Wywiady

Rozmawiamy z gwiazdą Twitcha. Robcdee opowiada bez czego nie rusza się z domu i... jak zacząć streamować!

Kamil Świtalski
Rozmawiamy z gwiazdą Twitcha. Robcdee opowiada bez czego nie rusza się z domu i... jak zacząć streamować!
2

Tysiące fanów, dziesiątki tysięcy kilometrów po tokijskich ulicach. Setki żartów i uśmiechów. Robcdee to jeden z najbardziej niezwykłych streamerów IRL. Kiedy spotkałem Roba, zapytałem go czy miałby ochotę pogadać. Specjalnie dla Czytelników Antyweb zadałem mu kilka pytań.

Robcdee — jeżeli korzystacie aktywnie z platformy Twitch, na ten nick trafiliście nie raz i nie dwa. Rob jest jednym z najpopularniejszych na świecie streamerów w kategorii "prawdziwe życie" (ang. IRL - in real life). Australijczyk rozkochał w sobie widzów z całego świata. Autor w bardzo przystępny sposób pokazuje japońską rzeczywistość. Pieszo i rowerem przemierza Tokio (a nawet inne zakątki Japonii) wzdłuż i wszerz. Często się uśmiecha, poznaje nowych ludzi, prowadzi inspirujące rozmowy, pokazuje nieoczywiste miejsca i tworzy niezwykle kumpelską atmosferę. To (w połączeniu z jego regularnością i pomysłem na siebie) sprawia, że jego streamy oglądają regularnie tysiące rozsianych po świecie widzów.

Nigdy nie byłem fanem Twitcha, a o Robie pierwszy raz usłyszałem kilka miesięcy temu za sprawą przyjaciół, którzy są wielkimi fanami jego twórczości. Z czystej ciekawości dałem mu szansę. Ale jako że Twitch to nie moja bajka, znacznie lepiej bawiłem się przy bardziej skondensowanej formie jego materiałów, które trafiają na YouTube. Tam bowiem można znaleźć tematyczne podsumowania jego najciekawszych przygód.

Wszystko zaczyna się od pierwszego wrażenia. Robcdee od razu wydał się być niezwykle wyluzowany i zdystansowany. Łatwo można to pomylić z roztrzepaniem, a kto wie — może nawet i nieroztropnością. Im dłużej jednak przyglądałem się temu co autor prezentuje w swojej twórczości, tym bardziej byłem przekonany, że... to tylko pozory. Rob faktycznie jest wyluzowany i uwodzicielsko szczery na streamach. On jednak doskonale wie co robi. Ma pomysł i plan, jest sobą, a zgromadzona przed komputerami, telewizorami i smartfonami widownia to uwielbia. Teraz ani trochę mnie to nie dziwi. Dlatego kiedy spotkaliśmy się na żywo, zapytałem jednego z najpopularniejszych streamerów na świecie, czy znajdzie chwilę na rozmowę. Kilka dni później podpytałem go nieco o jego twórczość, doświadczenia z nią związane oraz... rady dla wszystkich, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę ze streamami IRL.

Rozmowa z Robcdee

Kamil: jak zaczęła się Twoja przygoda ze streamingiem?

Robcdee: To dobre pytanie, ponieważ swoją przygodę ze streamami rozpocząłem dawno, dawno temu... od Starcrafta. Ale streamowałem wtedy na innym koncie. To była moja pierwsza styczność z tematem. A jeśli chodzi o IRL... jakiś czas temu poznałem kolegę o pseudonimie Reckful. Nie jestem pewien, czy go znasz. To było już Japonii, on streamował tutaj IRL. Był trochę zagubiony i nie do końca wiedział, co robić. Ja mieszkałem już wtedy w Tokio, wracałem z pracy i... pomyślałem, że pomogę mu znaleźć miejsce, do którego warto się udać. Przyjął moją pomoc i zaprosił mnie do streama, chciał, by pokazać mu kilka ciekawych miejsc. To była moja pierwsza styczność ze streamami IRL. I pomyślałem, że to naprawdę fajne. Pozostaliśmy w kontakcie. Streamować samodzielnie zacząłem jakiś rok później - hobbystycznie.

Kamil: wcześniej byłeś więc... nauczycielem angielskiego, jak większość przybywających do Japonii?

Rob: Tak, na początku byłem nauczycielem angielskiego, ale wówczas już pracowałem gdzie indziej. Ale miałem typową pracę od dziewiątej do piątej, co, jak doskonale wiesz, tutaj wygląda bardziej od 10 do 22. Przez jakiś czas streamowałem więc hobbystycznie, ale tak naprawdę postanowiłem podejść do tego na poważnie około lipca lub sierpnia 2019 roku.

Kamil: dobry czas. Niedługo przed zamknięciem granic i... zamknięciu w domach. Jak wtedy wyglądały Twoje streamy?

Rob: W tamtym czasie Japonia nigdy nie mówiła, że nie można wychodzić z domu. Zamykali restauracje przed ósmą wieczorem. Nie wolno było sprzedawać alkoholu. Takie były wytyczne, ale nic z tego nie było sankcjonowane prawem. W Japonii w tamtym czasie ludzie wciąż cieszyli się aktywnościami na zewnątrz. Sam jeździłem na rowerze w zasadzie codziennie. Co prawda nie chodziłem do żadnych sklepów i zamkniętych przestrzeni. Po prostu jeździłem wokół Tokio, czasem trochę dalej. Oczywiście starałem się też robić streamy z mieszkania, ale w tamtym czasie było to dla mnie pół na pół. Trochę na zewnątrz, trochę w środku.

Kamil: a próbowałeś kiedyś podsumować ile godzin spędziłeś streamując?

Rob: Sprawdziłem to i... na samym moim głównym koncie (Rob ma także drugie konto, w którym czasem prowadzi streamy z domu - dop. Kamil) od lipca 2019 roku streamowałem około 10 700 godzin. Więc tak, streamuję dość dużo w porównaniu do innych... właściwie w porównaniu do większości ludzi na Twitchu. Średnio daje to około 200 godzin miesięcznie.

Kamil: jak zmieniło się Twoje życie po rzuceniu biurowej pracy? I, co warto zaznaczyć, biurowej pracy w Japonii?

Rob: No tak. Więc nie każda firma jest równie wymagająca. Oczywiście, Japonia jest znana z trudnych warunków pracy w biurze, ale nie każda firma jest złem wcielonym. Szczerze? Moja nie była taka zła. Ale kiedy byłem w stanie się z nią pożegnać, było to coś... niezwykle przerażającego i niepokojącego, ale jednocześnie też ekscytującego. To była odważna zmiana, postanowiłem zamienić hobby w pełnoprawną pracę. Aktywność, która dotychczas była wyłącznie hobby, stała się jednym źródłem dochodu. Wtedy zmienia się perspektywa. Rośnie presja, co odbiera część zabawy. Z drugiej jednak strony: ciągle czujesz, że musisz się rozwijać, by odnosić sukces. Kiedy liczby nie są zbyt dobre, to również daje znacznie więcej powodów do zmartwień. Nie tylko ze względu na pieniądze, ale także dlatego, że naprawdę bardzo się starasz. Robisz co w twojej mocy, a nie wygląda to tak dobrze, jakbyś tego oczekiwał. I to naprawdę może przerazić. Czasem to wina algorytmów, czasem tematyki. Trzeba więc obserwować i przystosowywać.

Kamil: za co szczególnie cenisz swoją, dość niezwykłą, pracę?

Rob: Po tych wszystkich latach - wciąż naprawdę lubię to, co robię. Na co dzień staram się robić rzeczy, które sprawiają mi przyjemność. Myślę, że to naprawdę widać, gdy streamerzy robią coś, czego tak naprawdę nie lubią. Spora część frajdy dla widza to oglądanie autorów, którzy lubią to co robią i dobrze się w tym czują. Dlatego na co dzień staram się zachować równowagę w czymś, co, moim zdaniem, ludzie chcą zobaczyć i robieniem czegoś, co faktycznie mnie interesuje. To wymaga pomysłu na cały format. Ale mimo wszystko trzeba się tym interesować. Poza tym cenię sobie wolność, którą mam. Każdego dnia doceniam możliwości, które teraz mam.

Gdy zaczynam czuć, że moje zainteresowanie spada, albo po prostu nie czerpię tak dużo frajdy jak wcześniej... najczęściej powrót myślami do przeszłości pomaga. O pracy w biurze lub nauczaniu angielskiego. Wtedy nie miałem w ogóle swobody i nie mogłem robić tego, na co miałem ochotę. Dlatego stale doceniam obecne możliwości. Wiem, że wiele osób stara się dojść do etapu, na którym ja jestem teraz. Dlatego też niczego nie biorę za pewnik. Stale się rozwijam i nieco przystosowuję, jednocześnie pozostając sobą i czerpiąc frajdę.

Kamil Robisz sobie czasem przerwę by odpocząć, oczyścić myśli, nie myśleć cały czas o zabawianiu publiki?

Rob: Zrobiłem jedną. Przez cztery lata streamowałem na pełny etat. Wtedy też zdecydowałem sobie zrobić jedną, tygodniową, przerwę. Poza tym, od czasu do czasu, zdarza mi się wziąć po 3 dni wolnego. Tak naprawdę nie robię długich przerw. Ale wiem, że niektórzy streamerzy ich potrzebują. I wiem też, że nie jest to dla nich szkodliwe w kontekście statystyk. Jasne, kanał się wówczas nie rozwija. Ale widzowie wciąż tam są. I z tego co widziałem, kiedy ludzie robią sobie miesiąc przerwy (a czasem nawet dłużej), widzowie czekają i chętnie wracają na twój stream. Nie zapominają o tobie tak szybko, jak można by się tego spodziewać. Dlatego wiem, że kiedy będę tego potrzebował - mogę sobie na to pozwolić. Ale jeszcze nie czułem takiej potrzeby.

Kamil: streamujesz w czasie rzeczywistym. Jasne, jest kilka sekund różnicy, ale ludzie i tak bez problemu mogą Cię odnaleźć. Nie obawiasz się stalkerów?

Rob: Nie miałem problemów ze stalkerami ani "sniperami". Spotykam się raczej z przyjaznym odbiorem. Miewam czasem incydenty, w których klienci miejsca w którym spędzam czas narzekają obsłudzę że siedzę tam z kamerą i nagrywam bez ich zgody. Wtedy po prostu jestem wyproszony - i to jest jak najbardziej w porządku. To decyzja obsługi. Ale nigdy nie miałem jakiejś ekstremalniej złej interakcji z widzami. Najgorsze sytuacje zdarzają się z losowymi, pijanymi, ludźmi, którzy nie chcieli być filmowani. Ale to ma miejsce naprawdę rzadko, może raz w roku.

Z grubszych spraw - mam jedną pamiętną, nieprzyjemną, historię. Wchodząc do baru uprzedziłem właścicieli, że mam dwie kamery i chciałbym streamować rozmowę z przyjaciółmi, z którymi tam wchodzę. Nie robili problemów, zapraszali do środka. A później jakiś pijany facet był zainteresowany tym, co robimy. Zaczął zadawać sporo pytań, a kiedy się dowiedział że streamujemy... zmienił nastawienie, mówiąc by go nie filmować. Powiedziałem, że nie ma problemu, ale on zamiast odejść - stawał się coraz bardziej agresywny. Chwilę później groził prawnikami. Naturalnie wszystko rozeszło się po kościach, ale rozumiesz - czasem tego typu historie się zdarzają.

Kamil: Co robisz, by zadbać o siebie i swoje życie prywatne, skoro tyle godzin tygodniowo streamujesz?

Rob: To pytanie, które bezpośrednio łączy się ze wcześniejszym. Dbam o higienę pracy i myślę, że jeśli jesteś naprawdę ostrożny w oddzielaniu swojego życia prywatnego od życia streamingowego, to w pewnym sensie uczysz się, jak je aktywować i dezaktywować. Jesteś w pewnym sensie odpowiedzialny za upewnienie się, że nie przejdziesz do fazy wypalenia, że się z tym nie znudzę. Dlatego mam jasny podział: OK, dzisiaj jest dzień pracy biurowej. A dzisiaj w ogóle nie myślę o streamowaniu, po prostu spędzę dzień z Tracy (to żona Roba - dop. Kamil). To ważna umiejętność: odejście od streamingu i zrobienie czegoś, co sam uważam za interesujące. Nie myślenie o tym, czy spodoba się to widzom. Nie interesują mnie liczby. Jeżeli miałbym sam to określić... to myślę, że kiedy streamuję, jestem trochę bardziej zabawniejszy niż wtedy, gdy jestem po prostu skupiony i cieszę się życiem.

Kamil: czy masz jakieś zasady których nigdy nie łamiesz, jeśli chodzi o streaming?

Rob: Tak. Podczas naszej wcześniejszej rozmowy podzieliłeś się uwagą, że w twoich oczach z dużym szacunkiem podchodzę do otoczenia w którym pracuję. I tak - robię to ostrożnie i z szacunkiem, ponieważ nigdy nie chcę tworzyć treści, czyniąc czyjeś życie nieszczęśliwym. Wiesz: nie chcę, żeby mój stream polegał na pokazywaniu reakcji ludzi, kiedy spotka ich coś nieprzyjemnego. Nie chcę tworzyć treści bazujących na tym, że robię coś złego i w danym miejscu jestem spalony. Poza tym nigdy aktywnie nie szukam żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Jeżeli zobaczę grupę pojazdów ratunkowych i jestem zaintrygowany co się dzieje - jest szansa że podejdę. Ale nie próbuję słuchać policyjnego radia i mówić, że tu jest wypadek i za nim podążać.

Kamil: ma to sens, widać gołym okiem, że starasz się zawsze utrzymywać pozytywny ton i przekaz w swojej twórczości. 

Rob: tak właśnie jest.

Kamil: ludzie wiedzą, że kiedy odpalą Twój stream, mogą wyruszyć na przygodę i po prostu dobrze się bawić.

Rob: Coś w tym jest. Poza tym muszę szanować ludzi i środowisko w którym pracuję. Wielu streamerów IRL dużo podróżuje. Ale sam pracuję przede wszystkim w Tokio. Dlatego dobrze jest pozostawać w dobrych relacjach z ludźmi tutaj. By móc wracać do ich miejsc które lubisz, by móc współpracować i budować więzi.

Kamil: teraz czas na podchwytliwe pytanie. Czy są jakieś rzeczy, bez których nigdy nie wychodzisz streamować?

Rob: Faktycznie - to dość trudne, bo nie chcę mówić o kamerze - to oczywiste. Ale tak, są rzeczy, niekoniecznie fizyczne, bez których nie wychodzę z domu. Zawsze mam jakiś plan. Przynajmniej podstawowy pomysł na to, co zamierzam zrobić. Nigdy nie zrobiłem streama, w którym pomyślałem: OK, odpalam i idę przed siebie. Także podstawowy plan byłby pierwszą rzeczą.

Druga? Zawsze sprawdzam baterie. To dla mnie taki mały rytuał. Mam zawsze przy sobie zapasowe baterie... i zapas dla zapasowych baterii. Jeżeli jakimś cudem jedna z moich baterii nie jest naładowana, mogę ją bez nerwów po prostu wymienić.

Noszę też przy sobie mini zestaw naprawczy. Mam więc śrubokręty, małe klucze imbusowe i narzędzie do wyjmowania karty SIM. Czasem coś się psuje i potrzebuję zapasu. Muszę coś odłączyć lub odkręcić i naprawić w locie. Ten zestaw to taki niezbędnik, który pozwala mi to zrobić bez konieczności przerywania streamowania i wracania do domu.

Kamil: na koniec rozmowy — masz jakieś rady dla ludzi, którzy chcieliby spróbować swoich sił w streamach IRL?

Rob: Myślę więc, że wiele osób nie jest tak naprawdę przytłoczonych wymaganiami technologicznymi dotyczącymi streamingu. I poddają się, zanim spróbują swoich sił. Ale szczerze mówiąc, jest mnóstwo świetnych samouczków na YouTube, jak skonfigurować prosty stream IRL za pomocą telefonu. Fakty są takie, że to wystarczy by dorównać jakości 95% jakości najlepszych streamerów IRL. Nie potrzeba żadnych specjalnych sprzętów. Wystarczy kupić selfie stick... i gotowe! Moja rada jest taka, żeby po prostu chwycić telefon, zaplanować kilkugodzinny plan tego, co chce się pokazać, trasę którą chcemy się udać i... ruszyć przed siebie. Najlepszą nauką i tak będzie praktyka. Każdy odkryje rzeczy których potrzebuje, a także dowie się jak wiele z gadżetów które zabrał okazują się zbędne. Chodzi o to, by wszystko było proste.

Jest też pewna tendencja, którą obserwuję wśród ludzi zaczynających streamować i próbujących robić to "na poważnie" niż po prostu hobbystycznie. Kiedy liczby się nie zgadzają, zrzucają winę na sprzęt - i obkupują się w nowe technologie. To studnia bez dna, która nie zmienia ich wyników. Zapominają że są tak dla widzów i zamiast pracować nad formatem i tematyką streamów, skupiają się na rozdzielczości i stabilności. To nic nie daje.

Kamil: ma sens. Dzięki wielkie za rozmowę i... do zobaczenia!

Rob: Dzięki wielkie za zaproszenie. Do zobaczenia!

Gdzie można znaleźć Robcdee?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu