Kryptowaluty

Rynek NFT jeszcze dobrze nie urósł, a już zalicza doła. Czy to początek końca?

Patryk Koncewicz
Rynek NFT jeszcze dobrze nie urósł, a już zalicza doła. Czy to początek końca?
16

NFT po chwilowym momencie sławy zalicza spory spadek popularności. Czy absurdalnie drogie obrazki zdążyły się już przejeść?

Kontrowersje pojawiają się wszędzie tam, gdzie pada hasło NFT. Problem z niewymiennymi tokenami polega na tym, że opinia publiczna nie do końca wie jak je traktować. Z jednej strony mamy ludzi, którzy nie uwierzyli w kryptowaluty i teraz nie chcą obudzić się z ręką w nocniku gdy NFT już się ustabilizuje. Z drugiej strony zaś kompletnych przeciwników wszelkiej maści walut cyfrowych, za nic mających ogromne pieniądze, jakie można zarobić na giełdach. Mainstreamowe media podchwytują tematy wyłudzeń i scamów, których wydarzyło się w ostatnim czasie dość sporo. I można w sumie dzięki temu ulec narracji, że NFT to złodziejstwo, pułapka i pranie pieniędzy, jednak kłóci się to z postawą wielu dużych podmiotów, pokładających w tokenach inwestycyjne nadzieje, jak chociażby Wielka Brytania. Przez te skrajności i stosunkowo wysoki próg wejścia w świat walut cyfrowych tokeny zaczynają tracić na popularności. Chwilowe załamanie czy początek końca abstrakcyjnej idei? Ciężko postawić dziś jednoznaczną diagnozę, jednak dane z giełd zaczynają wyglądać niepokojąco.

Zainteresowanie NFT drastycznie spada

NFT wstrzeliło się w rynek cyfrowych walut dość dynamicznie. Z początku mało kto wiedział, o co chodzi, jak to działa i czy aby na pewno jest to bezpieczne. FOMO ostatecznie zrobiło swoje, a inwestorzy zaczęli masowe pompowanie pieniędzy w wirtualne obrazki. Boom na małpy czy niedźwiedzie był widoczny przez kilka ostatnich miesięcy, jednak dziś zainteresowanie tokenami zaczęło pikować w dół. Widać to w wynikach wyszukiwania. Według Google Trends największa popularność haseł powiązanych z NFT przypadła na styczeń i od tamtego momentu spadła o około 80%. Największe wrażenie NFT robi przy kwocie zakupu. W wielu przypadkach później jest już tylko gorzej. W tym tygodniu liczba sprzedanych tokenów sięgnęła około 19 tysięcy. Stanowi to aż 92% spadku w porównaniu ze szczytowym momentem z września, kiedy zanotowano ich aż 225 tysięcy.

Źródło: Depositphotos

Spadek widoczny jest także w liczbie aktywnych portfeli. W ubiegłym tygodniu zanotowano 14 tysięcy. W listopadzie zaś był to poziom 119 tysięcy. Mówimy zatem o spadku o 88%. Coraz częściej donosi się o NFT, które miały być interesem życia, a krótko po głośnej transakcji ich wartość topniała w oczach. Widać to na konkretnych przypadkach.

Chybione inwestycje

Gdy w marcu ubiegłego roku dyrektor malezyjskiej firmy Bridge Oracle – Sina Estavi – zakupił token przedstawiający pierwszego Tweeta współzałożyciela Twittera, mówiono o świetnej inwestycji, która w przyszłości warta będzie fortunę. Estavi wydał na token 2,9 miliona dolarów. Na początku roku wystawił NFT na aukcję, jednak nie otrzymał propozycji wyższej niż 14 tysięcy. Właściciel podtrzymuje, że nie żałuje tej decyzji, ale… cóż więcej może powiedzieć.

Podobna historia przytrafiła się nabywcy tokena o nazwie „Doggy#4292”, wypuszczonego pod patronatem Snoop Doga. Grafika zielonego astronauty zakupiona za około 32 tysiące dolarów dziś warta jest… 210 dolców. Posiadacz NFT wystawił go co prawda za 25,5 milionów, jednak nie zapowiada się, aby ktoś chciał wydać na niego kwotę choćby odrobinę zbliżoną do oczekiwanej.

Nie zrozumcie mnie źle. Zdaje sobie sprawę z tego, że wahania (nawet całkiem spore) to normalna rzecz na giełdzie. Sęk w tym, że w przypadku NFT dysproporcje między popytem a podażą są dość spore. Według danych analitycznych firmy Chainalysis na każdego kupującego przypada około pięciu transakcji NFT. Do końca kwietnia sprzedano 9,2 miliona NFT, które kupiło 1,8 miliona ludzi.

Źródło: Depositphotos

Główna różnica między NFT a kryptowalutami jest taka, że tokeny stały się niefortunnie medialne. Reklamują je celebryci, którzy nie mają o nich pojęcia, przez co jeszcze bardziej napędzają poczucie, że NFT to śliski biznes. Do spadku zainteresowania tokenami z pewnością przyczyniła się ich wciąż raczkująca infrastruktura. Wyłudzenia, włamania i kradzieże opiewające na setki miliardów dolarów nie są dobrą reklamą. Krypto przez lata walczyło o poważne traktowanie, a zebrana wokół nich społeczność dwoiła się i troiła, aby opinia publiczna zaczęła postrzegać je równie normalnie co klasyczną giełdę. NFT poszło raczej drogą sztuki nowoczesnej o hermetycznym i abstrakcyjnym charakterze. Poza tym kryptowaluty wymagają także sporego nakładu wiedzy ekonomicznej i umiejętności trzymania nerwów na wodzy. NFT chce natomiast pominąć tę pracę u podstaw i najmniejszym wysiłkiem przejść do osiągania ogromnych zysków Przed niewymiennymi tokenami długa i wyboista droga. Iskierką nadziei jest jednak Metaverse. Jeśli faktycznie projekt ten osiągnie formę taką, jakiej oczekuje Mark Zuckerberg, a NFT stanie się oficjalną walutą zdigitalizowanej rzeczywistości, to inwestorzy wirtualnych przedmiotów będą kiedyś śmiać się dzisiejszym sceptykom prosto w twarz.

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu