Polska

Nowy sposób na piractwo - ZAiKS chce opodatkować wszystko co ma ekran

Kamil Ostrowski
Nowy sposób na piractwo - ZAiKS chce opodatkować wszystko co ma ekran
Reklama

Z wyjątkowo bandycką inicjatywą wyszła jedna z polskich organizacji zbiorowego zarządzania, które zajmują się prawami autorskimi. Wedle projektu, do k...

Z wyjątkowo bandycką inicjatywą wyszła jedna z polskich organizacji zbiorowego zarządzania, które zajmują się prawami autorskimi. Wedle projektu, do którego dotarł dziennikarz działu technologicznego Dziennika, do ceny większości sprzętów elektronicznych ma zostać doliczony „podatek od piractwa”.

Reklama

Słyszeliście o ZAiKSie? W teorii Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych chroni prawa autorskie polskich wykonawców i pomaga egzekwować obowiązek płacenia tantiem. Jednakże organizacja od lat jest obiektem krytyki, przeżytkiem zeszłego stulecia – wielu twórców nie chce korzystać z jej „usług”. Co ważne, ZAiKS ma prawo pobierać opłaty i tantiemy także w imieniu twórców niezrzeszonych. Krótko mówiąc – organizacja ma bardzo szerokie kompetencje.

Tymczasem padł pomysł: obłożyć podatkiem, w wysokości od 1 do 3%, urządzenia, na których można odtwarzać  audiowizualne dzieła autorskie. Swoisty podatek od piractwa – zresztą cały projekt ustawy powstaje właśnie w celu zrekompensowania szód, które twórcy (a w praktyce ZAiKS) ponoszą z powodu nielegalnego odtwarzania ich utworów. Oznacza to, że w przypadku kupna nowego smartfona z wyższej półki, będziemy musieli liczyć się z faktem, że zapłacimy za niego 30 do 90zł więcej. Kupując telewizor za 5000zł, będziemy na poczet potencjalnych „szkód”, które moglibyśmy poczynić, dopłacić 50-150zł. W skali roku opłaty dla ZAiKS od urządzeń i nośników wzrosłyby z 27 do 320 milionów złotych. Do tej pory haracz pobierano tylko z ceny czystych płyt CD, DVD, Blu-Ray, dysków twardych, nagrywarek, itd. Krótko mówiąc – urządzeń potencjalnie pozwalających na uskutecznianie piractwa. Na dobrą sprawę ZAiKS nie robi nic nowego – stara się tylko poszerzyć zakres swojej „działalności”.

Swego czasu z podobnym pomysłem wyskoczyli Francuzi. Jak widać nasze rodzime pasożyty nie pozostają daleko w tyle. Jak mawiał klasyk "hajs się musi zgadzać".

W czasach, kiedy o piractwie zaczyna rozmawiać się inaczej, kiedy Polacy, razem z resztą świata, przeżywają technologiczną rewolucję, kiedy artyści poszukują nowych form dotarcia do słuchacza, nasz rodzimy ZAiKS przede wszystkim interesuje się tym, żeby kabza została dobrze nabita. Nie mówiąc o tym, że obciążanie opłatą osób, które tylko potencjalnie mogą przyczyniać się do rzekomych szkód (nie mówiąc o tym, że sposób ich naliczania przez tego typu organizacje jest idiotyczny) nie jest w żadnym wypadku etyczne. Studiując prawo obiła mi się o uszy zasada domniemania niewinności, ale to widocznie musiał być przedmiot historyczny.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama