Militaria

Potęga informacji, czyli dlaczego Rosjanie wciąż potykają się o własne nogi

Krzysztof Kurdyła
Potęga informacji, czyli dlaczego Rosjanie wciąż potykają się o własne nogi
10

Jedną z przyczyn bolszewickiej klęski w 1920 r. była polska przewaga w nazwijmy to nowoczesnym określeniem, świadomości sytuacyjnej i zabezpieczeniu łączności. Wydawałoby się, że mający satelity, systemy WRE Rosjanie nie są w stanie powtórzyć tamtych błędów, a jednak...

WRE i zwiad w 1920 r.

Zanim przejdziemy do Ukrainy, rozwinę w skrócie, co wydarzyło się ponad 100 lat temu. W czasie wojny polsko-bolszewickiej, toczonej przez chaotycznie budowane, a często wręcz improwizowane armie Polska odziedziczyła, głównie po armii austro-węgierskiej specjalistów od radiowywiadu.

Dzięki temu przez większość czasu czytaliśmy rozkazodawstwo bolszewickie, w czasie Bitwy Warszawskiej uskuteczniliśmy operację typu WRE, czyli zagłuszaliśmy skutecznie rosyjską łączność, a jeśli dodamy do tego ogólny bałagan w po stronie rosyjskiej, to można uznać, że Polska miała dzięki temu kilka asów w ręku.

Trzeba też dodać do tego, że Polacy potrafili też dość skutecznie używać zwiadu lotniczego, co Rosjanom również wtedy nie wychodziło. Ogólnie, pomimo chaotycznej budowy armii była to najnowocześniejsza wojna prowadzona przez Polaków, poradziliśmy sobie wtedy wręcz wzorowo, czego nie można powiedzieć o Wrześniu 1939 r.

Propaganda zamiast historii

Najwyraźniej rosyjska armia tak bardzo stała się produktem PR-owym, że zapomniała o studiowaniu zeszłych wojen i wyciąganiu z nich wniosków. O wyłącznie medialnej sile ich rozwiązań WRE pisałem już kilka tygodni temu. Wtedy jednak można jeszcze było przypuszczać, że to katastrofalnie zaprojektowana operacja początkowa oraz na szybko i chaotycznie zbierane wojska na północy uniemożliwiły skuteczne użycie tych środków.

Tymczasem po zmianie planów i koncentracji większości wojsk na Wschodzie, wcale wiele lepiej to nie wygląda. Niby pojawiło się zcentralizowane dowództwo, niby prym wiodą w operacjach zawodowcy z południa... ale wszystkie doniesienia z jakimi się spotykam, wskazują że Rosja wciąż używa systemów walki elektronicznej bardzo ostrożnie. Powód ma być ten sam co na północy, nawet ich „najlepsze” wojska zaczynają mieć problemy z własną łącznością, gdy odpalają systemy WRE.

Jednocześnie, nowoczesna i pracująca na standardach NATO-wskich łączność Ukrainy, wspomagana dodatkowo przez sieć Starlink Elona Muska niewiele sobie z tego zagłuszania robi. Skutkiem tego wszystkiego jest widoczny brak koordynacji w przypadku większych rosyjskich operacji, pozwalający Ukraińcom skutecznie kontratakować i precyzyjnie uderzać na niezgrane i działające w efekcie samodzielnie rosyjskie jednostki.

Zaniedbania mają konsekwencje

Także precyzyjne ataki rakietowe Rosjan, czy to na mosty czy infrastrukturę okazują się... dalekie od precyzji. Świadczy to o zacofaniu rosyjskich systemów obrazowania, które w połączeniu z degrengoladą w ich łączności powodują, że Rosja prawie zawsze jest spóźniona, a zniszczenia, które zadaje mocno ograniczone.

Mieliśmy już masę przykładów na to,  jakim sprzętem obrazowania dysponuje spora część używanych przez Rosję dronów*. Zaskakująco stara elektronika jest w komputerach sterujących części teoretycznie nowoczesnych rakiet. Także niektóre urządzenia WRE okazują się być znacznie mniej nowoczesne niż wcześniej sądzono. Ciężko też przypuszczać, żeby podobnie zapóźnione w rozwoju nie były rosyjskie systemy obrazowania z ich satelitów, których zresztą jest na dziś zdecydowanie z mało.

NATO nie zatopiło Moskwy, ale...

W tym zakresie NATO zapewnia dziś Ukrainie militarne złoto, czyli dane o rosyjskich wojskach podawane niemal w czasie rzeczywistym. Zbudowana na zachodnich standardach łączność zapewnia szybkie i efektywne ich wykorzystanie. Najbardziej spektakularnymi przykładami jak to działa jest zatopienie krążownika „Moskwa” czy zniszczenie co najmniej kilka ważnych punktów dowodzenia, skutkujące śmiercią rosyjskiej generalicji.

Amerykańscy urzędnicy wprost przyznali, że potwierdzali Ukrainie informacje co w tamtych miejscach się znajduje. Choć rzecznik Pentagonu uraczył nas wczoraj okrągłą urzędową regułką, że NATO nie podejmuje decyzji za Ukrainę, ani nie wyznacza jej celów do ataku, wszyscy wiedzą, że wstępnie przesegregowane informacje z natowskich i cywilnych satelitów, AWACS-ów itp. płynące na Ukrainę szerokim strumieniem zadają Rosji potężne straty. Informacja jest jednym z kluczy ukraińskiego sukcesu, a jej brak powodem wielu rosyjskich kompromitacji.

* warto jednak zaznaczyć, że nie chodzi o to, że wszystkie Orlany mają zwykłe aparaty Canona, są używane też takie z odpowiednimi głowicami zwiadowczymi. Tyle, że tych ostatnich najprawdopodobniej jest za mało i Rosjanie posiłkują się takimi, które normalnie służą do cywilnego obrazowanie terenu i przygotowywania map.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu