Felietony

Ocenianie filmów w Internecie zabija tradycyjne kino. Tak umiera sztuka?

Konrad Kozłowski
Ocenianie filmów w Internecie zabija tradycyjne kino. Tak umiera sztuka?
13

Czy powstające dziś filmy są kręcone pod dyktando wąskiej grupy użytkowników Internetu? Takiego zdania jest M. Night Shyamalan, twórca "Szóstego zmysłu", który wraca pamięcią do lat 90. i panujących wtedy mechanizmów.

Narzekanie z kategorii kiedyś było lepiej to bardzo często punkt zapalny do dyskusji o boomerach. Wracanie do wspomnień, okoliczności i realiów sprzed lat, które nam bardziej odpowiadały i wydają się dla nas bardziej naturalne ma być przejawem braku postępowości danej osoby. Czy więc twórca "Szóstego zmysłu",  "Niezniszczalnego", "Znaków" czy "Split" nie potrafi odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości, czy w jego słowach jest jednak trochę prawdy?

Oceny na Rotten Tomatoes zabijają prawdziwe kino?

W wywiadzie udzielonym serwisowi Yahoo! scenarzysta i reżyser powiedział, że stosunkowo niewielkie grupy osób decydują dziś o tym, jak wygląda przemysł filmowy. Za przykład podał serwis Rotten Tomatoes, który dziś skupia oceny krytyków i fanów, a także dysponuje rozbudowanym forum, gdzie prowadzi się dyskusje o kinie, filmach, serialach i nie tylko. Strona była wielokrotnie wykorzystywana do wyrażania dezaprobaty wobec konkretnych tytułów, na przykład "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy", w których uwzględniono w dużym stopniu elementy świadomości społecznej (w języku angielskim używa się słowa woke, by je opisać).

Tytuł oceniano więc masowo używając najniższej wartości w skali, co oczywiście miało początkowo duży wpływ na to, jak wyglądała średnia ocen. Nie była to pierwsza i z pewnością ostatnia taka sytuacja, pomimo, że tego typu strony wdrażały mechanizmy mające zapewnić odporność systemu ocen na takie wahania.

Manoj Night Shyamalan

Zdaniem Shyamalana opinia 200 osób z danej społeczności jest postrzegana jako pogląd całej publiczności i przemysł filmowy podejmuje decyzje w oparciu o takie informacje. Mowa jest nawet o "systematyzacji sztuki", ponieważ w przywoływanych przez niego latach 1998 czy 1999 podejmując decyzję o nakręceniu danego filmu zadawano sobie zupełnie inne pytania - zastanawiano się, czy będzie miał on na coś wpływ, czy to coś, czego wcześniej nie zrobiono - a nie próbowano dogodzić publiczności, a właściwie jej wycinkowi, który jest najgłośniejszy.

Jednym z lepszych przykładów tego, jak opinie potrafią oddziaływać na przemysł, aktorów, reżyserów i studia, są prequele sagi Gwiezdnych Wojen, które postrzegano wręcz jako fatalne. Co ciekawe, tutaj sytuacja była odwrotna, bo po słowach odgrywającego Obi-Wana Kenobiego Ewana McGregora okazało się, że stosunkowo niedawno on sam i najbliższe środowisko zorientowali się, że te filmy mają swoich fanów i potrafiły być przez niektórych docenione. Po prostu w okolicach premiery najdonośniejszą grupą byli ci, którym filmy nie przypadły do gustu.

Opowiadanie historii vs. spełnianie oczekiwań widzów

Sytuacja jest więc dosyć skomplikowana i trudno tak naprawdę opowiedzieć się po jednej stronie barykady w tej sprawie. Zgodzę się z opinią reżysera, że twórcy coraz częściej starają się zadowolić jak najwięcej osób z różnych grup społecznych, a to wpływa na to, jakie kino robią. Celem nie jest często nakręcenie konkretnej fabuły czy opowiedzenie historii tak, jak to widzieli na początku, ponieważ pod uwagę należy brać potencjalne oburzenie niektórych osób, które skorzystają z Sieci do wzmocnienia swojego głosu. Spoglądając jednak na liczne premiery każdego roku w kinach czy online, nie sposób nie zauważyć, że wciąż powstaje ogrom produkcji, które są kręcone zgodnie z wizją twórców. Pytanie jednak, ile projektów nie dostaje zielonego światła ze względu na brak zgodności z panującymi trendami lub w obawie o reakcję poszczególnych grup?

Z ocenami filmów i seriali w Internecie, a także wszystkich innych elementów kultury, zauważalny jest też inny problem. Wiele osób nadal nie potrafi przyjąć do świadomości faktu, że każdy z nas dysponuje (minimalnie lub kompletnie) innym gustem, zainteresowaniami i osobowością. I choć możliwa jest częściowa obiektywna ocena danego tytułu, to każda z recenzji czy ocen będzie ostatecznie subiektywna, co widać często po rozbieżności opinii w przypadku niektórych tytułów. Przekonywanie, namawianie, wyśmiewanie lub ubliżanie z powodu wystawienia innej oceny to nasza codzienność,

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu