Wszystkie źródła piszące o wojnie na Ukrainie zelektryzowała dziś informacja o kolejnym potencjalnym sukcesie rakiet przeciwokrętowych „Neptun”. Trafiona miała nimi zostać w pobliżu Wyspy Węży nowoczesna, przynajmniej jak na rosyjskie warunki, fregata rakietowa „Admiral Makarov”.
Rosja traci kolejny okręt? „Admirał Makarow” ponoć płonie przy Wyspie Węży
Admirał Makarow
Fregata rakietowa „Admirał Makarow” to duży okręt wojenny klasy „Projekt 11356”. Jego długość to 125 metrów, a wyporność całkowita wynosi ponad 4000 ton. Załogę stanowi około 180 osób. Rosja posiada / posiadała trzy okręty tego typu.
Na uzbrojenie fregaty składają się:
- wyrzutnie UKSK (typu VLS) dla pocisków manewrujących „Kalibr” i przeciwokrętowych P-800 „Onyks”,
- wyrzutnie VLS dla rakiet OP systemu Sztil-1,
- dwie wyrzutnie torped kalibru 533 mm,
- armata A-190 kalibru 100 mm,
- wyrzutnia rakietowych bomb głębinowych RBU-6000,
- system artyleryjsko-rakietowy 9M87 Kortik-M (działka 30 mm + rakiety OPL 3M311-1)
Okręty dysponuje też sporym zestawem radarów:
- Pozitiw-M1.2 (obserwacyjny),
- Friegat-M2M (obserwacyjny),
- MR-212/202-1 Wajgacz-U (nawigacyjny),
- Oriech (dla rakiet Sztil-1)
- 5P-10 Puma (kierowanie ogniem armaty 100 mm).
Na wyposażeniu okrętu jest też helikopter. Jest to więc silnie uzbrojona i bardzo cenna jednostka Floty Czarnomorskiej.
Czekamy na potwierdzenie
Podobnie jak w przypadku „Moskwy”, z racji tego, że wydarzenie miało mieć miejsce na otwartym morzu, nie możemy jeszcze ze 100-procentową pewnością go potwierdzić. Informacje podają już niektóre wiarygodne źródła ukraińskie, zaprzecza im wciąż strona rosyjska. Nie jest to jednak zaprzeczenie wprost, Pieskow powiedział tylko, że nie ma na tę chwilę żadnych informacji dotyczących takiego zdarzenia.
Jednocześnie pojawiają się zdjęcia ogromnego pióropusza dymu widocznego z brzegów Morza Czarnego, zauważono też wzmożoną aktywność natowskiego lotnictwa, w okolicy krążą Boeingi E-3A Sentry, RC-135W DRL i dron RQ-4 Global Hawk. Pojawiło się też ujęcie rzekomo pochodzące z krążącego w dużej odległości od okrętu drona TB-2 Bayraktar, choć jest tak złej jakości, że równie dobrze ktoś mógł popracować nad filmikiem z World of Warships.
Tak czy inaczej, możemy mieć spore nadzieję, że „Admirał Makarow” podąży na spotkanie krążownika „Moskwa” albo chociaż zostanie poważnie uszkodzony i na dłużej wyłączony z działań wojennych.
Kolejny symbol?
Uszkodzenie, a szczególnie zatopienie fregaty rakietowej, poza sukcesem czysto militarnym, byłoby kolejnym, kto wie czy nie bardziej bolesnym od utraty „Moskwy”, symbolem rosyjskiego dziadostwa. Po pierwsze, utracono by jeden z najnowszych i najnowocześniejszych okrętów rosyjskiej floty, „Admirał Makarow” został przekazany marynarce tego kraju w grudniu 2017 r.
Po drugie, mamy dziś 6 maja, co oznacza, że do bardzo ważnej dla Rosji i Putina daty 9 maja pozostało raptem 3 dni. Przypominam, że to najważniejsze wojskowe święto w Rosji, upamiętniające koniec II Wojny Światowej i pokonanie faszyzmu ma być fetowane tradycyjną paradą wojskową na Placu Czerwonym.
Zatopienie kolejnego dużego okrętu wojennego z pewnością przyćmi wszystko, co Putin będzie w stanie zrobić lub powiedzieć. Szczególnie, że jego ofensywa lądowa na większości kierunków utknęła i na jakiekolwiek poważne sukcesy w ciągu najbliższych dni nie można liczyć. 9 maja nie będzie więc czego świętować...
Nie bez znaczenia byłoby też miejsce zatopienia fregaty. Wyspa Węży, choć jej obrońcy na szczęście przeżyli, nie straciła wiele ze swojej symboliki, a słynny tekst „Idi na h...”, wypowiedziany w kierunku rosyjskich załóg, po raz kolejny okazałby się bardzo proroczy. Pozostaje więc trzymać kciuki, żeby „Admirał Makarow” odnalazł ostatecznie spokój na dnie Morza Czarnego.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu