Kilka dni temu Konrad w swoim artykule "Facebooku, czas na aktualizacje" zarzucał zespołowi Zuckerberga opieszałość w usprawnianiu i ulepszaniu swoich...
Kilka dni temu Konrad w swoim artykule "Facebooku, czas na aktualizacje" zarzucał zespołowi Zuckerberga opieszałość w usprawnianiu i ulepszaniu swoich produktów. Sęk w tym, że Facebook aktualizuje i robi to całkiem nieźle - przynajmniej w niektórych aspektach.
Ok, możemy narzekać i "jojczyć", że nowy newsfeed został aktywowany tylko garstce użytkowników. Możemy też obrzucać Facebooka błotem za brak aktualizacji dla Messengera czy Menedżera stron i innych. Tylko czy rzeczywiście aktualizacje tych produktów są tak bardzo potrzebne?
Inżynierowie Facebooka zrobili to, co do nich należało, jeśli chodzi o kwestię iOS - wydany 25 września Facebook został przystosowany do nowej wersji systemu. Pozostałe projekty nie są najwyraźniej tak priorytetowe (zresztą porównajcie liczbę instalacji Menedżera Stron z oficjalnym klientem, to zobaczycie dlaczego). Dlatego też Facebook kładzie nacisk na inne płaszczyzny - tam, gdzie rzeczywiście zmiany są potrzebne.
Kto kiedykolwiek miał na swoim smartfonie lub tablecie z Androidem oficjalnego klienta Facebooka, ten zapewne wie, że, delikatnie mówiąc, jest to produkt ułomny, najeżony błędami, ociężały i pozostawiający wiele do życzenia w kwestii ergonomii i szybkości działania. Kilka miesięcy temu Zuckerberg najwidoczniej postanowił zmienić ten stan rzeczy, bo rozwój aplikacji znacząco przyśpieszył. Uruchomiono program testów beta, w którym, jak podaje oficjalnie serwis, udział wzięło 260 tys. użytkowników ze 150 krajów. Dziennie dostarczają oni ok. 1 tys. raportów, które pochodzą z urządzeń ponad 50 marek z różnymi wydaniami Androida (od wersji 2.3 Gingerbread począwszy). Niech ktoś mi spróbuje wmówić, że to nie jest imponujący wynik.
Ale Facebook idzie o krok dalej i nie spoczywa na laurach. Ogłoszono właśnie otwarcie nowego kanału dystrybucji - alfa. Zmiany wprowadzane tutaj będą o wiele śmielsze, a nowe funkcje nie zawsze trafią do wersji beta (i w konsekwencji do wydania stabilnego). Pozwoli to użytkownikom już zawczasu opiniować nowości, raportować błędy i jeszcze skuteczniej wpływać na rozwój aplikacji. Swoją drogą, czy taki cykl nie przywodzi Wam na myśl rynku przeglądarek? Tam jest to uwarunkowane dynamicznie rozwijającymi się technologiami webowymi. Tutaj aż takiej presji ze strony konkurencji nie ma, ale nadchodzi ona z innej strony - od użytkowników.
Aby zapisać się do testów alfa należy dołączyć do grupy na Google Groups, a następnie wyrazić chęć testowania na podstronie w Google Play. W oficjalnym komunikacie zalecono jednak, by nie robić tego w przypadku słabego serca. Pozostaje wierzyć na słowo...
Nie sądzę, by podobną strategię Facebook zastosował dla pozostałych aplikacji. Wydaje mi się, że tempo ich aktualizacji jest wystarczające. Nowe funkcje wdraża się raz na kilka miesięcy, a przez pozostały czas łata błędy i naprawia. Zresztą Messenger dla Androida otrzymał ostatnią aktualizację 12 września, co wcale nie jest złym wynikiem.
Podobnie sprawa się ma z wieloma funkcjami w desktopowej wersji serwisu. Facebook sprawnie wprowadził hashtagi, edycję postów czy nowe statystyki dla stron. Być może są to małe i mniej znaczące niż aktualizacja newsfeeda funkcje, ale udało się je wdrożyć niemal jednocześnie wszystkim i trend ten utrzymuje się na Facebooku od ładnych kilku miesięcy. A nowy newsfeed? Cóż, najwyraźniej musi być powód, dla którego ciągle go nie wdrożono. Być może projekt okazał się nie do końca tak efektywny, jak się spodziewano i na kontach, gdzie został uruchomiony wywołuje więcej złego niż dobrego? Myślę, że na pewno nie jest to kaprys administracji, że od 7 miesięcy wstrzymuje proces aktualizacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu