Aplikacje mobilne

Podążają ścieżką Adobe. Popularny edytor zdjęć przechodzi na subskrypcję

Kamil Świtalski
Podążają ścieżką Adobe. Popularny edytor zdjęć przechodzi na subskrypcję
6

Coraz mniej rezczy możemy kupić, a za coraz więcej twórcy oczekują regularnej zapłaty. Truizm, ale do tej pory stale mówiło się o alternatywach, które stale na nas czekały w opozycji do całego oprogramowania, które można mieć wyłącznie wykupując do niego czasowy dostęp.

Problem polega jednak na tym, że te również zaczynają się kurczyć. Pixelmator Photo, aplikacja która od lat cieszy się sporym uznaniem jako alternatywa dla Lightrooma od Adobe składa broń. I już za kilka tygodni przejdzie na model abonamentowy.

Zamiast 8 dolarów "na zawsze" — 24 dolary za rok. Tyle zapłacimy za Pixelmator Photo, ale...

Większość zdjęć które edytuję, edytuję w aplikacjach Adobe. Czy są najlepsze? Czy są niezawodne? Prawdopodobnie nie - no i na pewno nie. Dlaczego z nich korzystam? W dużej mierze kwestia wyrobionych nawyków — przeniesienie się na nową platformę wiąże się z przeprogramowaniem swojego workflow. Druga rzecz to taka, że... cokolwiek by o Adobe nie mówić - Photoshop i Lightroom z każdym rokiem coraz lepiej ze sobą współpracują. Te jednak od lat dostępne są wyłącznie w abonamencie. Podobnie jak coraz więcej innych aplikacji. A teraz dołącza do nich również Pixelmator Photo.

Dotychczas aplikacja (dostepna w wersji na iOS oraz iPadOS) kosztowała około 40 złotych — co więcej, można ją było zgarnąć w rozmaitych promocjach także taniej. Ale od teraz użytkownicy chcący w miarę tanio sprawdzić czy to aplikacja dla nich — za miesiąc dostępu do Pixelmator Photo zapłacą 25,99 złotych. Roczna subskrypcja to 129,99 złotych. Autorzy aplikacji jednak doskonale zdają sobie sprawę z tego, że taka opcja nie każdego usatysfakcjonuje. Dlatego zdecydowano się też zachować dożywotni dostęp — i ten kosztuje 259,99 zł. Skąd w ogóle pomysł na zmianę finansowania? Jak zwykle chodzi o pieniądze. Abonamenty są najzwyczajniej w świecie dużo bardziej opłacalne:

W modelu jednorazowego zakupu polegamy na wydawaniu dużych aktualizacji, które wywołują szum w mediach i wśród zwykłych ludzi w sieci, aby sprzedać więcej kopii naszych aplikacji niż zwykle - tzn. robimy wszystko, aby przyciągnąć jak najwięcej nowych użytkowników. Przez resztę czasu pieniądze, które zarabiamy, nie wystarczają na pokrycie kosztów rozwoju.

Cóż, fakty są takie, że krajobraz w branży oprogramowania zmienił się na przestrzeni lat. Z jednej strony wiele rzeczy stało się dużo bardziej przystępnych dla każdego (bo łatwiej jednak wydać kilkadziesiąt złotych miesięcznie, niż zainwestować kilkanaście tysięcy), z drugiej — brak alternatywy dla abonamentów dla wielu okazuje się dyskwalifikujący. Tutaj twórcy mówią wprost dlaczego decydują się na taki model (pieniądze, szybszy rozwój, ograniczenia w ekosystemie Apple związane z płatnościami, chcą zadbać bardziej o obecnych użytkowników niż tych, których dopiero mogą pozyskać). Ale są świadomi tego, że to nie jest idealne rozwiązanie dla każdego:

Oczywiście, są też minusy subskrypcji - jeden duży, naprawdę. Jest to droższe rozwiązanie. A powodem tego jest to, że aplikacje z jednorazową płatnością mają sporą liczbę osób, które są użytkownikami okazjonalnymi - raz na miesiąc, a może nawet kilka razy w roku. Te osoby w zasadzie sprawiają, że aplikacja jest tańsza dla tych, którzy korzystają z niej regularnie. Ale przy mniejszej liczbie płatnych użytkowników w modelu subskrypcyjnym cena staje się wyższa i tracisz użytkowników, którzy używają twojej aplikacji okazjonalnie, zamiast skupić się na ludziach, którzy używają twojej aplikacji najwięcej.

Trudno się ekipie dziwić. Na szczęście wszyscy wciąż mogą kupić Pixelmator Photo w wersji dożywotniej. Mało tego! Wszyscy którzy do wprowadzenia subskrypcji kupili aplikację, mogą z niej korzystać dożywotnie, bez ograniczeń. A jako że w przygotowaniu jest też Pixemlator Photo dla komputerów Mac, będą mogli oni liczyć na tańszy dostęp (w ramach subskrypcji). Wszyscy płacący abonament bowiem będą mogli korzystać z oprogramowania na obu platformach jednocześnie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu