Mobile

Wielki - mały debiut Mozilli. Test Alcatela One Touch Fire z Firefox OS

Tomasz Popielarczyk
Wielki - mały debiut Mozilli. Test Alcatela One Touch Fire z Firefox OS
Reklama

Pierwszy smartfon z Firefox OS, Alcatel One Touch Fire od kilku tygodni jest intensywnie promowany przez Mozillę i T-Mobile w naszym kraju. Ma to być ...

Pierwszy smartfon z Firefox OS, Alcatel One Touch Fire od kilku tygodni jest intensywnie promowany przez Mozillę i T-Mobile w naszym kraju. Ma to być urządzenie inteligentne, dopasowujące się do użytkownika i dające duże możliwości. Czy w istocie tak jest? Jak Mozilli wyszedł debiut i czy debiutujący system ma szansę zawojować dolną półkę cenową na rynku mobilnym?

Reklama

Swoje pierwsze wrażenia dotyczące Alcatela One Touch Fire opisywałem ponad dwa tygodnie temu. Od tamtego momentu zdołałem dokładnie przyjrzeć się urządzeniu oraz systemowi, pod którego kontrolą pracuje. Używałem Alcatela jako swojego głównego smartfona, intensywnie korzystałem z internetu i starałem się testować godne uwagi aplikacje z Firefox Marketplace. Jak po tym wszystkim oceniam debiut Mozilli? Dość miernie...

Smartfona otrzymałem w pudełku zastępczym, w którym umieszczono dwuczęściową ładowarkę, kabel USB oraz miernej jakości słuchawki. Słowem - standard, nad którym trudno się bardziej rozwodzić. Skupmy się zatem na samym urządzeniu.

Wygląd i wykonanie - ładna mydelniczka

Alcatel One Touch Fire jest smartfonem low-endowym, co widać i czuć już przy pierwszym kontakcie. Obudowa została wykonana z błyszczącego plastiku, który może i wygląda efektownie oraz całkiem przyjemnie mieni się w słońcu, ale nie raczej nie oferuje takiego stopnia wytrzymałości jak konstrukcje wykonane z innego tworzywa. Można jednak przymknąć na to oko - w końcu nawet high-endowe Samsungi Galaxy nie stronią od plastiku i nikt nie robi z tego powodu żadnej afery.

Nie zaobserwowałem by obudowa w którymkolwiek punkcie trzeszczała lub wydawała jakiekolwiek inne odgłosy. Poszczególne elementy zostały spasowane w miarę solidnie, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że jakikolwiek kontakt smartfona z twardą powierzchnią może skończyć się dla zastosowanego plastiku tragicznie.

Egzemplarz, który testowałem łączył w sobie charakterystyczną dla Mozilli pomarańczową barwę z mleczną bielą, którą otoczono wyświetlacz. Trzeba przyznać, że komponuje się to ze sobą w sposób bardzo przyjemny dla oka i efektowny. Pod 3,5-calowym wyświetlaczem umieszczono pojedynczy przycisk dotykowy, do którego działania raczej nie mam żadnych zastrzeżeń. Nieopodal można zauważyć też niewielki otwór na mikrofon. Myślę, że znacznie praktyczniejszym rozwiązaniem byłoby ukrycie go na którejś z krawędzi urządzenia, bo tutaj wydaje się trochę szpecić. Nad wyświetlaczem producent umieścił swoje logo, głośnik rozmów oraz czujniki: zbliżeniowy i światła.


Na górnej krawędzi znalazło się miejsce na przycisk power oraz gniazdo słuchawkowe minijack, umieszczone dziwnie blisko tylnej klapki. Na dolnej nie uświadczymy natomiast żadnych dodatków.

Reklama


 

Reklama

 

Lewą krawędź smartfona zajmuje dwustopniowy przycisk regulacji głośności. Dość nietypową lokalizację znaleziono też dla portu Micro USB, który znajdziemy również po tej stronie słuchawki, a nie na dole.

Gniazdo na karty pamięci MicroSD oraz na kartę SIM znajdziemy pod zdejmowalną tylną klapką. Aby uzyskać do nich dostęp konieczne jest uprzednie wyjęcie baterii, a więc zapomnijcie o wymianie kart "w locie". Sam tył urządzenia nie zaskakuje w jakiś szczególny sposób. Znajdziemy tutaj obiektyw aparatu 3,2 Mpix (niestety bez diody doświetlającej) oraz głośnik, który ulokowano tuż obok. W centralnym punkcie klapki producent umieścił również logotyp "One Touch", a bliżej dolnej krawędzi dopisek "powered by Firefox OS".

Wyświetlacz i bateria

Producent zastosował tutaj wyświetlacz o przekątnej 3,5 cala i koszmarnie niskiej rozdzielczości 320 x 480 px. Co więcej, dysponuje on paletą jedynie 262 tys. kolorów i niestety nie robi dobrego wrażenia właściwie pod zadnym względem. Sama rozdzielczość sprawia, że na ekranie widzimy pokaz pikseli, a ubogi zakres barw znacząco ogranicza przyjemność płynącą z multimediów i przeglądania stron www. Można by sobie tłumaczyć tutaj to tym, że mamy do czynienia z urządzeniem za 400 złotych. Sęk w tym, że low-endowe smartfony o zbliżonej cenie posiadają nierzadko znacznie lepsze ekrany. Właściwie muszę przyznać, że nie potrafię w wskazać żadnego innego, dostępnego aktualnie w sprzedaży smartfona wyposażonego w wyświetlacz o tak złych parametrach. Szkoda, bo mimo małych rozmiarów mógł to być jeden z atutów smartfona, wystarczyłoby jedynie trochę dobrych chęci ze strony producenta.

Reklama

Miewałem też pewne problemy z panelem dotykowym, który lub nie reagować na moje polecenia lub robił to w sposób niedokładny. Trudno powiedzieć na ile jest to problem sprzętu, a na ile samego oprogramowania. W większości przypadków obsługa przebiegała bezproblemowo, ale zdarzały się momenty, które psuły to dobre wrażenie.

Producent zastosował tutaj akumulator o pojemności 1400 mAh, co przy małym wyświetlaczu i słabym procesorze daje dobry rezultat. Właściwie bez większego problemu udawało mi się wytrwać 2 dni bez podłączania do ładowarki i to przy względnie intensywnym korzystaniu z urządzenia.

Połączenia i łączność

Alcatel One Touch Fire dysponuje podstawowymi modułami łączności, wśród których znajdziemy WiFi zgodne z 802.11 b/g/n, Bluetooth 3.0 z A2DP oraz GPS. Producent umieścił tutaj również tuner FM, do którego obsługi konieczne jest podłączenie zestawu słuchawkowego pełniącego funkcję anteny.

Żadnych problemów nie zaobserwowałem podczas korzystania z łączności WiFi. Urządzenie dobrze współpracowało z moim domowym routerem i nie protestowało też podczas połączenia z publicznymi hot-spotami. Podobnie sytuacja wyglądała z Bluetooth, za którego pośrednictwem w miarę płynnie (choć nie powiedziałbym, że szybko) przesyłałem pliki między telefonem, a komputerem.

Podczas testów GPS zaczęły się pierwsze problemy. Do map przeznaczono tutaj aplikację HERE Maps, która nie potrafiła określić mojej lokalizacji. Być może z czasem pojawi się aktualizacja, która naprawi ten problem, bo póki co korzystać z nawigacji zwyczajnie się nie da (chyba, że zwyczajnie nie rozgryzłem tego aspektu działania urządzenia).

O dziwo wbudowany odbiornik FM również nie działa bezproblemowo. Mimo podłączenia słuchawek złapanie stacji, która byłaby pozbawiona szumów w centrum 130 tys. miasta stanowiło nie lada wyzwanie. W końcu się poddałem, ale któregoś wieczoru udało mi się tego dokonać. Jak jednak słusznie zauważył jeden z czytelników w komentarzu, nie musi to być wcale wina urządzenia, więc nie traktujmy tego jako wady.

Oprogramowanie, czyli jaki ten Firefox OS jest?

Uruchomienie systemu nie trwa zbyt długo - szczególnie jeżeli czas ten zestawimy z przeciętnym Androidem. Poza logiem samego systemu, zobaczymy tutaj również animację T-Mobile. Operator bardzo intensywnie wspiera promocję systemu, więc nie powinno to nikogo dziwić.


Wszystkie ikonki aplikacji umieszczono na poszczególnych ekranach pulpitu, które nie są właściwie w ogóle konfgurowalne. Jedyne, co możemy zrobić to... zmienić tapetę. Ciekawie wygląda natomiast funkcja wyszukiwarki, którą umieszczono na lewo od głównego ekranu. Wpisując tutaj dowolną frazę otrzymamy dostęp do różnego rodzaju aplikacji i usług webowych, w których znajdziemy informacje na jej temat. Przykładowo wpisując kawiarnia otrzymamy dostęp nie tylko do lokalizacji okolicznych kawiarni, ale również historii kawy, wartości odżywczych napoju, przepisów czy osób z nią powiązanych. Dodatkowo wpisywanie fraz jest wsparte przez funkcjonalny mechanizm autosugestii, który spisuje się relatywnie dobrze. Możliwości tego rozwiązania są ogromne i muszę przyznać, że wywarło ono na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To zdecydowanie największy atut Firefox OS.


Zastosowany pasek stanu został wyposażony w podręczne przełączniki, których oczywiście również nie możemy skonfigurować. Dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie tutaj paska wskazującego na liczbę pobranych w wybranych okresie danych. Sam pasek nie jest jeszcze zbyt intensywnie wykorzystywany, bo wiele aplikacji zwyczajnie nie używa powiadomień.

Firefox OS jest systemem bardzo młodym, cierpiącym na wiele chorób wieku dziecięcego. Mam tutaj na myśli dość ograniczone możliwości niemal w każdym zakresie. Począwszy od importu kontaktów, co można zrobić tylko z karty SIM lub Facebooka, a na bardzo skromnym ekranie ustawień. Co najbardziej zaskakuje, system nie oferuje nawet przyzwoitych ustawień prywatności i bezpieczeństwa. Możemy tutaj jedynie ustawić kod PIN i aktywować DoNotTrack Mozilli. Biednie.

Nie lepiej wygląda kwestia samych aplikacji. Większość dostępnych w Firefox Marketplace pozycji to jedynie skróty do mobilnych wersji wybranych usług i stron www. Ich działanie nie zachwyca i czasem zdarzało mi się natrafić na błędy w interfejsie. Oczywiście do samego uruchomienia większości z nich będziemy potrzebowali dostępu do internetu. Brakuje tutaj na razie wielu elementarnych pozycji - począwszy od komunikatorów, przez mniej popularne serwisy społecznościowe, a na jakichkolwiek narzędziach skończywszy. Windows Store to na razie w porównaniu ze sklepem Mozilli skarbnica.

Podstawowe programy, jak dialer czy aplikacja do pisania SMS-ów działają przeciętnie. Trudno wskazać tutaj na jakieś oryginalne, ułatwiające nawiązywanie połączeń i tworzenie wiadomości rozwiązania. Właściwie całość nie odbiega od ogólnie przyjętych standardów (nie licząc wspomnianego importu kontaktów). Nie inaczej, także i w tym przypadku możliwości konfiguracyjne są bardzo ubogie i ograniczają się do absolutnych podstaw.

Wprowadzanie tekstu na małym ekranie Alcatela One Touch Fire nie należy do najwygodniejszych. Dałoby się to jednak przełknąć, gdyby twórcy pozwolili nam na jakiekolwiek operacje na wpisanych wyrazach. Tymczasem nie możemy nawet zaznaczać żadnych fraz, nie wspominając już o kopiowaniu czy wklejaniu czegokolwiek.


Dobre wrażenie wywarła na mnie aplikacja galerii, którą wyposażono w szereg poleceń pozwalających na poprawianie zdjęć. Twórcy zaimplementowali nawet kilka filtrów. Odtwarzacz muzyki spisuje się względnie nieźle, ale tylko do podstawowych czynności. Sam dźwięk, jaki wydobywa się z głośnika jest względnie głośny i nie trzeszczy przy maksymalnym poziomie głośności. Niestety jego jakość pozostawia wiele do życzenia. Basy są właściwie w ogóle nie wyczuwalne, podobnie jak najwyższe tony.

Największą wadą jest tutaj bardzo wątpliwa wydajność. Wyposażony w procesor 1 GHz i 256 MB pamięci RAM smartfon zwyczajnie nie daje sobie rady z większą liczbą poleceń. Wykonując zrzuty ekranu musiałem wielokrotnie go restartować, bo zwyczajnie się zawieszał. Animacje często klatkują, a strony www nieposiadające wersji mobilnych ładują się całą wieczność. Pomijam już tutaj fakt, że urządzenie potrafiło niejednokrotnie samo z siebie się zrestartować, co było dziwne.

Aparat

Jak na 3,2 Mpix, wbudowany aparat daje sobie radę względnie nieźle. Nie jest to szczyt marzeń, ale fotografując przy dobrym świetle nie narazimy się na zarzuty, że zdjęcia wykonywano kalkulatorem lub inną mikrofalówką. Odwzorowanie kolorów nie jest najgorsze, choć czasem urządzenie nie daje sobie rady z odpowiednim ustawieniem balansu bieli. Ostrość i kontrast stoją na akceptowalnym, jak na tę rozdzielczość poziomie.




Falstart Mozilli?

Alcatel One Touch Fire nie jest urządzeniem, na którym powinien zadebiutować system Mozilli - jestem tego w 100 proc. pewien. Przede wszystkim jest to absolutny low-end, który być może zwróci czyjąś uwagę atrakcyjnym wyglądem i marką Firefoksa, ale szybko odrzuci powolnym działaniem, miernym wyświetlaczem i wąskimi możliwościami. Właściwie korzystając z tego urządzenia miewałem wrażenie, że nie jest to smartfon sensu stricto, ale wręcz zwykły telefon z kilkoma praktycznymi dodatkami. Jego obsługa rzeczywiście jest prosta, a liczba funkcji, delikatnie mówiąc, nie przytłacza. Tylko, czy właśnie tego oczekujemy od nowej platformy na rynku mobilnym?


Firefox OS ma potencjał i to ogromny. Pisanie aplikacji w HTML5 jest proste i wielu developerów nie powinno mieć problemów z portowaniem swoich programów na ten system. Aby tak jednak się stało potrzebujemy normalnego, przystosowanego z myślą o wszystkich urządzenia, którego możliwości są porównywalne z innymi smartfonami. Nie absolutnego low-endu, który potrafi mniej niż dwuletni smartfon z Symbianem. System Mozilli cierpi na kilka chorób wieku dziecięcego, ale przy odrobinie wysiłku da się je naprawić za pomocą zwykłych aktualizacji (a te mają pojawiać się co trzy miesiące). Niestety pierwsze wrażenie robi się tylko jeden jedyny raz i tutaj Firefox zawiódł, na co przede wszystkim złożył się kiepskiej jakości sprzęt, który miał go promować. Szkoda.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama