To przeglądarce internetowej jest dzisiaj bliżej do miana "okna na świat", aniżeli telewizorowi, nic więc dziwnego, że jest tak wiele chętnych z pomysłami na lepsze, szybsze i wygodniejsze produkty. Jednym z nich jest Vivaldi, przeglądarka od człowieka odpowiedzialnego za stworzenie Opery. "To musi być coś nowego".
Nieważne czy i jak jesteście przywiązani do swojej ulubionej przeglądarki internetowej - po zapoznazniu się z Vivaldi stwierdziłem, że jest to produkt, którego rozwój należało będzie śledzić z uwagą. Dostępna już dziś do pobrania wersja Technical Preview nie jest idealna. Nadal niedostępnych jest kilka funkcji, które w przyszłości będzie można nazwać "flagowymi", a i przy zwykłym przeglądaniu stron zdarzają delikatne wpadki. Dzięki temu wydaniu mamy jednak poznać pomysł na Vivaldi, a ten jest bez wątpienia godny zainteresowania.
Stworzenie czegoś zupełnie nowego w kwestii interfejsu przeglądarki internetowej wydaje się dziś zadaniem awykonalnym. Vivaldi nie zrywa ze standardami, więc przesiadka z jakiejkolwiek innej przeglądarki nie powinna być bolesna. Tradycyjny układ kart i większości przycisków pozwala szybko odnaleźć się w nowej przeglądarce, a po kilku minutach zaczniemy odkrywać smaczki, którymi już dziś raczy nas Vivaldi. Jednak możliwe jest także umieszczenie paska z kartami przy każdej z trzech pozostałych krawędzi okna. Większość z nich znalazła się po lewej stronie ekranu, zaraz przy krawędzi okna. Tam, na wąskim pasku umieszczono ikony będące skrótami do wysuwanych paneli. Ich zawartością może być na przykład nasza mailowa skrzynka odbiorcza, lecz aktualnie funkcja ta jest w fazie rozwoju. Tym, co sprawdzić można już dzisiaj są między innymi skromna lista pobieranych plików. Dodatkowe okno w Firefox i nowa karta w Chrome wydają się rozwiązaniami archaicznymi, podczas gdy Vivaldi doskonale wykorzystuje najpopularniejsze monitory panoramiczne. No i ten efekt zmiany barwy interfejsu w oparciu o dominujący kolor na stronie.
Sidebar kryć też może naszą listę kontaktów oraz funkcję sporządzania notatek. Do każdej z nich dołaczyć można zrzut strony internetowej - niepotrzebne są więc dodatki oferujące taką opcję. Podobnie jak Opera, Vivaldi również umożliwia wykorzystanie gestów do nawigacji, a w widoku nowej karty prezentuje mozaikę miniatur najczęściej odwiedzanych stron. Po wpisaniu frazy w pasek adresu można skorzystać z wyszukiwarki internetowej, ale Vivaldi jednocześnie przeszukuje zawartość naszej historii i zakładek prezentując podpowiedzi.
W przyszłości Vivaldi ma także obsługiwać pełną synchronizację, choćby tę znaną z Chrome, obsługa ma się stać możliwa tylko przy użyciu klawiatury, wydajność przeglądarki ma zostać zdecydowanie poprawiona i nie zabraknąć ma również obsługi rozszerzeń. Na dzień dzisiejszy można by to uznać za zbyt szumne zapowiedzi, ale oglądając efekty dotychczasowych prac nad przeglądarką odnoszę wrażenie, że projekt nie zostanie porzucony i za pewien czas Vivaldi stanie się ciekawą alternatywą. Nie wróżę jej udziałów porównywalnych do Chrome'a czy Firefoxa, ale nawet dla dość wąskiej grupy użytkowników może to być przeglądarka numer jeden.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu