YouTube

YouTube zabiera się za walkę z ważnym problemem. Robi to w niecodziennym stylu

Kamil Świtalski
YouTube zabiera się za walkę z ważnym problemem. Robi to w niecodziennym stylu
29

Google nareszcie zaczyna walkę z fake newsami na platformie YouTube. Jaki jest ich problem na tamtejsze sianie dezinformacji? Jak na serwis skupiający się na wideo — dość niecodzienny.

Jeżeli wydawało się komuś że problem tzw. fake newsów został zażegnany w zeszłym roku, to... nie mam najlepszych wiadomości. Owszem, w 2017 mówiło się na ten temat bardzo dużo. Temat był nośny i właściwie bombardowano nas informacjami na ten temat z każdej strony. Nie oznacza to jednak, że kilkanaście miesięcy później magicznie zniknął. Wiele firm zaczęło robić co w ich mocy, aby platformy którymi władają się przed nimi ustrzegły. I teraz (nareszcie) dołącza do nich także YouTube. Platforma na którą codziennie zaglądają miliony użytkowników z całego świata, a -- niestety -- treści mijających się z prawdą tam nie brakuje. I to nawet wśród promowanych na stronie głównej materiałów.

YouTube walczy z fake newsami... tekstem!

Przygotowanie materiału wideo na YouTube to kwestia co najmniej czasochłonna. Nie da się w ciągu kilku minut nagrać odpowiednich scen, zmontować, wyeksportować i jeszcze wrzucić na serwery -- i Google jest tego jak najbardziej świadome. Dlatego też proponuje nam nieco inne podejście do rozprawienia się z fałszywym informowaniem na swojej platformie. Chce przy okazji wyszukiwanych fraz zaserwować... informacje ze sprawdzonych źródeł -- podsumowanie z których w formie tekstu widoczne będzie na pierwszy rzut oka, ale nie zabraknie tam także odnośnika, który przekieruje nas do właściwego, sprawdzonego, artykułu. I takie informacje mają być widoczne na bieżąco -- na przykład dla ludzi poszukujących informacji o trzęsieniu ziemi. Ponadto firma chce cały czas akcentować to, że sytuacja na miejscu może ulegać nieustannej zmianie -- co jest tak naprawdę kluczowe, bowiem raz nagrane właściwie jest niemożliwe do zaktualizowania o istotne treści. A umówmy się, że dopisanie sprostowania w opisie filmu... po prostu mija się z celem, bo stosunkowo niewielki procent widzów w ogóle do tej sekcji dotrze.

Ponadto przy wszystkich materiałach z teoriami konspiracyjnymi i siejącymi dezinformację mają pojawić się obiektywne, (w znacznej mierze) potwierdzone naukowo materiały z niezależnych źródeł, które mają za zadanie edukować... albo co najmniej rzucić nieco więcej światła na daną sprawę.

Rozwiązanie proponowane przez YouTube może być nieco kontrowersyjne, ale... z drugiej strony -- absolutnie nie mam pomysłu, jak można byłoby to lepiej pilnować. No, oczywiście, poza ręcznym sprawdzaniem promowanych na stronie głównej materiałów, które ewidentnie nigdy nie powinny były tam trafić. Ponadto Google obiecuje także więcej treści z lokalnych źródeł informacyjnych i dbanie o promowanie jak najlepszej jakości źródeł.

Niezmiernie cieszy mnie to, że tak potężna platforma jaką jest YouTube potraktowała sprawę poważnie i postanowiła coś zrobić w sprawie walki z fake newsami. Widać że podeszła do zadania z powagą, chociaż... na tę chwilę nam niewiele z tego skapnie. Wszystkie te nowości tyczą się bowiem rynku amerykańskiego -- mam jednak nadzieję, że potraktują tamtejszy rynek pilotażowo i niebawem analogiczne rozwiązanie trafi również do innych krajów. A patrząc czasami na to, jakie materiały nagrywane są na YouTube, jestem przekonany że to potrzebne.

Źródło: Blog Google

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu