Jak tylko sięgam pamięcią, zawsze lubiłem minimalizować czas podróżowania z punktu A do punktu B. Pod tym kątem wynajmowałem mieszkanie, żeby mieć blisko do pracy lub decydowałem się na zakup auta, żeby nie tracić czasu czekając na metro czy autobus. Aktualnie mój czas dotarcia do pracy spokojnym spacerem zamyka się w 20 min, co w warszawskich warunkach jest więcej niż dobrym czasem. A gdyby udało się go jeszcze skrócić?
Trzy niezapomniane miesiące z elektryczną hulajnogą Xiaomi Mijia Scooter - recenzja
Autorem recenzji jest Kamil Ściana
Oczywiście odpowiedź na to pytanie nie była głównym powodem, dla którego zdecydowałem się na zakup Xiaomi Mijia Scooter. Już od ponad roku zacząłem uważnie śledzić rynek pojazdów elektrycznych, ale zazwyczaj spotykałem się z produktami, które często charakteryzowały się niezbyt imponującym zasięgiem (max. 15-20 km), średnią prędkością (max. 20km/h) i relatywnie wysoką ceną jak na te osiągi - ok. 1500 zł. Nawet gdyby były to elementy do zaakceptowania, to pozostawała jednak kwestia - design. Wszystko co widziałem, bardziej przypominało drogie zabawki niż poważny środek transportu (jeśli tak w ogólne możemy powiedzieć o hulajnodze).
Tym samym, z całego szeregu producentów zarówno hulajnóg i deskorolek elektrycznych (do których mimo wszelkich chęci nie byłem w stanie się przekonać) wyłoniło się Xiaomi, które na rynek weszło z produktem potrafiącym przejechać na jednym ładowaniu ok. 30km z prędkością 25km/h. Do tego dołączył najważniejszy dla mnie element - ta hulajnoga po prostu wygląda i dorosła osoba nie sprawia na niej wrażania przechodzenia kryzysu wieku średniego.
Moje testowanie Xiaomi rozpoczęło się na dobrą sprawę w połowie kwietnia i od tamtej pory niemal codziennie pokonuję na hulajnodze ok. 5-6 km (do i z pracy) co zajmuje mi nie więcej jak 8 -10 min. w jedną stronę. Prędkości, które Mijia osiąga są zbliżone do deklarowanych - przy moich niecałych 80kg Mijia rozwija prędkość ok. 22-23km/h. Z torbą na plecach - ok. 21km/h. Lżejsze osoby na pewno pojadą nieco szybciej. W sumie moje tygodniowe jazdy przekładają się na jedno ładowanie baterii w weekend, które trwa ok. 4-5h. Warto też dodać, że hulajnoga wsparta jest przez technologię KERS (Kinetic Energy Recovery System), co w skrócie oznacza, że w trakcie jazdy może przekształcić energię kinetyczną w elektryczną doładowując nam baterię.
Co do samych wrażeń - jak już przyzwyczaimy się do spojrzeń ludzi dookoła - jazda na hulajnodze to czysta frajda. Jest tym większa, kiedy mamy względnie gładką przestrzeń do poruszania się i mało ruchu na chodniku, chociaż prywatnie odczuwam sporo przyjemności z lawirowania między przechodniami w drodze na Mordor. W czasie jazdy nieustannie też korzystam z tempomatu (tak! jest tutaj tempomat!), który uruchamia się po kilku sekundach przytrzymania manetki gazu. Hulajnoga też nieźle radzi sobie przy podjazdach - po złapaniu właściwej prędkości można już mierzyć się niektórymi rowerzystami ;)
Od strony konstrukcyjnej, sama hulajnoga sprawia wrażenie solidnie zbudowanej - rama wykonana jest z lotniczego aluminium, podstawa (pod którą znajdują się ogniwa baterii) jest szeroka i stabilna, a na felgach znajdziemy 8-calowe opony. Elementy gumowe czy plastikowe, które znajdziemy na podstawie, w rączkach czy błotnikach również nie wyglądają na tanie. Hulajnoga ma też wbudowane bardzo jasne oświetlenie przednie i tylne, dzwonek i prosty wskaźnik stanu naładowania baterii. Całość jest składana i można w miarę wygodnie przenosić - mówię w miarę, bo hulajnoga waży ok. 13 kg.
Jak na urządzenie elektryczne przystało, z hulajnogą możemy komunikować się z pomocą aplikacji. Do wyboru mamy Mi Home oraz Ninebot - jednak to druga apka bardziej przypadła mi do gustu z uwagi na bardziej przejrzysty interfejs. Dzięki niej możemy m.in. sprawdzić dokładny stan baterii, aktualną prędkość, przemierzony dystans całkowity, włączyć/wyłączyć tempomat czy ustawić tryb oszczędny, który co prawda obniży naszą prędkość maksymalną, ale pozwoli przemierzyć dłuższy dystans na jednym ładowaniu.
Przy potencjalnym zakupie należy też pamiętać, że Mijia Scooter jest pojazdem przeznaczonym przede wszystkim dla dorosłych i prawdopodobnie z tego względu nie zajdziecie tutaj możliwości regulacji wysokości kierownicy. Warto też pilnować zaleceń z instrukcji i uważać na jazdę w deszczu czy po kałużach - MIjia Scooter certyfikowany jest normą IP54 więc poradzi sobie przy niewielkiej mżawce, ale nie polecam jazdy przy ulewie. To, na co szczególnie należy zwrócić uwagę to głębokie lub wysokie przeszkody, których na polskich chodnikach pełno, a które mogą przyczynić się do uszkodzenia np. dętki. Sam uszkodziłem dętkę w przednim kole (tym z silnikiem), a jej naprawa zajęła mi kilka dobrych godzin poprzedzonych przeglądaniem rosyjskich filmów z poradnikami na YouTube. Póki nie ma dostępnego oficjalnego serwisu w Polsce - lepiej oszczędzić sobie trudu. W sytuacji, gdyby jednak coś uległo uszkodzeniu, wszystkie części zamiennie bezproblemowo możemy znaleźć na Aliexpress - od dzwonka po baterię, czy nawet sam silnik.
Tym samym, mając świadomość wszystkich wad i zalet Miija Scooter przechodzimy do ceny. Na ten moment w Polsce nie ma oficjalnej dystrybucji Xiaomi (co ciekawe, Ninebota już znajdziemy), dlatego hulajnogi należy szukać na Allegro lub w specjalistycznych sklepach, które zdążyły już sprowadzić towar do kraju nad Wisłą. Ceny w obu przypadkach są jednak mocno zawyżone (w stosunku do cen ze strony Xiaomi - $399) i należy spodziewać się wydatku na poziomie 2100-2700 zł.
Przy swoim zakupie posiłkowałem się Aliexpress, gdzie przy okazji 7 urodzin zgarnąłem zniżkę i finalnie zamknąłem zakup (ze wszystkimi opłatami i dostawą) na poziomie $480 (ok. 1750 zł). Obecnie bez problemu można dorwać hulajnogę za ok. $500. W momencie pisania tego tekstu warto też sprawdzić promocję na Gearbest, gdzie do 26 lipca dokonacie zakupu hulajnogi za ok. 1600 zł (dostawa do Polski jest darmowa) w ograniczonej ilościowo promocji.
Muszę przyznać, że zakup elektrycznej hulajnogi był jedną z bardziej praktycznych inwestycji, które dokonałem. Zgadzając się na pewne ograniczenia wynikające z konstrukcji, realnie pozwala mi oszczędzić czas kilka razy na dzień, a przy tym jest bardziej mobilna niż rower i zajmuje mało przestrzeni. Pamiętacie jak braliście rower do metra czy tramwaju? No właśnie. Do tego dochodzi jeszcze ten koronny czynnik, który sprawia, że dorosła osoba może jeszcze trochę poczuć się jak dzieciak - dostarcza cholernie dużo frajdy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu