Apple

Pracownicy Apple sprzedawali dane klientów w Chinach. Zarobili mnóstwo pieniędzy

Jakub Szczęsny
Pracownicy Apple sprzedawali dane klientów w Chinach. Zarobili mnóstwo pieniędzy
Reklama

Apple szczyci się tym, iż bardzo poważnie podchodzi do kwestii prywatności swoich klientów - opór firmy wobec FBI w sprawie telefonu należącego do przestępcy przysporzył jej łatkę "strażnika informacji", choć wiadomo, iż firma musiała współpracować ze służbami w niektórych kwestiach. Amerykańskie standardy firmy nie sięgają jednak wszędzie, bo pracownicy giganta pozwolili sobie sprzedać nieco danych klientów - w Chinach.

Nawet wśród zwykłych konsumentów panuje przekonanie, że urządzenia Apple są bardzo bezpieczne. Po części mają rację - szczelność oprogramowania komórkowego jest uwarunkowana restrykcjami, włącznie z zamknięciem użytkownika w jednym słusznym repozytorium, gdzie programy są skrupulatnie sprawdzane pod kątem złośliwego kodu. Istnieją niewielkie szanse, że w trakcie procedur sprawdzających uda się przemycić jakiekolwiek instrukcje mogące posłużyć do przejęcia telefonu. Inaczej jest z komputerami - te są obłożone znacznie mniejszymi restrykcjami, ale podobnie jak telefony mogą się poszczycić całkiem sporym poziomem bezpieczeństwa, wynikającym pośrednio z mniejszej popularności platformy macOS, niż Windows - zwyczajnie bardziej opłaca się pisać złośliwe programy komputery z systemem Microsoftu na pokładzie. Podobnie jest z atakami hakerów.

Reklama

Apple może mieć poważny problem wizerunkowy. 20 pracowników w Chinach postanowiło zrobić sobie użytek z danych klientów

Jak podaje Hong Kong Free Press, służby śledcze rozpracowywały grupę handlującą danymi. Sukces w czynnościach poskutkował zatrzymaniem 22 osób, z czego aż 20 było pracownikami firmy Apple. Co ciekawe, przestępcy korzystali z narzędzi giganta do wyciągania informacji na temat klientów - te zawierały imiona, nazwiska, numery telefonów, Apple ID i inne, szczegółowe informacje. Nie wiadomo natomiast, czy proceder był związany z jakimikolwiek kontami w usługach Apple, które zostały zarejestrowane poza Państwem Środka - sprawdzenie tego ma się odbyć w trakcie kolejnych czynności służb.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż sprzedane dane wzbogaciły grupę przestępczą o ponad 7 milionów dolarów. Służby szacują, że cały proceder trwał około jednego roku - oznacza to, że 22 osoby wzbogaciły się tylko w 365 o naprawdę dobre pieniądze. Niemniej, w obliczu kary, jaka czeka pomysłowych pracowników Apple nie wydaje się to być dobrym interesem. Cena za dane z jednego konta wahała się od 1,5 dolara aż do ponad 25 dolarów. Wartość takiej transakcji była zależna od tego, jakie dane uzyskano i czy są one cenne (bo zawierają informacje, które można w prosty sposób wykorzystać do innych przestępstw).

Media spodziewają się, że Apple wkrótce opublikuje oświadczenie, w którym wyjaśni okoliczności tej sytuacji. Wręcz pewne jest to, że amerykański gigant musi poczynić pewne kroki, które uszczelnią wewnętrzne systemy zarządzania danymi klientów w taki sposób, by możliwość kradzieży danych była jak najniższa. Ma to kluczowe znaczenie nie tylko w takich krajach jak Chiny - handel danymi w internecie jest niezwykle powszechny, ale jak podaje agencja z Hong Kongu, Państwo Środka to obecnie najaktywniejszy na świecie rynek pod tym względem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama