Dzień rozpocząłem od fantazji dotyczącej Watcha, tym samym nawiązałem do wczorajszej konferencji Apple, ostatni dzisiaj wpis również poświęcę temu wyd...
Dzień rozpocząłem od fantazji dotyczącej Watcha, tym samym nawiązałem do wczorajszej konferencji Apple, ostatni dzisiaj wpis również poświęcę temu wydarzeniu. Moją uwagę przykuła platforma ResearchKit, dzięki której iPhone ma się stać narzędziem diagnostycznym. Pomysł ciekawy, można nawet napisać, że idea jest szczytna. Sęk w tym, że to także niebezpieczne narzędzie. I nie zmienią tego zapewnienia Apple, które twierdzi, że użytkownik nie ma się o co bać.
Samej platformy nie będę opisywał, bo na razie niewiele o niej wiemy. Projekt jest w powijakach (co ciekawe, to rozwiązanie z gatunku open source - w przypadku Apple raczej nie jest to standard) i dopiero po kilku kwartałach, pewnie latach, będzie można powiedzieć, czy to ma sens. Idea szczytna, ponieważ może dostarczyć badaczom wielu cennych informacji i pomóc w zwalczaniu niektórych chorób czy udoskonalaniu leków. Na tym skorzystać może ludzkość, chociaż to brzmi już bardzo górnolotnie.
Problem tkwi w zagadnieniu prywatności, ochrony danych uzytkowników smartfonów, szerzej sprzętu mobilnego. Apple zapewnia, że nie będzie miało dostępu do wrażliwych danych, to użytkownik decyduje co jest widoczne, a co nie, co pozostaje jego tajemnicą, a co może posłuzyć do badań i zostanie z nim jakoś powiązane. W teorii brzmi to oczywiście świetnie: kto chce, ten bierze udział w projekcie, pozwala kolejnym aplikacjom zagłębiać się w intymne sfery życia. A jak jest w praktyce? Chyba zdążyliśmy się już przekonać.
Dziwi mnie to, że firmy mówią jeszcze o pełnej dyskrecji i nieingerowaniu we wrażliwe dane użytkowników. Przekonują, że informacje na ich temat są bezpieczne albo nawet niedostępne. Przecież w ostatnich latach widzieliśmy sporo przykładów, które nie pozwalają wierzyć w te gwarancje. Przekazywanie danych służbom, wycieki z winy firm, wycieki spowodowane atakami, kupczenie danymi, instalowanie w przeróżnych miejscach funkcji, które na dobrą sprawę sprowadzają się do szpiegowania. W tych okolicznościach przyrody ktoś ma odwagę lub czelność zapewnić, że dane są całkowicie bezpieczne?
Dziwi mnie także postawa ludzi, którzy najpierw powierzą dane, a potem zrobią wielkie oczy, gdy dojdzie do ich upublicznienia lub przekazania osobom trzecim. Jak można wyrażać wielkie zaskoczenie po tym, co oglądaliśmy w przeszłości? Te systemy są nieszczelne i nigdy nie będę. Jak nie starałyby się firmy czy instytucje, i tak nie uda im się stworzyć idealnego zabezpieczenia. Może zatem nie ma sensu wmawiać użytkwonikom, że wszystko jest pod kontrolą i to się nie zmieni. Trzeba stawiać sprawę jasno: zabezpieczenia są dobre, ale nie doskonałe. Szczególnie, gdy firma postanowi sama zrobić użytek z danych i przeskoczy ustawione przez siebie szlabany...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu