SpaceX

Wolność słowa w/g Muska kończy się tam, gdzie zaczynają jego wpadki

Kamil Pieczonka
Wolność słowa w/g Muska kończy się tam, gdzie zaczynają jego wpadki
20

Elon Musk kreuje się na zwolennik niczym nieograniczonej wolności słowa. Pod takim hasłem przejmuje między innymi Twittera, ale okazuje się, że ta zasada nie dotyczy jego samego. Business Insider donosi, że Elon zapłacił za milczenie jednej z pracownik SpaceX.

Mówcie o wszystkim, tylko nie o mnie

Elon Musk jest bardzo barwną postacią i ma chyba tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Obie grupy są bardzo skrajne w swoich uczuciach i opiniach na temat biznesmena, któremu nie można odmówić charyzmy i wizjonerskiej postawy. Osobiście bardzo cenię sobie to co Elon robi w ramach swoich największych przedsięwzięć, szczególnie w przypadku SpaceX, które zmienia branżę kosmiczną na naszych oczach. Bez jego bezkompromisowości projekty takie jak Falcon 9 i Starship albo by nie powstały, albo ich realizacja zajęłaby dekady, a nie lata. Nie zmienia to jednak faktu, że Elon pod wieloma względami potrafi by irytujący, a do tego słynie z bardzo kontrowersyjnych opinii.

W przeciągu ostatnich kilkunastu lat wygłosił setki dyskusyjnych tez, które sprowadzały na niego niemałe kłopoty. Część z nich zresztą całkiem słusznie, szczególnie gdy w szczycie pandemii negował jej prawdziwość, głównie dlatego, że musiał wtedy wstrzymać prace w swoich fabrykach Tesli i narażał się na stratę pieniędzy. Czasami trudno ocenić, czy Elonowi faktycznie zależy tylko na jak najszybszej realizacji swoich planów, czy po prostu na pieniądzach. Nie zmienia to jednak faktu, że kupuje Twittera głównie po to, aby nikt go w przyszłości nie cenzurował i aby mógł karmić swoich blisko 90 mln obserwatorów własną wizją świata. Tylko okazuje się, że jak na samozwańczego obrońcę wolności słowa, ma całkiem sporo na sumieniu pod względem kneblowania ludziom ust.

SpaceX zapłacił 250 000 USD za milczenie

Wczoraj w mediach gruchnęła wiadomość podana przez Business Insidera, wedle której w 2016 roku Elon Musk miał molestować seksualnie jedna ze stewardess pracujących w prywatnych odrzutowcach SpaceX. Według relacji przyjaciółki pokrzywdzonej, Elon obnażał się przed nią podczas masażu i chciał jej się oświadczyć. Pokrzywdzona zrezygnowała z pracy i wytoczyła proces firmie SpaceX, sprawa jednak nigdy nie trafiła na wokandę, bo wcześniej obie strony się dogadały. W ramach ugody SpaceX zapłaciło 250 000 USD na rzecz pokrzywdzonej, a ona zobowiązała się do nieujawniania żadnych szczegółów tego zdarzenia. Elon w swoim stylu całą sprawę wyśmiewa i deprecjonuje.

Nie jest to z pewnością postawa godna pochwały, tym bardziej, że przykładów gdy pracownicy SpaceX lub Tesli narzekali na warunki pracy nie brakuje. Na przestrzeni ostatnich lat opublikowano wiele relacji osób, które miały styczność z niezbyt chwalebnymi praktykami w firmach Elona Muska. Najgorszy był w tym wszystkim fakt, że kadra zarządzająca, na czele ze swoim szefem, nie widziała i nadal nie widzi w tym problemu. Elon Musk jest obecnie na etapie, na którym uznaje, że wszystko jest kwestią pieniędzy, a gdy jesteś najbogatszym człowiekiem na świecie, pieniądze są sprawą drugorzędną. Znamienny jest też fakt, że ujawnienie skandalu z molestowaniem spłynęło po Elonie praktycznie bez żadnych konsekwencji. Za 3 dni wszyscy o tym zapomną i wrócimy do starego porządku... aż do kolejnego kontrowersyjnego tweeta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu