Apple

Porównujemy flagowego Surface'a z iPadem Pro. Różnica tkwi w szczegółach

Jakub Szczęsny
Porównujemy flagowego Surface'a z iPadem Pro. Różnica tkwi w szczegółach
48

Ktoś zaraz powie, że Szczęsny po raz kolejny upadł na głowę i stara się porównać iPada działającego na iOS do Surface'a, prawdziwej kobyły z pełnym Windows, gdzie od tego sprzętu aż wieje szeroko pojętą uniwersalnością. Nie jest to jednak tak głupie, jakby mogło się niektórym wydawać, bowiem mimo oc...

Ktoś zaraz powie, że Szczęsny po raz kolejny upadł na głowę i stara się porównać iPada działającego na iOS do Surface'a, prawdziwej kobyły z pełnym Windows, gdzie od tego sprzętu aż wieje szeroko pojętą uniwersalnością. Nie jest to jednak tak głupie, jakby mogło się niektórym wydawać, bowiem mimo oczywistych różnic czuć, że nowy iPad Pro próbuje być czymś w rodzaju microsoftowskiego Surface'a.

Próbuje. Ale inaczej

Nie wyobrażam sobie, by iPad Pro wystartował z Mac OS X przystosowanym do dotyku. A takie głosy pojawiały się już od dawna - w te oczywiście nie wierzyłem. Apple stworzył system idealny do obsługi za pomocą gładzika/myszki oraz klawiatury. Świetnie organizujący codzienną, nawet tę bardzo zaawansowaną pracę. Znam wiele osób, które przesiadły się na Maca i życia sobie bez niego nie wyobrażają. Choć przyznają, że okres adaptacji po długim czasie korzystania z Windows był trudny.

Różnica zasadnicza między tymi sprzętami to właśnie system operacyjny. Z jednej strony mamy potężną machinę - Windows próbujący szczęścia w dotykowym scenariuszu użytkowania i przy okazji oferujący to, co w nim najlepsze. Mówiąc o Surface mam na myśli urządzenie sztandarowe - pokazujące innym na rynku, czym powinien charakteryzować się "sprzęt idealny" do obsługi nowego Windows. Są to głównie hybrydy wydajne, drogie i niewiarygodnie funkcjonalne. Z tym trudno jest się nie zgodzić.

iOS porównany do Windows tylko pozornie wygląda biednie. To, co jest siłą mobilnej platformy Apple jest fakt, że ona po prostu przyciąga. Takiej siły nie ma Windows, gdzie aplikacje desktopowe robi się, bo tak powinno być, trochę z przyzwoitości. O tę nietrudno, bowiem mamy do czynienia z najważniejszym obecnie systemem operacyjnym dla pecetów. iOS jednak rozwija się w oszałamiającym tempie, deweloperzy jeśli robią już jakąś aplikację, to na palcach jednej ręki można znaleźć propozycje, które nie wystartowały na iOS. Ta platforma również bardzo dużo zarabia, co rzecz jasna przyciąga deweloperów. Tam także ludzie są skłonni wydać pieniądze na aplikacje.

Stąd wczorajszy pomysł Apple na stworzenie iPada Pro - łączącego w sobie funkcje zwykłego tabletu z zastosowaniami profesjonalnymi nie jest głupi. Przyjemny "pencil" (choć wyśmiany), ogromna powierzchnia ekranu - naturalną konsekwencją takiego połączenia jest wprowadzenie do nowego iPada profesjonalnych narzędzi do obsługi grafiki.

Wydajność? Względna

To, co wyróżnia Apple spośród reszty stawki to świetna optymalizacja oprogramowania pod sprzęt. W przypadku tego urządzenia mamy do czynienia z ARM-owskim, 64-bitowym procesorem A9X, który charakteryzuje się ponoć wyższą wydajnością od standardowego komputera przenośnego. Standardowego, bo Surface raczej takim nie jest. Przyrównując iPada Pro do najmocniejszej jednostki spod egidy Microsoftu, nowy, duży tablet Apple może wydawać się lichy.

Przy 12 calach ekranu Surface oferuje rozdzielczość na poziomie 2160 x 1440 pikseli. Za odpowiednią wydajność zaś odpowiada Intel Core i3/5/7 czwartej generacji. Zresztą, dopóki nie dorwiemy w ręce nowego iPada, wszelkie dywagacje na temat wydajności są właściwie bezzasadne i chcę być z Wami maksymalnie szczery.

Zestaw złącz

Surface Pro nie jest szczególnie bogaty w zestaw złącz - otrzymujemy jeden pełny port USB 3.0, Mini DisplayPort, port ładowania urządzenia oraz jacka 3,5 mm. W iPadzie Pro jest odrobinę biedniej. Mamy Smart Connector, który dostarcza do apple'owskiej klawiatury zasilanie oraz dane. No i złącze lighting oraz jack 3,5 mm. Trend na zanikanie miejsc, w których możemy coś "wetknąć" ma się dobrze, a Apple jest w tym jeszcze bardziej zajadłe, niż kiedykolwiek.

Niemniej jednak, perspektywy wyglądają lepiej dla... iPada Pro

Nie lubię tego mówić, ale gdy tylko coś jest sygnowane logo Apple, to wtedy mamy do czynienia ze sprzedażową lawiną. iPad Pro nie jest rewolucyjny, nie jest odkrywczy - jednak opiera się na niezwykle atrakcyjnej platformie i otoczce "amazingu". Wychodzi zatem na to, że to urządzenie jest skazane na sukces, podczas gdy Surface'em interesują się głównie zapaleńcy oraz ultraprofesjonalni użytkownicy przywiązani do Windows.

iPad Pro rysuje się także jako urządzenie bardziej przystępne dla przeciętnego konsumenta. Wiele czasu poświęcono wczoraj na konferencji temu, by udowodnić, że równie dobrze sprawdzi się on w prostych zastosowaniach. I w to nie wątpię. Dualizm zastosowania urządzenia Apple to recepta na pozyskanie serc dwóch grup użytkowników - tych majętniejszych, z większymi oczekiwaniami i wąskiej grupy, która oczekuje jasnych zalet większego ekranu.

Ciekawostka - ktoś przewidział iPada Pro - i to całkiem zaskakująco!

Joel Watson, autor internetowego komiksu Hijinks Ensue narysował ciekawą grafikę, w której nieco zażartował sobie z i z Apple i trochę z Microsoftu, który po premierze pierwszej generacji tego urządzenia nie otrzymał zbyt dobrych recenzji. Trafnie ocenił on nie tylko to, że iPad Pro się pojawi, ale niemalże trafił z datą premiery, a nawet z nazwą klawiatury dla tego urządzenia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu