Inteligentne buty, zegarki, telefony, ubrania, pralki - wszystko staje się smart. Niedawno zabrałem się za pisanie prześmiewczego tekstu o noszonym sm...
Inteligentne buty, zegarki, telefony, ubrania, pralki - wszystko staje się smart. Niedawno zabrałem się za pisanie prześmiewczego tekstu o noszonym smart przedmiocie, ale nim ukończyłem parodię, okazało się, że rzeczywistość wymyśla jeszcze lepsze dowcipy: w branżowych mediach pojawiła się już inteligentna pielucha. Nie zdziwię się, gdy ktoś zrobi z tego niezły biznes.
Tłumaczenie wyrazu "smart" na polskie słowo "inteligentny" ma swoje minusy i niedociągnięcia - wiecie to Wy, wiemy to my. Problem polega na tym, że trudno znaleźć lepsze rozwiązanie. Może warto pozostać przy angielskim "smart"? Temat znowu wraca, bo na twarzy pojawia się grymas, gdy pisze się "inteligentna pielucha". A może być jeszcze zabawniej - przecież ostatecznie wsadzimy elektronikę wszędzie i każdy przedmiot z naszego otoczenia stanie przed szansą zmądrzenia.
O co chodzi z pieluchą? Na targach Computex pojawił się projekt przygotowany przez pracowników Acera - wykorzystali oni minikomputer Intela, słynnego już Edisona, by stworzyć system monitorowania pieluchy. Jeśli wynalazek zostanie dopracowany i trafi na rynek, to należy się spodziewać gadżetu wielkości monety, który byłby umieszczany w zwykłych pieluchach - ten ostatni przedmiot na szczęście nie powstaje od podstaw przy wykorzystaniu całej masy elektronicznych modułów: na razie jest skromnie.
Owo skromnie oznacza już jednak połączenie ze smartfonem oraz chmurą, zbieranie informacji i przekazywanie ich dalej. Jakich informacji? M.in. na temat snu czy temperatury dziecka. System wykryje też, gdy pielucha stanie się mokra albo gdy pojawi się w niej kupa. I rodzic otrzyma odpowiednie powiadomienie: zmień dziecku pieluchę, bo jest w niej niespodzianka. Rodzic będzie zatem na bieżąco z wyczynami swoje pociechy. Możliwe stanie się reagowanie nie po kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu minutach, ale już po kilku. Jeśli system okaże się sprawny, to zejdziemy pewnie do sekund: kupa - wykrycie - powiadomienie.
Ludzie będą tym zainteresowani? Sądzę, że tak. Chodzi przecież o ich dziecko i jeśli można mu dogodzić z pomocą elektroniki, to zrobią to. Przypominam, że chodzi też o mierzenie parametrów życiowych - np. temperatury. Niektórzy dadzą pewnie sporo, by móc stale monitorować zdrowie dziecka. Nie zdziwi mnie zatem komercjalizacja pomysłu - jeśli nie zajmie się tym sam Acer, to szybko pojawią się firmy z branży, które zechcą je przygarnąć. Na Facebooku będą się pojawiać nie tylko zdjęcia roześmianych bobasów wrzucane przez dumnych rodziców, ale też informacje o pracy ich jelit. I to się nazywa postęp...;)
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu