Felietony

Śniadanie i kawa w jednej, małej butelce. Tak będą wyglądały wkrótce nasze posiłki?

Tomasz Popielarczyk

Jestem dziennikarzem z wykształcenia, pasji i powo...

39

Żyjemy coraz szybciej, mamy coraz mniej czasu na codzienne czynności. Zatracamy się w pogoni za własnymi celami, ambicjami, marzeniami. Czytaliście to już setki razy. Tym razem jednak będzie o jedzeniu, z którego mielibyśmy zrezygnować na rzecz... no właśnie, czego?

Śniadanie to, według wielu dietetyków, najważniejszy posiłek dnia. Zjedzenie go przyśpiesza nasz metabolizm, pozytywnie wpływa na samopoczucie, a nawet zapobiega zawałom serca (ludzie, którzy nie jedzą śniadań, mają je po prostu częściej). Sęk w tym, że zdecydowana większość naszego społeczeństwa jest obecnie niedospana. Kładziemy się późno, bo korzystamy z tych wszystkich dobrodziejstw technologicznych - słuchamy muzyki, wpatrujemy w smartfona, piszemy ze znajomymi, oglądamy filmiki na YouTube, gramy w gry. Po czterech godzinach snu trudno się wygrzebać z łóżka na tyle wcześnie, aby zdążyć zjeść śniadanie i zaparzyć sobie kawę. Zatem w pośpiechu szykujemy się do wyjścia, a zamiast śniadania wciskamy w siebie jakąś słodką bułkę na mieście.

Znacie ten scenariusz? Ja aż za dobrze. Jestem jednym z tych ludzi, którzy nastawiają 4-5 budzików każdego ranka (i mimo to potrafią zaspać). Kładę się późno, śpię mało i jeszcze sobie wymyśliłem siłownię przed pracą, więc teoretycznie powinienem być na nogach już od 5:30. Po co o tym wszystkim piszę? Bo technologia nie tylko odbiera nam sen, ale stara się to nam również w pewnym stopniu rekompensować. A przynajmniej takie wrażenie sprawia Coffiest.

Reklamowana w USA właśnie mała butelka ma nam zastąpić poranny posiłek oraz kawę. Całość ma 400 kcal i zawiera 150 mg kofeiny, co ma być odpowiednikiem kubka małej czarnej. Dopełnieniem tego ma być 75 mg l-teaniny, która ma również w jakimś stopniu dodawać nam energii (a przynajmniej tak wynika z badań). Dopełnieniem tego ma być proteinowy batonik (250 kcal), którego jeszcze do sprzedaży nie wprowadzono. Brzmi idyllicznie - butelka i baton zamiast kubka kawy i jajecznicy. Ktoś chętny?

Pewnie część z Was teraz kręci nosem, zaś inni obliczają zaoszczędzone w ten sposób minuty. Producent Coffiest, firma Soylent ma już na koncie kilka takich "posiłków", a na etykietce wypisuje hasło:

While not intended to replace every meal, Soylent can replace any meal.

I tutaj dochodzimy do dość ponurej perspektywy zastąpienia miski płatków owsianych butelką o bliżej nieokreślonej zawartości, która ma je imitować (w dodatku z kawą). Może zatem iść o krok dalej. Weźmy obiad i zmieszajmy smak kotleta z ziemniakami i mizerią. Przecież to ok. 15 minut (a może nawet dwukrotnie więcej, jeśli jemy w towarzystwie) zaoszczędzonego czasu więcej.

Istnieje wiele badań dowodzących, że syntetyzowane witaminy i składniki odżywcze są przez organizm wchłaniane o wiele gorzej niż ich naturalne odpowiedniki. Nasz poziom technologiczny nie jest najwyraźniej jeszcze na tyle wysoki, aby stworzyć skuteczny ekwiwalent. I choćby z tego powodu zastępowanie normalnych posiłków butelkami typu Coffiest jest po prostu niezdrowe. Przy czym nie piętnuję tutaj jednej firmy. Chcę zwrócić raczej uwagę na powszechny trend sprzedawania jedzenia zminiaturyzowanego i szybkiego - zupełnie niczym smartfony. Ma być prosto, przyjemnie i bez zbędnych komplikacji. Pora dopuścić jednak do świadomości fakt, że pewnych rzeczy zastąpić się po prostu nie da. A przynajmniej nie bez konsekwencji, które w dłuższej perspektywie mogą okazać się dla nas tragiczne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

jedzeniegotowanie