Czasy cheatów, w których wystarczyło wpisać tajemnicze IDKFA już dawno za nami. I przed laty takie zabiegi pozwalały nam po prostu ułatwić rozgrywkę. Teraz, przy sieciowych pojedynkach, korzystanie z wszelkich haków i ulg wiąże się ze znacznie większymi konsekwencjami. A w Korei już wkrótce będą one regulowane prawnie.
Korea Południowa to kraj, w krajobraz którego gry wideo wpisały się na stałe już lata temu. W końcu tam znajduje się dla nich miejsce nawet w polityce. Niestety, za ich popularnością ciągnie się też jeden niespecjalnie pozytywny aspekt -- a mianowicie piractwo. To duży problem, w walkę z którym zaangażowało się tam wiele instytucji. Na tyle, że niebawem wszyscy oszuści mogą dostać sporą grzywnę, a nawet wylądować w więzieniu.
Więzienie za oszukiwanie w grach?
Nowe prawo wchodzi w życie 21 czerwca i odnosi się do game hacks. To bardzo rozległy termin. Pod nim mogą kryć się zarówno wszelkiej maści modyfikacje w grach a'la te, którymi na co dzień zajmują się zaangażowane fanowsko społeczności (na przykład nowe mapy i rozwiązania do gier sprzed kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu, lat) jak i właśnie aplikowanie rozmaitych cheatów. A te są niedopuszczalne w przypadku rozgrywki wieloosobowej -- chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Na ten moment mówi się jednak o sankcjach w przypadku naruszenia zasad, albo sposobu dystrybucji gry. I tutaj pojawia się jeszcze kwestia tworzenia prywatnych serwerów. Bo te również stają się nielegalne. A kary są naprawdę wysokie -- mowa jest o grzywnach do nawet pięćdziesięciu tysięcy dolarów, albo karze pozbawienia wolności nawet do pięciu lat. I nagle gry wideo stały się dużo poważniejsze niż kiedykolwiek.
Korea na poważnie walczy z oszustami
Od wielu lat mówi się o tym, jak dużym problemem są oszustwa na koreańskim rynku. Blizzard od dawna już walczy z nimi jak tylko potrafi, a teraz na poważnie zaangażował się także tamtejszy wymiar sprawiedliwości. Na ten moment pisanie o game hacks wydaje się być bardzo mgliste. I jeżeli problemem staną się modyfikacje takie jak te, które znamy z RomHacking.net to... słabo. Stawiam jednak na to, że to jednak nie one uznawane są za aż tak kłopotliwe.
Co z tymi prywatnymi serwerami?
Drugą rzeczą która mnie zastanawia, jest kwestia serwerów. Jasne, tę blokadę jak najbardziej rozumiem w przypadku tytułów, które nadal wspierane są przez ich twórców. Albo korzysta się z nich, by ominąć kwestie abonamentowe. Ale co z grami, o których zarówno deweloperzy jak i wydawcy zapomnieli już lata temu, a prężnie działająca społeczność wciąż utrzymywała je przy życiu? Ich tworzenie również może się skończyć dużymi konsekwencjami? Są też przecież na rynku gry, których twórcy wręcz zachęcają do tego, aby działać na własną rękę. Daleko nie trzeba szukać -- Minecraft jest tego idealnym przykładem.
Nowe przepisy które wejdą w życie już za kilkanaście dni w Korei Południowej brzmią groźnie. Ale tak naprawdę jest wśród nich jeszcze wiele niejasności, które -- miejmy nadzieję -- powoli będą wyjaśniane. Jestem przekonany że ten temat jeszcze powróci -- i to nie raz. Bo przecież gdzie jak gdzie, ale akurat tam gry idą w parze z piractwem, dlatego z ciekawością czekam na dalszy rozwój wypadków i to, jak zostaną rozwiązane sprawy chociażby ze wspomnianym Minecraftem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu