W technologicznym świecie ostatnie dni upływają nam w oparach facebookowej afery związanej z dostępem do tamtejszych danych. W tym konkretnym przypadku nie mówimy nawet o wycieku, ale targetowanie reklam i zagrywki wykorzystane w zagrywkach politycznych Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii nie są elementem, o którym świat zapomni po kilku godzinach — jak ma to miejsce w przypadku lwiej części takich sytuacji. Pokrzyżowała ona firmie plany związane z własnym inteligentnym głośnikiem, a nawet zmusiła do uproszczenia kwestii związanych z ustawieniami prywatności. Jestem jednym z tych, dla których to niedorzeczne, że zrobili to dopiero teraz, gdy znaleźli się pod ścianą, a ruch #deletefacebook przybiera na sile. Kolejnym krokiem ze strony firmy jest odcięcie informacji z zewnętrznych źródeł, by targetować reklamy w ich serwisie.
Targetowanie reklam na Facebooku będzie trudniejsze. Nie skorzystamy już z zewnętrznych danych
Facebook kończy z kategoriami partnerskimi
Pięć lat temu Facebook przedstawił kategorie partnerskie, czyli współpracę marketingową, która miała doprowadzić do lepszego targetowania reklam i trafiania idealnie w gusta wszelkich zainteresowanych.
Kategorie partnerskie są oparte na informacjach podanych przez partnerów marketingowych Facebooka będących operatorami danych dotyczących grup odbiorców. Kategorie umożliwiają dalsze zawężenie targetowania na podstawie informacji sporządzonych przez partnerów, takich jak dane demograficzne czy informacje o zachowaniach (prawo własności domu, historia zakupów). W przypadku firm, które nie mają dostępu do własnych danych klientów w celu utworzenia grup niestandardowych odbiorców, kategorie partnerskie mogą być korzystną opcją.
W świetle ostatnich wydarzeń, Facebook decyduje się zrezygnować z tej opcji. W rozmowie z serwisem TechCrunch potwierdzono też, że nie będzie to zmiana na krótką chwilę, a już na stałe. Dodano też, że portal wciąż będzie współpracować z firmami takimi jak Experian czy Acxiom, aby śledzić informacje o zamieszczanych w serwisie reklamach. Wszystkie te zmiany mają wejść w życie w najbliższych miesiącach — jeżeli więc korzystacie z kategorii partnerskich, to ostatni dzwonek by zrobić z nich jeszcze odrobinę użytku.
Najwyraźniej problemy Facebooka nie skończą po przeprosinach
To pierwszy raz, kiedy portal Zuckerberga znalazł się w takiej sytuacji — i wszystko wskazuje na to, że sprawa nie przycichnie po kilku dniach. Na tę chwilę ruch #deletefacebook przybiera na mocy. I nie chodzi tutaj wyłącznie o znikające z serwisu konta pojedynczych użytkowników, a ogromne marki które na znak protestu decydują się skasować swoje strony — wśród nich m.in. Tesla czy Playboy.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję giełdy — akcje Facebooka spadły o 14%, co oznaczać ma spadek wartości o... 50 miliardów dolarów. Ogromne liczby, tym bardziej, że wszystko dzieje się z dnia na dzień. Mam nadzieję, że lawina której właśnie jesteśmy świadkami przyniesie jakieś realne korzyści i twórcy serwisu faktycznie zadbają o to, by tamtejsze dane były bezpieczne i wykorzystywane w odpowiedni sposób. Na tę chwilę echa afery z Cambridge Analytica z każdym dniem wydają się być coraz głośniejsze — i naprawdę mnie to cieszy. Szkoda tylko, że musiało dojść do tego wszystkiego, by zmusić Zuckerberga i spółkę do działania.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu