Niewątpliwie jednym z najważniejszych trendów ostatnich miesięcy w świecie mobilnych technologii są inteligentne opaski i zegarki. One już jakiś czas ...
Smartwatche to przyszłość, ale dla mnie zbyt odległa i wybieram zwykły zegarek
Bloger na pełen etat, a oprócz tego instruktor har...
Niewątpliwie jednym z najważniejszych trendów ostatnich miesięcy w świecie mobilnych technologii są inteligentne opaski i zegarki. One już jakiś czas temu pojawiły się na rynku, a premiera Apple Watcha bardzo podgrzała atmosferę i to nie tylko wśród fanów firmy z Cupertino. Ja, mimo całego szumu medialnego nie kupuję tego i wybieram zwykły zegarek. Bez zbędnych funkcji i dodatków, zwykły czasomierz.
Jak korzystamy z zegarków?
Jeśli chcemy rozmawiać o zegarkach, tych zwykłych i inteligentnych to bardzo ważne jest to jak z nich korzystamy. Nadal inteligentne akcesoria na rękę są dla wielu nowością i moim zdaniem musi minąć jeszcze co najmniej jedno pokolenie, żeby stały się one czymś normalnym. Na razie są dla wielu tylko ciekawym gadżetem.
Jest to spowodowane tym, że przez wiele lat zaraz obok roweru górskiego to zegarek był najpopularniejszym prezentem komunijnym i większość dzieciaków tak zaczynała swoją przygodę z nimi. Teraz to się oczywiście zmienia, ale nadal wiele młodszych osób jeszcze zanim dostanie smartfona ma już zegarek na ręce. Co prawda gdy tylko pojawi się pierwszy telefon to staje się on nieco zbędny, ponieważ nie ma tylu ciekawych funkcji, ale to tak większość z nas zaczyna przygodę z zegarkiem. Moim zdaniem najważniejszym elementem w tym wszystkim jest to, że nie musimy prawie wcale myśleć o tym, że mamy coś na ręce. Prosty zegarek to nie duży wydatek, więc w razie bliższego spotkania z ziemią można go łatwo naprawić lub wymienić, dlatego nie chuchamy na niego przy każdej okazji. No i oczywiście ważna jest jego bateria, która starcza na lata. Zwykły czasomierz jest po prostu na naszej ręce i przypominamy sobie o nim tylko wtedy gdy jest nam potrzebny.
I tutaj pojawiają się smartwatche…
Inteligentne zegarki są coraz lepsze i zamiast prostego czasomierza dostajemy mały kombajn multimedialny na rękę. Można dzięki niemu odczytać powiadomienia, zadzwonić do kogoś czy oczywiście sprawdzić godzinę. Funkcji jest multum, a te urządzenia rozwijają się tak dynamicznie, że z każdym kolejnym kwartałem będzie ich coraz więcej. Zarówno Apple, Google jak i Samsung czy Microsoft wiedzą jaki jest w tym potencjał, więc w nadchodzących miesiącach możemy spodziewać się wielu nowości. Wszystko to wygląda znakomicie, ale jest jeden poważny minus w tym wszystkim. Bateria.
Czas pracy zaawansowanych smartwatchy możemy liczyć w godzinach, a te mniej zaawansowane urządzenia to i tak w najlepszym przypadku kwestia dni. Teoretycznie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ponieważ większość z nas też musi codziennie ładować smartfona, ale zegarek to nieco inne urządzenie. Jak opisałem wyżej przez lata byliśmy przyzwyczajani do tego, że baterie wymienia się w najgorszym przypadku po kilku miesiącach, a najczęściej po kilkunastu czy kilkudziesięciu. Kupując swój zegarek przemiła pani ekspedientka poinformowała mnie, że o baterii będę musiał pomyśleć za około dwa lata, co dla mnie jest oczywiście doskonałym rozwiązaniem. Patrząc teraz na jakiegokolwiek smartwatcha trzeba przyznać, że dysproporcja jest ogromna. Takiej różnicy nie ma nawet jeśli porównamy współczesne smartfony oraz stare Nokie, które ładowało się raz w tygodniu. Porównując dwa dni (przy dobrych wiatrach) smartfonów z 5-10 dniami starych telefonów różnica jest bardzo duża, ale kilkanaście godzin smartwatchy, a kilkanaście miesięcy zegarków to dysproporcja ogromna.
Różnice w użytkowaniu zegarków i smartwatchy są niezwykle duże, ale producenci starają się na to nie zwracać większej uwagi. Czytając o inteligentnych zegarkach na pierwszy plan wysuwają się ich możliwości, a nie czas pracy. Ja to doskonale rozumiem, ponieważ firmy również zdają sobie sprawę, że stawiając na baterie mogliby się bardzo przejechać. Promowanie smartwatcha hasłem pracuje 2 dni na baterii wywołałoby u przeciętnego użytkownika zapewne atak śmiechu i tu pojawia się następna kwestia.
Przeciętni użytkownicy, a maniacy gadżetów
Mówiąc o wszelkich nowych zabawkach jak chociażby inteligentne zegarki trzeba wyróżnić gadżeciarzy, którzy oczywiście są osobną grupą i dla nich wszystkie przeszkody są do przeskoczenia. Bardzo możliwe, że oni i tak mają kilka urządzeń w domu (nie tylko smartfonów), które muszą ładować codziennie, więc jedno więcej nie zrobi im żadnej różnicy. Często dla nich taki zegarek to i tak tylko zabawka, którą chcą przetestować i używać, aż im się nie znudzi. Dla prawdziwych maniaków krótki czas pracy nie jest żadną przeszkodą, a można to nazwać jedynie małą wadą.
Ja jestem trochę innym maniakiem nowych technologii. Uwielbiam gadżety i chętnie się nimi otaczam, ale muszą mieć dla mnie jakikolwiek sens. Bez tego są jedynie zabawką na krótszą lub dłuższą chwilę i zawsze prędzej czy później lądują w szafie. Smartwatche to właśnie coś, co stawiam na tej samej półce razem z innymi gadżetami świetnymi do zabawy, ale na dłuższą metę nieprzydatnymi w codziennym życiu. Oczywiście jak już pisałem, ich funkcje są coraz ciekawsze i pewnie mógłbym się do nich przekonać, ale wychodzę z założenia, że nic na siłę. Zarówno cena jak i, a może nawet przede wszystkim czas pracy na jednym ładowaniu skutecznie mnie od nich odstraszają. Jestem przekonany, że gdybym kupił taki zegarek to znalazłbym mu po jakimś czasie przytulne miejsce w szafie. Oczywiście po kilku tygodniach lub miesiącach przypominałbym sobie o nim, bawił się jak szalony przez kilka dni, a potem sytuacja byłaby taka sama.
Podobnie mam z innym gadżetem, który przyszedł do mnie kilkanaście dni temu, chodzi o Sphero. To taka świecąca kulka, którą można sterować za pomocą smartfona. Bardzo fajna zabawka i na początku jak tylko znajdowałem chwilę czasu to chętnie ją sprawdzałem. Teraz na półce, a ostatni raz ją uruchomiłem u znajomych. Chcieliby żebym im pokazał ten bajer i to była świetna zabawa, ale po powrocie do domu znów Sphero trafiło na półkę.
Opaski jeszcze mają jakiś sens
Zegarki, zegarkami, ale szukając ciekawego gadżetu na rękę można pomyśleć o inteligentnej opasce. To moim zdaniem jest dużo sensowniejszy wybór i nadal zastanawiam się czy samemu nie zainwestować w taką zabawkę. Po pierwsze opaski są dużo tańsze, a chyba najlepszym wyborem będzie sprowadzenie sobie Xiaomi Mi Band. Ostatnio sprawdzałem ile musiałbym wydać gdybym się zdecydował i cena nie przekroczyła 60 złotych. Każdy do takiej sumy podchodzi inaczej, ale nie jest to moim zdaniem wydatek, który poważnie nadszarpnąłby mój budżet. Nawet gdyby opaska zaczęła zbierać kurz to specjalnie bym po niej nie płakał, po zegarku za kilkaset złotych już tak.
No i jeszcze jest bateria, której nie trzeba ładować codziennie. Co prawda do zwykłych czasomierzy nadal opaskom sporo brakuje, ale wyniki w granicach 2-3 tygodni są moim zdaniem do przyjęcia. Niestety takie proste opaski mają jedną zasadniczą wadę, która skreśla je już na starcie jeśli mówimy o zegarkach. Nie zobaczę na nich godziny, ponieważ większość nie ma żadnego wyświetlacza (mówię o tych najprostszych).
Ja wybieram zwykły zegarek
Długo się zastanawiałem nie tylko nad tym tekstem, ale również nad samymi zegarkami i opaskami. Czasem byłem niemal przekonany, że warto dać im szansę, a zaraz potem twierdziłem, że mam dużo ważniejsze wydatki niż taki gadżet. Pewnie jeszcze trochę będę się nad tym zastanawiać, ale ja na razie stawiam na zwykły zegarek. Pewnego dnia wszedłem do sklepu i tak spodobał mi się jeden model, że postanowiłem go sobie sprawić. Może to również tylko głupia fanaberia, ale nie kosztowała majątku, a jeśli za jakiś czas mi się znudzi to nie będą żałować. Zawsze ładny zegarek to też biżuteria i mogę z niego korzystać tylko gdy będę tego potrzebować. A inteligentne zegarki – mimo tego, że jest z nimi już coraz lepiej – nadal pod względem wyglądu nie dorastają do pięt klasycznym czasomierzom.
Zdjęcia: Kaboompics, Sony, Samsung, Luke Ma
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu