Samsung

Spokojnie, Samsung nie umiera. Jeszcze

Maciej Sikorski
Spokojnie, Samsung nie umiera. Jeszcze
15

Jeden z top menedżerów Motoroli, Rick Osterloh, stał się bohaterem tekstu Forbesa. Ocenił rozwój Motoroli pod skrzydłami Google i Lenovo, wspomniał o przyszłości oraz konkurencji amerykańskiej legendy. Bez fajerwerków, nie pojawiło się przy tej okazji wiele nowych informacji. Media zaczęły jednak ko...

Jeden z top menedżerów Motoroli, Rick Osterloh, stał się bohaterem tekstu Forbesa. Ocenił rozwój Motoroli pod skrzydłami Google i Lenovo, wspomniał o przyszłości oraz konkurencji amerykańskiej legendy. Bez fajerwerków, nie pojawiło się przy tej okazji wiele nowych informacji. Media zaczęły jednak komentować tekst. Powód? Wskazanie Samsunga jako firmy, która może podzielić los Nokii.

Czasem bywa tak, że cały tekst jest fascynujący, czasem cały mógłby nie powstać. Są i takie, w których pojawia się jeden fragment, jedno zdanie, które są w stanie skupić na sobie uwagę i wywołać dyskusję. To chyba jeden z tych przypadków. Pracownik Motoroli zauważył, że raz na jakiś czas na rynku następuje zmiana i lider schodzi w cień - tak było z Nokią, potem z BlackBerry. I tak może być z Samsungiem. Na to wiele osób zwróciło uwagę. Wszak przywoływany jest obecny gigant z rynku smartfonów, firma, która zarabia tu fortunę w każdym kwartale i wieszczony jest jej zmierzch. Osterloh ma rację?

Trzeba mieć na uwadze, kto wypowiada dane słowa. W tym przypadku top menedżer Motoroli, człowiek działający na korzyść Lenovo. Czy mógłby stwierdzić, że Samsung zawsze będzie liderem? Raczej nie - przecież w kierunku szczytu spogląda jego pracodawca. Z kwartału na kwartał jest coraz lepiej, Lenovo rośnie, od jakiegoś czasu w duecie z Motorolą. Wypada jednak wspomnieć, że Osterloh nie jest jedyną osobą pytającą o przyszłość Samsunga i wieszczącą jego problemy (poważniejsze niż te obecne). Jakiś czas temu widziałem tekst zatytułowany mniej więcej "Czy Samsung podzieli los Nokii?" - to pytanie będzie się pojawiać.

Dawno temu pisałem na AW o zmianie warty w branży technologicznej. O wielkich firmach, które wielkimi już nie są, o obecnych gigantach oraz o zastępowaniu ich przez młodą gwardię. W jednym z wpisów znaleźć można taki fragment:

Pojawi się oczywiście pytanie: kto niby miałby być tym trzecim (choć nie powinniśmy ograniczać się do wskazywania jednej firmy – przecież może to być kilku graczy, którzy upomną się o większy kawałek globalnego tortu)? Zapewniam, że jesteśmy w stanie wskazać taką korporację – wystarczy przyjrzeć się bliżej poczynaniom Lenovo. Czy można porównywać Lenovo do Apple? Pod wieloma względami dzieli je przepaść (mam tu na myśli atuty, którymi dysponują Amerykanie, a których trudno doszuiwac się u chińskiego producenta), ale kilka lat temu podobnie komentowano aspiracje Samsunga. Na koreańskiego producenta patrzono raczej jak na dostawce podzespołów, ewentualnie producenta taniego (i kiepskiego zarazem) sprzętu. Dzisiaj spoglądamy już na innego Samsunga. Ich flagowe produkty są porównywane ze sprzętem Apple, a premiery urządzeń wywołują spore emocje. Dlaczego podobny scenariusz nie mógłby mieć miejsca w przypadku Lenovo?

Ponad dwa lata temu pisałem, że warto obserwować Lenovo, które może przełamać dominację Samsunga i Apple na rynku mobilnym. Dzisiaj mogę stwierdzić, że stało się to nawet bardziej prawdopodobne, przejęcie Motoroli to bardzo dobry ruch. Czy można jednak postawić krzyżyk na Apple albo Samsungu i stwierdzić, że któraś z tych firm podzieli los Nokii? Dotyczy to przede wszystkim Samsunga, bo to jemu osuwa się grunt pod nogami - Apple rośnie w siłę. Odpowiem tak: Samsung nie znajdzie się w jednym szeregu z Nokią i BB, ale też nie utrzyma obecnej dominacji.

To, że Samsung nie będzie hegemonem kontrolującym 1/3 rynku stało się faktem i raczej nie ulegnie zmianie. Dzisiaj jest to już mniej niż 1/4 rynku, w kolejnych kwartałach może być jeszcze gorzej. I pewnie będzie - nadal w siłę będzie rosła chińska konkurencja, do tego dojdą gracze z Indii, Koreańczycy nie wytrzymają tego naporu i będą musieli oddawać swoje rynkowe udziały. Nie jest to wyłącznie kwestia ceny - flagowce Apple czy LG sprzedają się coraz lepiej, a nie są tanie. Po prostu nie mamy do czynienia z rynkiem, na którym przez dłuższy czas może się wybijać (wyraźnie!) jeden gracz.

Wróćmy jednak do pierwotnego pytania: czy Samsung podzieli los Nokii? Tego się nie spodziewam. Przynajmniej nie nastąpi to bardzo szybko. Nokia i BB przywoływane tu w ramach przykładu znajdowały się w innej sytuacji, rynek poważnie różnił się od dzisiejszego. Finowie nie docenili w porę potencjału smartfonów, szefowie kanadyjskiego producenta myśleli, że marka i usługi zrobią swoje. Dzisiaj branża smartfonów jest bardziej stabilna, a Samsung ma tu spore doświadczenie, może też czerpać z doświadczeń innych. Koreańczycy wiedzą, że spaść ze szczytu jest łatwo i szybko reagują na zachodzące zmiany. Przynajmniej takie sprawiają wrażenie.

Samsung nie odpuści szybko wyścigu, konkurencja nie będzie w stanie nagle wyeliminować go z gry. Przypominam, że mówimy o korporacji, tworzącej sporo komponentów do smartfonów, posiadającej rozbudowany biznes, który jest w stanie połączyć właśnie za sprawą mobile. Samsung stał się graczem wprowadzającym innowacje, wypracował markę, rozbudowuje własną platformę mobilną (Tizen). I eksperymentuje na różnych płaszczyznach - wystarczy wspomnieć o Gear VR czy smartwatchach, które mogą być wsparciem dla telefonów. To nagle nie zniknie. A firma nie wyparuje z omawianego sektora.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

MobileSamsungSmartfony