Głośno się zastanawiam nad tą sprawą. Jeśli nie wiecie o co chodzi to odsyłam do wpisu Piotra na temat umowy rządowej z agencją FaceADDICTED. Przedmio...
Rząd płaci za social media i ja nie mam z tym problemu
Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...
Głośno się zastanawiam nad tą sprawą. Jeśli nie wiecie o co chodzi to odsyłam do wpisu Piotra na temat umowy rządowej z agencją FaceADDICTED. Przedmiotem umowy jest wsparcia komunikacyjnego w zakresie aktywności KPRM w mediach społecznościowych, takich jak facebook.com czy youtube.com.
Pytania jakie wszyscy zagają w tej sprawie dotyczą min. faktu wydawania publicznych pieniędzy na social media oraz podejrzeń o płacenie za "szeptane opinie".
Ponieważ jednak dowodów na to, że KPRM za nie płacił nie ma dlatego skupię się na tym pierwszym sprowadzając wszystko do pytania czy rząd powinien płacić za social media (komunikacja, doradztwo) i czy jest w tym coś złego?
Mamy XXI wiek, w którym sposób komunikacji pomiędzy dużymi firmami jak również organizacjami publicznymi zmienił się dość radykalnie. Kiedyś mało słyszalny głos jednostki dziś potrafi narobić bardzo dużego zamieszania czy też doprowadzić do kryzysu wizerunkowego. Kiedyś opinię kształtowy media tradycyjne, dziś mamy media internatowe i social media, gdzie poziom interakcji jest nieporównywalny do tego co było jeszcze parę lat temu.
Co więcej jako uczestnicy mediów internetowych domagamy się aby druga strona dyskusji do której często adresowane są pytania i pretensje aktywnie brała udział w konwersacji. Jeśli więc ta druga strona ma to robić efektywnie powinna się na tym znać, powinna wiedzieć jak. Jeśli nie wie to powinna zatrudnić do tego specjalistów którzy ich wyszkolą i nauczą.
Niewiedza czy też brak rozeznania wśród firm i organizacji już nie raz doprowadziły do mniejszych lub większych wpadek i nikt kto ma jakąkolwiek świadomość tego co się dzieje nie chce do takich sytuacji doprowadzać.
Umowa która wywołała dyskusję o płaceniu za komunikację w social mediach opiewa na wartość ok 35 tysięcy (nie 300 czy 3 miliony) złotych więc nie jak widać nie są to duże pieniądze.
W Dzienniku Internautów przeczytałem dziś jednak, że to płacenie za "łagodzenie opinii" i za fanów na Facebook. Do tego dochodzi dodatek "naszymi pieniędzmi" i pewnie wykop murowany bo ludzie zareagują.
Dla mnie taki nagłówek jest naciągany. Po pierwsze w samej umowie nie mam mowy o płacenie za łagodzenie opinii ale jest paragraf o rekomendacjach działań, które mają na celu łagodzenie opinii w mediach społecznościowy. Dla mnie to znacząca różnica. Tak samo uproszczenie związane z płaceniem za fanów, które jak czytam w dokumencie tak naprawdę odnosi się do akcji wspierających fanpage (reklam kontekstowych) po to aby pozyskać więcej fanów. Kolejna drobna różnica bo kupowanie kojarzy się z zakupami na Allegro a nie promocją.
Przyznam, że trochę irytuje mnie tego typu stawianie sprawy. Pisanie pod publikę jest oczywiście powszechną praktyką a szczególnie kiedy możemy liczyć na bardzo łatwo manipulowalną społeczność (wystarczy skrytykować rząd/partię/dużą firmę i już lecą głosy, wykopy i komentarze). Czy jednak chcemy aby dyskusja w sieci toczyła się tylko w stylu Maxa Kolonki i jego "mówię jak jest"? Dla mnie to załamujące.
Wracając jednak do tematu. Mamy XXI wiek i rządzących z Premierem na czele którzy dbają o wizerunek w nowych mediach i płacą za konsultacje i doradztwo jak się w nich poruszać. Oczywiście wydają na to publiczne pieniądze, innymi przecież nie dysponują. Tak samo jednak wydawane są publiczne pieniądze na spoty reklamowe, na prasę i inne media. Czy to media są lepsze o internetu / social media? Poza tym czy naprawdę to jest problem? Jeśli tak to niech go ktoś zdefiniuje w jakiś racjonalny sposób.
Nie wiem czy wydawanie pieniędzy na social media jest zgodne z prawem które zapewne było tworzone przed powstaniem internetu (tutaj Vagla ma na pewno więcej do powiedzenia ale zdziwiłbym się gdyby nie było). Wiem natomiast, że mnie osobiście nie razi fakt, że rząd chce być nowoczesny i dostosować swoją komunikację do dzisiejszych realiów. Jeśli podejdą do tego zagadnienia rzetelnie a nie jedynie PR-owo to korzyści będą obustronne.
Oczywiście można powiedzieć, że w czasach kryzysu to wszystko jest zbędne i nie potrzebne i najlepiej dofinansować żłobki bo te 35k starczy na ileś tam obiadów. Jeszcze lepiej rozdać te 35k potrzebującym. To czysty populizm nie prowadzący do niczego konstruktywnego.
Ps.Przypomnę tylko, że ten tekst odnosi się do pytania "czy rząd powinien" jeśli natomiast okaże się, że rękami agencji były kreowane opinie w internecie to będzie to zupełnie inna sprawa za którą również pomogę "zasadzić kopa".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu