słuchawek.
Jesteśmy podekscytowani mogąc zaoferować Wam Lightning Audio + Charge RockStar, rozszerzając tym samym rodzinę multiportów RockStar - to prosty sposób na zapewnienie jednoczesnego ładowania urządzenia i słuchania muzyki.
- powiedział Steve Malony z Belkina.
Zapewne Apple też było podekscytowane - blokując taką możliwość osobom bez przejściówek i multiportów. Zacznie się kupowanie nowych słuchawek i przelotek, biznes się kręci, wszyscy są szczęśliwi. No może poza klientami, ale kto by się na nich oglądał.
grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu