Świat

Serwis Lavabit zamknięty. "Nie powierzajcie prywatnych danych amerykańskim firmom", apeluje twórca

Tomasz Popielarczyk
Serwis Lavabit zamknięty. "Nie powierzajcie prywatnych danych amerykańskim firmom", apeluje twórca
Reklama

Czarne chmury zbierają się nad usługami umożliwiającymi szyfrowanie wiadomości e-mail. Serwis Lavabit, z którego korzystał m.in. Edward Snowden został...

Czarne chmury zbierają się nad usługami umożliwiającymi szyfrowanie wiadomości e-mail. Serwis Lavabit, z którego korzystał m.in. Edward Snowden został zamknięty pod naciskiem bliżej nieokreślonych organów administracji państwowej. Chwilę potem swoje działanie zakończyła inna usługa tego typu - Silent Circle.

Reklama

Twórcy Lavabit w komunikacie na swojej stronie wyjawiają, że otrzymali ultimatum - albo ujawnią dane swoich użytkowników, albo zamkną swój serwis. Zdecydowali się zrezygnować z 10-letniego wkładu i wybrać drugie rozwiązanie. Jednocześnie jednak nie mogą ujawnić całej historii, bo w myśl przyjętej przez Kongres ustawy, jest to zabronione. Ladar Levison, właściciel Lavabit zapewnia jednak, że będzie w dalszym ciągu starał się na drodze sądowej uzyskać prawo do przekazania opinii publicznej informacji o okolicznościach, w jakich serwis został zamknięty. W bardzo wymowny sposób kończy się komunikat Levisona:

Zdecydowanie odradzam wszystkim powierzanie swoich prywatnych danych firmom mającym amerykańskie korzenie.

Nie można powiedzieć, by Lavabit był serwisem jedynym w swoim rodzaju, bo usługę asymetrycznej kryptografii wiadomości e-mail oferuje również kilka innych usług tego typu. Teoretycznie służby wywiadowcze USA powinny również dysponować środkami pozwalającymi na złamanie szyfrów. Trudno zatem powiedzieć, czy jest to rodzaj odwetu są to, że z Lavabit korzystał Edward Snowden podczas swojego długiego pobytu na lotnisku moskiewskim czy może działania mające na celu zdobycie informacji na temat innych użytkowników. Tajemnicą Poliszynela jest, że z Lavabit korzystali w dużej mierze internauci przeciwni polityce USA oraz krytykujący ostatnie akty prawne.

Inny serwis oferujący szyfrowanie wiadomości e-mail, Silent Circle najwyraźniej nie miał zamiaru czekać na ultimatum ze strony przedstawicieli rządu. CEO firmy, Michael Janke przyznał, że kwestią czasu jest pojawienie się żądania udostępnienia danych użytkowników. Podobne wyjaśnienia można znaleźć na oficjalnym blogu usługi. Twórcy deklarują, że w dalszym ciągu będą oferować usługi szyfrowanych połączeń telefonicznych i wiadomości tekstowych, jednak żadne, nawet zaszyfrowane dane użytkowników nie będą u nich przechowywane.

Mamy zatem dwie z pozoru inne historie: prewencyjne postępowanie Silent Circle i uwikłany w konflikt z rządem Lavabit. Pytania nasuwają się same - kto będzie następny i czy zbliża się właśnie zmierzch usług szyfrujących nasze e-maile? na szczęście jest wiele miejsc na świecie, gdzie można spokojnie postawić serwery dla tego typu serwisów, więc o ich los teoretycznie nie powinniśmy się martwić. Niepokoi natomiast co innego - kwestia naszych danych przechowywanych przez amerykańskie firmy. Jeżeli dostęp do nich rzeczywiście jest taki łatwy, to może należałoby wyciągnąć na tej podstawie jakieś wnioski?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama