Lenovo

Lenovo to lider, któremu przydałoby się kilka lekcji od Apple

Maciej Sikorski
Lenovo to lider, któremu przydałoby się kilka lekcji od Apple
4

Lenovo znowu to zrobiło, kolejny raz utrzymało pozycję lidera na rynku PC. Sprzedają dziesiątki milionów komputerów, do tego dochodzą już dziesiątki milionów urządzeń ultramobilnych. Biznes świetnie się kręci, jest się czym pochwalić w raportach finansowych. Istnieje jednak płaszczyzna, na której an...

Lenovo znowu to zrobiło, kolejny raz utrzymało pozycję lidera na rynku PC. Sprzedają dziesiątki milionów komputerów, do tego dochodzą już dziesiątki milionów urządzeń ultramobilnych. Biznes świetnie się kręci, jest się czym pochwalić w raportach finansowych. Istnieje jednak płaszczyzna, na której ani ta firma, ani żaden inny producent elektroniki nie jest w stanie dogonić Apple: zyski.

Chińska firma opublikowała dane finansowe za pierwszy kwartał 2015 roku. Jednocześnie były to trzy miesiące zamykające rok fiskalny. W tym ostatnim przychody korporacji wyniosły 46,3 mld dolarów, co oznacza 20-procenowy wzrost w porównaniu z wcześniejszymi dwunastoma miesiącami. Zysk wyniósł 829 mln i tu wielkiego skoku już nie było - wynik poprawiono o 1%. Skromie, analitycy spodziewali się większych liczb. Oczywiście do sprawy można różnie podchodzić i stwierdzić, że to problem analityków, a nie Lenovo.

W raporcie pojawia się kilka ciekawych informacji. Po pierwsze, sprzedano więcej smartfonów (76 mln sztuk) niż komputerów (60 mln sztuk). Swoje zrobiło tu oczywiście przejęcie Motoroli, które zdecydowanie podbiło wyniki oddziału ultramobilnego. Nadal jednak nie ma z tego pieniędzy - firma dopłaca do biznesu. Po drugie, da się zauważyć dywersyfikację przychodów - w ostatnim kwartale 37% przychodów pochodziło z oddziałów innych niż PC. W analogicznym okresie poprzedniego roku ten wskaźnik wynosił 17%. To zasługa zarówno przywołanej Motoroli oraz organicznego rozwoju segmentu ultramobilnego Lenovo, jak i przejęcia od IBM biznesu tanich serwerów.

Lenovo nie chce być firmą uzależnioną od PC i widać, że stara się osiągnąć swój cel. Jednocześnie daje do zrozumienia, że nie zamierza być tylko producentem sprzętu - jestem ciekaw, co kryje się pod tym stwierdzeniem i czym zaskoczy nas firma. Chodzi tylko o rozwiązania biznesowe czy szykują też coś dla klienta indywidualnego? Na razie kasę zapewniają Chińczykom sprzedawane urządzenia: w PC są liderem, w segmentach tabletów i smartfonów znajdują się na podium. Świetne wyniki. Przypomnę jednak, że pozwoliły one zarobić niecałe 830 mln dolarów w ciągu roku.

Z jednej strony, wynik nie jest zły. Ba, on jest bardzo dobry! Firma nie tylko nie jest na minusie, ale jeszcze dołożyła do swojego skarbca kilkaset milionów dolarów. Spora część konkurencji zazdrości. Jeżeli budowane od jakiegoś czasu biznesy ultramobilny i serwerowy zaczną zarabiać, to niedługo zyski przekroczą miliard dolarów w skali roku. I tu pojawia się druga strona: jeśli nawet Lenovo mocno poprawi wyniki, to i tak będzie na tym polu daleko za przywołanym we wstępie Apple.

Odwołuję się do Apple z dwóch powodów. Pierwszy jest oczywisty - ta firma kosi w sektorze IT największą kasę. Nic nie wskazuje na to, by ktoś miał ich zdetronizować. Samsung rozwijał się całkiem nieźle, ale ostatnio doznał kryzysu. Google czy Microsoft też muszą uznać wyższość korporacji z Cupertino. To właśnie Apple pokazuje, że nie trzeba być liderem zestawień sprzedaży, by pojawiać się na pierwszym miejscu na liście najlepiej zarabiających. Pozostaną nim nawet wtedy, gdy wypadną z podium na rynku smartfonów czy tabletów. A na to raczej się nie zanosi w najbliższym czasie.

Drugi powód to tekst, który napisałem pół roku temu - stwierdzałem w nim, że przyszło nowe, bo konkurencją dla Apple’a jest Lenovo. Nie chodziło wówczas o liczbę sprzedanych produktów, ale o reklamę Microsoftu, który postanowił rzucić rękawicę Apple i wykorzystać przy tym sprzęt chińskiego producenta. Odważny ruch świadczący o zmianach w biznesie. Podtrzymuję, że przyszło nowe. Ale nie zmieniły się wszystkie płaszczyzny - Lenovo nie zaczęło zarabiać tyle, co Apple. Nawet nie zbliża się do tego wyniku. Korporacja z Cupertino w jeden dzień (tak, w jeden dzień) mogła zarobić tyle, co Lenovo przez cały rok.

Napisałem we wstępie, że Lenovo mogłoby wziąć od Apple kilka lekcji, ale należy to traktować z przymrużeniem oka. Prawda jest taka, że innym firmom trudno będzie nawiązać do wyników korporacji z Cupertino. Lenovo musi grać niską marżą i m.in. dzięki temu odnosi sukcesy - gdyby podnieśli ceny, to zaraz wygryzłaby ich konkurencja. Bolesna prawda, o której wiedzą wszyscy w tym biznesie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AppleLenovowyniki