Wearables

Xiaomi wie jak rozruszać rynek - opaska Mi Band 2 nie ma konkurencji

Konrad Kozłowski
Xiaomi wie jak rozruszać rynek - opaska Mi Band 2 nie ma konkurencji
Reklama

Xiaomi zrobiło po raz kolejny dokładnie to, czego oczekują klienci. Chińska firma przygotowała tanią, nieźle wyglądającą opaskę, która funkcjami nie przegrywa (na papierze) z kilkoma silnymi rywalami na rynku. Wśród nich znajda się oczywiście Fitbit oraz Jawbone, który musi się gęsto tłumaczyć ze swoich ostatnich poczynań. Już możemy zacząć wyczekiwać na europejską premierę drugiej generacji Xiaomi MiBand.

Moje doświadczenia z opaskami fitness są pełne skrajnych emocji. Momentami byłem zachwycony możliwościami UP24 od Jawbone, lecz trudno mieć o produktach tej firmy dobre zdanie w sytuacji, gdy obydwa używane przeze mnie egzemplarze po prostu odmówiły posłuszeństwa po kilkunastu miesiącach. Zakup UP24 wiązał się z kosztem 400-500 złotych, lecz w zamian otrzymywałem naprawdę dobrze wyglądający gadżet i fantastyczny ekosystem, do którego drzwi otwierała aplikacja mobilna. Obiecałem sobie, że nie skuszę się ponownie na tak awaryjny sprzęt. W dodatku coraz częściej wyciekające do sieci informacje o problemach i planach sprzedaży firmy przez właścicieli tylko utwierdzają mnie w moim przekonaniu.

Reklama

Oto moja następna opaska

Jestem jednak pewien, że w okresie, gdy opaska fitness była obecna na moim nadgarstku przywiązywałem większą uwagę do tego ile sypiam, jak często ćwiczę i jak dużo kroków pokonuję każdego dnia. Chciałbym do tego powrócić, a skoro na horozyncie pojawiały się informacje o nadchodzącej MiBand 2, nie decydowałem się na zakup pierwszej wersji opaski (która, nawiasem mówiąc, wygląda w mojej ocenie tragicznie).

Tym razem Xiaomi bardziej się postarało i rzeczywiście Mi Band 2 z chęcią założę na nadgarstek. Nadal możliwa jest wymiana opasek, lecz zamknięta w “kapsułce” elektronika, nie wygląda już tak tandetnie jak wcześniej. Niestety, jeśli posiadacie wymienne opaski do Mi Band 1G, to na nic Wam się nie przydadzą, gdyż nie będą one kompatybilne z nową wersją.

Mi Band 2 odróżnimy od poprzedniczki przede wszystkim dzięki obecności wyświetlacza. Ten z pewnością okaże się bardziej przydatny niż trzy LED-y, w które wyposażono pierwszą generację. Dzięki ekranowi OLED, o przekątnej wynoszącej zaledwie 0,42 cala, na bieżąco sprawdzimy liczbę pokonanych kroków oraz dystans, godzinę, a także… puls, ponieważ opaskę wyposażono w odpowiedni sensor. Właśnie pulsometru brakowało mi w UP24, a ten w UP3 zdecydowanie nie sprostał moim oczekiwaniom. Najwyraźniej uda się to osiągnąć Xiaomi. Dla wygodniejszej obsługi w nowej opasce pojawił się fizyczny przycisk, dzięki któremu najprawdopodobniej będziemy nawigować po interfejsie.

Niestety, producent nie zdołał utrzymać rewelacyjnego czasu pracy na baterii poprzedniego modelu. Tym razem opaskę będziemy zmuszeni podłączać do ładowania co około 20 dni, co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę nowe możliwości i funkcje gadżetu. Moja UP24, pozbawiona pulsometru i ekranu, pracowała maksymalnie przez 14 dni, dlatego niecałe trzy tygodnie bez ładowania wydają mi się naprawdę niezłym osiągiem.

MiBand 2 spełnia normę IP67, co oznacza, że nie będziemy mogli w niej popływać. Kurz i wilgotność nie będą jednak problemem. Z telefonem opaskę połączymy naturalnie przy użyciu Bluetooth - MiBand 2 wyposażono w moduł w wersji 4.0 LE. W Chinach Xioami Mi Band 2 kupimy już 7 czerwca. Na ekspansję poza granice rodzimego kraju Xiaomi będziemy musieli poczekać, ale wkroczenia na europejski rynek możemy być pewni i powinno nastąpić to całkiem niedługo. Cena? Około 23 dolarów, co prawdopodobnie przełoży się na około 100 złotych w naszym kraju. W takim przedziale cenowym Xiaomi nie ma prawdziwej konkurencji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama