Gry

Lenovo Ideapad Y500 - laptop dla gracza?

Grzegorz Marczak
Lenovo Ideapad Y500 - laptop dla gracza?
15

Życie jest sztuką kompromisów. Kiedy w domu brakuje miejsca, wymieniamy komputer stacjonarny na laptopa. Kiedy nie mamy nadmiaru gotówki, poszukujemy jak najlepszego stosunku mocy obliczeniowej do ceny. Ciężki jest żywot gracza… Autorem testu jest Paweł Kozierkiewicz, redaktor naczelny niezgrani....

Życie jest sztuką kompromisów. Kiedy w domu brakuje miejsca, wymieniamy komputer stacjonarny na laptopa. Kiedy nie mamy nadmiaru gotówki, poszukujemy jak najlepszego stosunku mocy obliczeniowej do ceny. Ciężki jest żywot gracza…

Autorem testu jest Paweł Kozierkiewicz, redaktor naczelny niezgrani.pl

Lenovo od lat tworzy dobre, wydajne i niezawodne komputery. Miałem sporą styczność z kilkoma modelami, Y560 do dzisiaj używa moja małżonka i chwali sobie. Dzięki zawiązaniu współpracy z Lenovo, redakcja Niezgranych wzbogaciła się o model Ideapad Y500 z matrycą o przekątnej 15,6 cala oraz dwiema kartami Nvidia GeForce GT 650 M. Seria Ideapad została pomyślana jako laptopy multimedialne i gamingowe skierowane do bardziej wymagających użytkowników. Szczęśliwie nie popuszczono wodzy fantazji, przez co udało się zachować całkiem rozsądną cenę, jak na sprzęt, który swoje potrafi. Zacznijmy jednak od początku.

Czarna elegancja

Obudowa została wykonana z ciemnego, matowego aluminium. Z wyjątkiem czarnego, połyskliwego logo, brak tutaj jakichkolwiek ozdobników. I bardzo dobrze. Urządzenie, poprzez swój minimalistyczny design, robi dobre wrażenie i sugeruje, że dysponuje niemałą mocą obliczeniową. Na froncie znajdziemy pięć małych diod oznaczających tryby pracy oraz prawie niewidoczne wejście na kartę pamięci. Na lewym boku rozmieszczono  m.in. wyjście wideo i hdmi, a także dwa złącza USB. Dodatkowe, trzecie wejście USB osadzono na prawym boku zaraz obok wejść na słuchawki i mikrofon. Oprócz tego po obu stronach znajdują się wyloty chłodzenia kart graficznych.

Osobiście uważam, że portów USB jest trochę za mało, a ich rozmieszczenie mogłoby być trochę lepiej przemyślane. Mam tu na myśli zwłaszcza prawą stronę obudowy, gdzie po podłączeniu urządzeń peryferyjnych nie raz trącałem je ręką podczas operowania myszką.

Całość waży blisko trzy kilogramy. Niestety do tego należy doliczyć sporej wielkości zasilacz, który podnosi wagę zestawu o prawie kilogram. Cóż, nie jest to sprzęt, który na co dzień ma być przenoszony na duże odległości.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest kieszeń UltraBay, która to w naszym przypadku była zajęta dodatkową kartą graficzną. W to złącze można w łatwy sposób, bez rozkręcania komputera, zamontować np. czytnik dysków optycznych, którym akurat nie dysponowałem. W późniejszych testach gier musiałem polegać więc wyłącznie na pozycjach z cyfrowej dystrybucji.

Podsumowując, obudowa Lenovo Ideapad Y500 jest bardzo porządnie wykonana, acz nie pozbawiona wad. Zwróciłem m.in. uwagę na przeciętnie wygładzone krawędzie, które powodowały, że po dłuższym użytkowaniu miałem lekko podrażnioną tarciem skórę na nadgarstkach. Pomimo tego, całość można zaliczyć na plus.

Soczystość klawiszy

Wiele gamingowych laptopów jest projektowana bardzo krzykliwie i efektownie. Nierzadko znajdziemy w nich podświetlane elementy i tym podobne ozdobniki. Ideapad Y500 wyróżnia się jedynie podświetlaną na czerwono klawiaturą o dwóch stopniach intensywności. Ten element idealnie komponuje się z surowym i minimalistycznym wyglądem całego sprzętu.

Klawisze pokryte są czarną powłoką antypoślizgową i mają bardzo dobry, wyczuwalny skok przy odpowiednim stopniu nacisku. Korzystanie z klawiatury wymaga chwili przyzwyczajenia, gdyż producent zamieścił także pełną klawiaturę numeryczną. Na samym początku popełniałem trochę błędów i literówek, jednak po kilku godzinach użytkowania problem zaniknął. Miłym detalem jest wydłużony lewy Shift, który niejednokrotnie przydaje się w grach.

Touchpad jest całkiem spory i z pewnością przy doraźnym użyciu jest wygodny ponieważ pozwala objąć swoim obszarem całą wielkość pulpitu. Na co dzień i tak korzystamy z myszki, więc to bardziej dodatek, niż coś bardzo kluczowego – ten komputer ze względu na swoja masę nie służy do ciągłego przenoszenia.

W małej budzie wielki obraz

To, co zwraca uwag od razu po uruchomieniu laptopa, to świetna matryca pracująca w natywnej rozdzielczości Full HD. Na szczególną uwagę zasługuje intensywne nasycenie barw i odpowiednia jasność. Niestety ekran jest błyszczący, co skutecznie potrafi utrudnić korzystanie z komputera podczas dużego nasłonecznienia.

Porządne zawiasy sprawiają, że bez problemu jesteśmy w stanie podnieść ekran jedną ręką, ale z drugiej strony matryca nie chybocze się zapewniając stabilne położenie.

Mocy ci u nas dostatek

Na pokładzie Lenovo Ideapad Y500 drzemie czterordzeniowy procesor Intel Core i7 3630QM taktowany zegarem 2.40 GHz. Do tego 8 GB pamięci RAM DDR3, terabajtowy dysk twardy i wspomniane wcześniej dwie karty graficzne GeForce GT 650M spięte w SLI. Każda z kart dysponuje 2GB pamięci RAM. Do tego, w komputerze zainstalowane są głośniki sygnowane logo JBL.

To wszystko powoduje, że w codziennej pracy mocy nie brakuje. Największym mankamentem jest system operacyjny Windows 8, który jak wiadomo do najlepszych nie należy. Niestety z tym faktem musimy się pogodzić (bądź zainstalować własnego Windowsa 7 jeśli takowego posiadamy).

W trakcie testów (oprócz grania, ale o tym będzie druga część tekstu) oglądałem na komputerze filmy, korzystałem intensywnie z Internetu, pisałem teksty i newsy do serwisu, przeprowadziłem półtoragodzinną sesję gry na żywo w Grid 2 oraz porzuciłem biedne urządzenie na pastwę nieletniej szarańczy. W każdym z powyższych przypadków Lenovo Ideapad Y500 sprawdzał się rewelacyjnie. Jako urządzenie multimedialne, którego nie powstydzilibyśmy się ustawić w salonie, laptop Lenovo osiągnął najwyższą notę. O tym, jak sprawował się w grach, przeczytacie w drugiej części tekstu, który pojawi się już niedługo.

Czas na granie

Przyszedł czas na sprawdzenie laptopa w prawdziwej akcji. Przyznam się szczerze, że nie lubię takich testów opartych na benchmarkach. W końcu to w gry mamy grać, a nie podziwiać aplikacje wyświetlające różne animacje. Dlatego też wziąłem na warsztat kilka tytułów i sprawdziłem realne ich działanie. Przyjąłem następujące założenie: Każdą grę uruchamiam na pełnych detalach i analizuję liczbę wyświetlanych klatek na sekundę. Kiedy widzę wynik niezadowalający, czyli poniżej 30 fps, wtedy zmieniam ustawienia tak, aby uzyskać przynajmniej taką wartość. Do każdej testowanej pozycji załączam zrzut ekranowy z ustawień oraz krótki komentarz i niewielką galerię obrazków.

Call of Duty: Modern Warfare 3

Produkcja Infinity Ward słynie z dynamicznej akcji. Choć nie jest to najnowsza pozycja, to postanowiłem zobaczyć jak Lenovo sobie z nią poradzi. Efekt końcowy w pełni satysfakcjonujący. Na maksymalnych ustawieniach gra utrzymywała stałe 59-60 klatek na sekundę, zwalniając sporadycznie w chwilach, kiedy naprawdę dużo się działo. Były to jednak spadki do 50-55 fps.

Dead Island: Riptide

Po ustawieniu wszystkich wskazań na maksymalne gra wyciągnęła stałe 30 fps, co było związane z uruchomieniem synchronizacji pionowej. Niestety odczuwalne było "rwanie" obrazu, co dość mocno odbierało przyjemność z prowadzonej rozgrywki. Po wyłączeniu synchronizacji udało się uzyskać wynik na poziomie 48-60 fps, a płynność znacznie wzrosła. Nie udało mi się uzyskać 100% płynności, ale to już pewnie "urok" silnika gry.

Borderlands 2

Z Borderlands 2 Lenovo miało większy problem. Uruchomienie na pełnych detalach i maksymalnym wykorzystaniu PhysX spowodowało, że liczba klatek na sekundę spadała poniżej 25 i powodowała niekomfortowe doznania. Dopiero ograniczenie niektórych opcji spowodowało, że  udało się utrzymywać stały poziom 43-45 fps. Ze względu na to, że w Borderlands 2 mamy grafikę z filtrem cell shading, wyłączyłem Antialiasing, co znacznie poprawiło wydajność, a nie zepsuło zbytnio wrażeń wizualnych.

The Elder Scrolls V: Skyrim

Zastanawiałem się jak Lenovo Ideapad Y500 udźwignie Skyrima. Choć autodetekcja zaproponowała nastawy wysokie, to konsekwentnie ustawiłem wszystko co się dało na najwyższe wartości i z duszą na ramieniu włączyłem grę. Na szczęście moje obawy były nieuzasadnione. Komputer zdał egzamin wyświetlając wszystko w zakresie 30-48 fps na otwartej przestrzeni i 50-60 fps w pomieszczeniach. A sam Skyrim wygląda obłędnie. Drobne spadki wydajności przytrafiały się jedynie w chwili, gdy na scenie oglądaliśmy ekstremalne warunki pogodowe tj. deszcz, czy zawieja śnieżna, lecz wtedy liczba klatek wyświetlana na sekundę spadała okresowo do 28. Co ciekawe, gra w proponowanych ustawieniach nie zyskiwała wiele na wydajności.

Hitman: Rozgrzeszenie

Ustawienia Ultra były bezlitosne dla komputera. Wbudowany test wydajności pokazywał średnią liczbę klatek na poziomie ośmiu, a bezpośrednio w grze wahała się ona pomiędzy pięcioma, a piętnastoma. Wyraźne spowolnienia mogły doprowadzić do białej gorączki. Zacząłem więc szukać ustawień optymalnych. Po kilkunastu minutach wachlowania ustawieniami doszedłem do punktu, w którym wydajność utrzymywała się w okolicy 35 fps, a w pomieszczeniach (nawet zatłoczonych) spokojnie utrzymywała wartość 50. Wymagało to wyłączenia Antialiasingu.

Saint's Row The Third

Ta pozycja dała się mocno we znaki laptopowi. Najwyższe możliwe ustawienia to wydajność średnia poniżej 20 klatek. Co gorsza, obniżanie poszczególnych parametrów do poziomu średniego nie zapewniało większego wzrostu wydajności. Dopiero wskoczenie lekko powyżej najniższych zapewniło jako takie wrażenia wizualne, przy zachowaniu płynności utrzymującej się na pułapie 30 fps. Wtedy jednak gra nie wyglądała zbyt ładnie.

Grid 2

Całkiem sympatyczna ścigałka, która po włączeniu wszystkich ustawień na "max" zwolniła do kilkunastu klatek na sekundę. Trzeba było przyznać, że wyglądała wtedy olśniewająco, jednak wtedy skutecznie też przycinała uniemożliwiając sensowne przejechanie wyścigu i zajęcie rozsądnego miejsca. Wykonałem bez mała kilkanaście prób, dzięki którym okazało się, że gra działa w założonym przeze mnie zakresie klatek, na całkiem wysokich ustawieniach poziomu grafiki.

Podsumowanie

Lenovo Ideapad Y500 to laptop o dobrych parametrach do współczesnych gier, acz nie bezkompromisowy. Wymaga trochę pogmerania w ustawieniach, aby osiągnąć dobry stosunek wydajności do jakości grafiki, jednakże w czasie prowadzonych testów nigdy nie zeszliśmy poniżej natywnej rozdzielczości ekranu. Warto też pamiętać, że jest to sprzęt, za który zapłacimy około 4300 złotych, czyli dość rozsądne pieniądze. W zamian za ten wydatek, w nasze ręce trafia sprzęt, który bez problemu posłuży nam w codziennej pracy i rozrywce, a także bardzo porządnie wytrzyma kontakt z grami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Lenovolaptop do grania