Felietony

Wciąż trzymam się Spotify, choć dla mnie to chyba najgorsza oferta na rynku

Krzysztof Rojek
Wciąż trzymam się Spotify, choć dla mnie to chyba najgorsza oferta na rynku
75

Od zapowiedzi Hi-Fi w Spotify mijają już dziś 4 lata, a funkcji ani widu ani, tym bardziej, słychu.

Kiedy wybieramy usługę streamingu wideo, nasz wybór najpewniej podyktowany jest jednym kryterium - czy w HBO Go, Amazon Prime Video czy Netflixie będzie serial, który chce oglądać (zakładam, że filmów ten wybór dotyczy rzadziej). Nie wszystko jest bowiem wszędzie, dlatego część osób znajduje się w sytuacji, gdzie płaci za dwa lub więcej serwisów, by oglądać wszystko, co chce. Na pewno nie jest to rozwiązanie idealne (no, chyba że dla samych usług streamingowych, które mogą dzielić się użytkownikami). W przypadku streamingu muzyki jest jednak zupełnie inaczej. W kontekście muzyki (do innych treści zaraz dojdziemy) Apple Music, Tidal, YT Music i Spotify mają podobną zawartość biblioteki. Różnice są tak delikatne, że w tym momencie

Spotify jest dziś najsłabszym wyborem pod kątem muzyki.

Tak jak już wspomniałem, patrzę na usługi streamingowe tylko i wyłącznie z perspektywy muzyki, ponieważ podcastów i jakichkolwiek innych treści zwyczajnie nie słucham. I w tym aspekcie nie ma co ukrywać - Spotify oferuje dziś chyba najmniej ze wszystkich innych usług. Owszem, mamy wodotryski jak chociażby Spotify Wrapped czy wyświetlanie tekstów piosenek, ale w tym podstawowym, najważniejszym aspekcie - muzyce - Spotify mocno traci. Popatrzmy, co robi konkurencja. Apple Music, Deezer i Tidal oferują muzykę w formacie Hi-Fi i tę różnicę zdecydowanie słychać (tym bardziej im lepszy sprzęt posiadamy). YT Music sam z siebie nie oferuje zbyt wiele, ale tak naprawdę w cenie jego abonamentu (23 zł/msc) mamy YouTube Premium, pozwalające na korzystanie z YouTube bez reklam i odtwarzanie w tle. Spotify w tym aspekcie ma do zaoferowania całe nic.

I owszem, Spotify kusi użytkowników odtwarzaniem  w lepszej jakości. Wiecie od kiedy? Od 2017 r. Oficjalna zapowiedź pojawiła się natomiast w lutym tego roku i od tamtego czasu... cisza. Trochę to śmieszne, że największy serwis z muzyką nie był w stanie w tym czasie wprowadzić funkcji, którą z powodzeniem zaimplementowała już praktycznie cała konkurencja. Ruch Spotify można ocenić tylko jako wabienie części klientów marchewką pt. "jeżeli nie zmienicie oferty, dostaniecie HiFi już za chwilę, za momencik" podczas gdy w praktyce może ono pojawić się za rok, dwa czy może nawet nigdy.

Jak duża jest siła przyzwyczajenia?

Tak, lubię korzystać ze Spotify z wielu względów. Fajnie jest kontrolować wszystkie odtwarzające muzykę urządzenia podłączone do tego samego Wi-Fi z poziomu smartfona, fajnie jest tworzyć playlisty ze znajomymi i fajnie jest, gdy jakiś noowoodkryty zespół jest właśnie na tym jednym serwisie streamingowym. Znajomy interfejs i brak konieczności uczenia algorytmu naszego gustu od nowa również ma swoje zalety. Dlatego nie ukrywam, że w moim przypadku siła przyzwyczajenia jest silniejsza niż klej Mamut. I mam wrażenie, że tak ma duża część użytkowników, czego Spotify musi mieć pełną świadomość. W innym wypadku nie zwlekaliby tyle czasu.

Mój obecny plan działań zakłada danie Spotify jeszcze jakieś pół roku na zrealizowanie swoich obietnic, z pełną świadomością, że w tym czasie konkurencja zaoferowałaby mi lepsze warunki.

Mam nadzieję, że w tym czasie Szwedzi stwierdzą, że może warto by realizować obietnice dane użytkownikom.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu