Znajdujemy się obecnie na etapie, gdzie jesteśmy ofiarami korporacji oraz ich polityki “planowanej nieprzydatności produktów”, czy nam się to podoba c...
Znajdujemy się obecnie na etapie, gdzie jesteśmy ofiarami korporacji oraz ich polityki “planowanej nieprzydatności produktów”, czy nam się to podoba czy nie. Jednak jesteście w błędzie, jeśli sądzicie, że jakikolwiek producent, firma lub korporacja oficjalnie przyzna, że każdy jej produkt ma z góry określony moment w którym stanie się nieprzydatnym śmieciem i trzeba go będzie wymienić na nowy, a stary po prostu wyrzucić. Apple właśnie zostało pozwane przez brazylijski Instytut Polityki i Prawa Softwarowego o “świadome zaplanowanie starzenia się iPada 3 i czerpanie z tego procederu zysków”.
Przykład Apple jest o tyle dobrym przykładem, że już kilkakrotnie zwrócili oni uwagę swoimi produktami i ich skrzętnie zaplanowanym “procesem starzenia się”, tak aby klienci kupili jak najszybciej urządzenie nowej generacji. Oczywiście nie tylko firma z Cupertino kieruje się tą zasadą “planowania starzenia się produktów”, ale praktycznie każda firma produkująca sprzęt elektroniczny, meble, samochody i wszystkie inne produkty pojawiające się na półkach sklepowych. Jest to strategia, dzięki której ekonomia się kręci, firmy generują coraz większe zyski, następuje nieustanny przepływ pieniędzy a biznesy nie padają jak muchy. Dlaczego tak jest? To proste, jakby któraś z tych firm wyprodukowała produkt, który nie psuł by się przez lata, wyleciała by z obiegu i przestała generować zyski - chyba nie muszę więcej tłumaczyć, dlaczego... Polecam filmik poniżej.
Przykład korzystania z tej zasady przez Apple w przypadku iPada 3 jest bardzo wymowny. Firma została oskarżona o umyślną sprzedaż i promocję iPada 3 przez 7 miesięcy, gdzie była świadoma, że po tym czasie zostanie wypuszczony na rynek nowy model iPada. Można powiedzieć, że iPad 3 i 4 praktycznie różnią się od siebie jedynie trzema detalami: procesor A6X zamiast A5X, kamera HD zamiast VGA oraz wtyczka “Lightning” zamiast 30 pinowej. Co prawda firma zaoferowała wymianę “starych iPadów” na “nowe” dla wszystkich, którzy kupili to “starsze” urządzenie na 30 dni przed premierą iPada 4, ale tym samym wygenerowała kolejną ilość elektronicznych śmieci i “olała” sporą gromadkę swoich “klientów-fanów”, którzy nie załapali się na wymianę.
To nie była pierwsza wpadka Apple. Jakiś czas temu został zgłoszony problem z baterią w urządzeniach iPoda nano, sam zostałem “nieszczęśliwym właścicielem” jednego z nich i po około roku stał się on nieurzeczonym gadżetem, ponieważ bateria po pełnym naładowaniu trzyma obecnie, przy dobrych wiatrach, może godzinę, gdzie w nowym urządzeniu wystarczała na około 48 godzin ciągłego słuchania. Ponieważ okres gwarancyjny się skończył, zostałem poinformowany, że muszę kupić nowe urządzenie, gdyż nie ma możliwości wymiany baterii w tym “starym”, ponieważ serwis tych modeli nie jest już prowadzony - przepraszam, ale moje urządzenie było kupione w salonie Apple niecałe 2 lata wcześniej i już jest “za stare” na serwis?!
Muszę jednak przyznać, że iPod touch służy mi już jakiś czas i choć “wytrzymałość baterii na jednym ładowaniu” to około 20 godzin, to dotyczy to jedynie funkcji odtwarzacza, przy grach i korzystaniu z internetu jest to około 30-60 minut i ciągle spada.
Cóż, baterie to zdecydowanie najsłabsze ogniwo urządzeń przenośnych i mam nadzieję, że się to kiedyś zmieni. Ale “sorry” Apple i inni wasze produkty, może i są “ekstra” ale nadają się na śmietnik w niespełna rok po ich zakupie - jak dla mnie to lekka paranoja! Jednak, co tu dużo mówić, na taki stan rzeczy wszyscy się zgadzamy, bo jesteśmy “rządni nowych gadgetów” i łykniemy, każdy z nich - czy to jest manipulacja?... Ależ skąd;)
Nie będę ukrywał, jestem gadgeciażem i fanem nowych technologii, co sprawia, że dość często kupuję jakąś elektroniczną “zabawkę”. Nie będę określał dokładnie ram czasowych oraz skupiał się na poszczególnych produktach, jednak przeciętnie wymieniamy telefony po maksymalnie 2 latach i raczej trudno tego uniknąć, a użytkowanie laptopa po maksymalnie 3 latach, staje się uciążliwe i takie urządzenie nawet po potraktowaniu go poleceniem “format C:” staje się dość niewydolne.
Nie chciałbym snuć tu teorii spiskowych, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kiedy na rynku pojawią się nowy Windows, dostaję znacznie więcej “aktualizacji” starszej wersji systemu, które powodują odczuwalne zwolnienie systemu operacyjnego i tym samym, wydaje mi się, że “producenci” wymuszają na mnie kupno nowego sprzętu z zainstalowaną nową wersją systemu... też macie takie wrażenie? Coś tu jest nie tak, skoro przed aktualizacją wszystko śmiga, a tuż po niej nie da się spokojnie pracować na urządzeniu, które jeszcze wczoraj działało bez zarzutu. Dlatego, jak tylko pojawia się jakaś nowa wersja Windowsa, wyłączam wszelkie aktualizacje;).
“Planowane starzenia się produktu” nie dotyczy jedynie urządzeń elektronicznych, ale również innych produktów, takich jak na przykład, żarówki - tu polecam zapoznanie się z filmem “Spisek żarówkowy - nieznana historia zaplanowanej nieprzydatności”. Który, to dokument rozwija kwestię dążenia do maksymalnych zysków przez korporacje. Po jego obejrzeniu, nie mogę się oprzeć przekonaniu, że rynek zalewa coraz więcej “śmieci prosto ze sklepu” a my już tak się do tego przyzwyczailiśmy, że po prostu nie zwracamy uwagi na to jak bardzo, w ciągu kilkunastu ostatnich lat jesteśmy “nabijani w butelkę” przez korporacje. Wszystko to dzieje się pod przykrywką rozwoju technologicznego, ale tak na prawdę, jest to zwyczajna maksymalizacja zysków firm sprzedających nam swoje produkty. Już dziś jesteśmy na takim poziomie technologicznym, że możliwe jest wytwarzanie produktów, które nie będą wymagały wymiany przez lata, jednak producenci ich nie wytwarzają, bo groziłoby to nie tylko załamaniem rynku i gospodarki, ale przede wszystkim odcięcie ich od źródła przypływu gotówki. I “błędne koło” się zamyka.
Pod tą sytuację, można także podciągnąć przemysł energetyczny i paliwowy, który również dąży do maksymalizacji zysków z dostarczania nam energii elektrycznej, czy paliw których “potrzebujemy”. Wystarczy jednak przyjrzeć się wynalazkowi Tesli, dzięki któremu, gdyby oczywiście ujrzał światło dzienne, bylibyśmy w stanie pozyskać energię z powietrza. Jego wynalazek został jednak zniszczony i podobny los spotkał również wynalazki jego następców dotyczące pozyskiwania darmowej energii. Dlaczego? Gdyż firmy energetyczne i paliwowe straciłby całkowicie rynek zbytu. Do dziś, naukowcy pracujący nad podobnymi rozwiązaniami technologicznymi, są pozywani i skazywani przez wymiar sprawiedliwości, za działanie na szkodę wielkich korporacji, dzięki którym utrzymuje się rząd. Nikomu najzwyczajniej w świecie nie zależy na ułatwieniu życia ludziom, a jedynie na przepływie kasy - ale to przecież takie oczywiste, wszyscy jednak się na to godzimy, gdyż “innego wyjścia nie ma”..., nieprawda jest.
Jeśli jednak taka technologia zostałaby wprowadzona, jedynym źródłem dochodu byłaby jednak produkcja i konserwacja urządzeń pozyskujących ta energię, ale fizycznie firmy energetyczne nie byłyby w stanie zarabiać na dostarczaniu energii, gdyż byłaby, a właściwie to jest cały czas, dostępna wszędzie i to za darmo.
Darmowa energia elektryczna, prosto z powietrza? Taka opcja sprawiłaby niewyobrażalny, w tym momencie rozwój technologiczny. Dostęp do niewyczerpanych zasobów energii wszędzie, koniec z ładowaniem baterii, tankowaniem samochodów, koniec płacenia rachunków za prąd! Technologia ta mogłaby zapewnić, prawdopodobnie, także zasilanie statków kosmicznych i eksplorację kosmosu oraz wytwarzanie urządzeń, o których nam się dziś nie śni. Jednak pewnie nigdy się jej nie doczekamy, a przyczyną są kolosalne pieniądze jakie zarabiają na nas koncerny oraz rząd, a oni nie prędko z tego zrezygnują. Kiedyś, gdzieś przeczytałem, że “ludzie to jedyne stworzenia, które muszą płacić za mieszkanie na własnej planecie” i chyba bardziej wymownie nie da się tego opisać.
Pieniądze to, coś bez czego nie możemy żyć, musimy je zarabiać i musimy je wydawać, tak sobie skonstruowaliśmy naszą rzeczywistość, ale jest to rzeczywistość bez przyszłości. Może nie zmieni się to w ciągu kilku najbliższych lat, może nawet w ciągu najbliższych stuleci, ale w końcu przyjedzie na to czas. Zmęczymy się ciągłą pogonią “za groszem”, wzrostem podatków, opłat, abonamentów i innych płatności. Ale czy przed tym jak to nastąpi nie doprowadzimy do całkowitego wyniszczenia naszej planety? W końcu, przynajmniej jak na razie Ziemia jest tylko jedna, a nawet jak znajdziemy inną planetę, która będzie się nadawała do skolonizowania, to jakie są szanse, że wszyscy ludzie będą się mogli na nią przenieść? No chyba, że skonstruujemy jakieś “gwiezdne wrota” inaczej sobie nie wyobrażam;)
Zdaję sobie sprawę, że ten tekst ma trochę wydźwięk ekologiczno-rewolucujny;). Nie jest, jednak moja intencją namawianie nikogo do tego, aby nie kupował nowego laptopa, czy telefonu, ale chciałbym, aby każdy z was, starał się kupić coś co wystarczy mu na jak najdłuższy okres czasu. Osobiście wolę wstrzymać się z kupnem “wypełniacza”, odłożyć parę groszy więcej i zainwestować w droższe urządzenie. Najzwyczajniej w świecie nie stać mnie na kupowanie, “gorszych” produktów zastępczych, bo równie dobrze mógłbym od razu wyrzucić kasę do śmietnika. Jednak to zadanie staje się coraz trudniejsze do wykonania w rzeczywistości, gdzie praktycznie niemożliwe jest znalezienie firmy, która nie stosowałaby jeszcze zasady “planned obsolescence”.
Czy kupując nowe urządzenie, lub jakikolwiek produkt staracie się wybierać, coś co wystarczy wam na dłużej? Czy kupiliście kiedykolwiek “zastępczy bubel”, który nie był Wam tak naprawdę potrzebny i wylądował na śmietniku? Czekam na Wasze komentarze.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu