Google

Ktoś jeszcze wątpi w globalny sukces Google+? Spójrzmy na Google Chrome

Grzegorz Ułan
Ktoś jeszcze wątpi w globalny sukces Google+? Spójrzmy na Google Chrome
Reklama

Kiedy Google wypuszczał do sieci swoją przeglądarkę Chrome pod koniec 2008 roku, nikt nie przypuszczał, że to się okaże strzałem w dziesiątkę i dziś b...

Kiedy Google wypuszczał do sieci swoją przeglądarkę Chrome pod koniec 2008 roku, nikt nie przypuszczał, że to się okaże strzałem w dziesiątkę i dziś będzie to najczęściej wybierana przeglądarka przez internautów na całym świecie. My wielokrotnie publikowaliśmy Wam przez ten czas, różnego rodzaju statystyki - ktoś kogoś gonił, przegoni, przegonił aż w końcu, że wygrał ten wyścig.

Reklama

Teraz już się nikt temu nie dziwi, statystyki jak to statystyki w końcu się nudzą, ale jeszcze przed weekendem natrafiłem na wpis w The Economist z mapami globalnego użycia najpopularniejszych przeglądarek na przestrzeni tego czasu, który mnie zaciekawił pod tym kątem, iż tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, jak szybko to się stało, a widać to wyraźnie dopiero na poniższych mapach.

Spójrzmy najpierw jak to wyglądało jeszcze w 2008 roku (pierwsza stabilna wersja Google Chrome została udostępniona w grudniu tamtego roku)


Globalna dominacja IE z przebłyskami na mapie w postaci Finlandii, Polski, Niemiec, kilku innych okolicznych państw i kilkoma w Azji i w Afryce. Sam byłem wtedy już użytkownikiem FF na dobre, IE służył już tylko do ściągnięcia liska po formacie komputera. A Google Chrome? Jako, że lubię nowinki i testowanie nowych rozwiązań zapoznałem się już w tym czasie nawet z wersją beta - sypał się niemiłosiernie, ociężały, z błędami, które nie zniknęły w stabilnej wersji. Odszedł na czas jakiś w zapomnienie.


Mamy 2011 rok, już gdzieniegdzie widzimy zielone punkty, wprawdzie jeszcze tylko w egzotycznych miejscach, ale już zaczyna rosnąć procentowy udział w poszczególnych krajach. Osobiście nie rozumiałem nadal zamysłu Google, po co kolejna przeglądarka? Ok, IE ssie, ale przecież był świetny FF, więc po co Google przeglądarka? Chyba jeszcze niewiele osób wtedy dostrzegało, że to była ważna część globalnej dominacji, nie tylko w temacie wyszukiwarki, ale i pobocznych usług, dla których Chrome miało być swoistym spoiwem.


Reklama

I stało się w 2013 r. 2012 rok był przełomowym okresem dla Google, udało mu się przebić wtedy ze swoim produktem do świadomości internautów już na całym świecie, tak by w 2013 stać się najpopularniejszą przeglądarką na świecie. Co ciekawe nadal nie udało się to w Polsce, jak i sąsiednich Niemczech. Interesująco wygląda też sprawa zza "żelaznej kurtyny". Jak wiemy, w Rosji nie przyjął się żaden pomysł technologicznych gigantów zza oceanu, czy to w postaci sieci społecznościowych, webmaila czy nawet samej wyszukiwarki Google. W międzyczasie przekonali się jedynie do Firefoxa, by 2013 roku powszechnym użyciu stała się tam przeglądarka na bazie Chromium, choć nadal pod własnymi skrzydłami w postaci nazwy Yandex. Niemniej zasili statystyki Google Chrome.

Tutaj taka moja mała dygresja odnośnie ostatnich doniesień związanych z "rewelacjami" Snowdena. Na początku bardzo się dziwiłem skąd jego pomysł, by swoje kroki z prośbą o azyl skierować właśnie do Rosji. Przecież to żadna oaza wolności i swobód obywatelskich, a jednak wybrał Rosję. Powyższe spostrzeżenia trochę rozwiewają te początkowe zdziwienie. To jeden z nielicznych krajów, gdzie amerykańskie programy szpiegowskie nie docierają, ani bezpośrednio ani pośrednio, a przynajmniej nie na tak dużą skalę jak w innych krajach, przy okazji korzystania przez ich obywateli z usług amerykańskich firm technologicznych.

Reklama


Wracając do tematu, dziś podobnie, co jeszcze kilka lat temu o Chrome, mówimy o Google Plus - miasto duchów i podobne określenia, a Google robi swoje. Systematycznie i powoli realizuje swój plan. To co w perspektywie nie rokuje - stosunkowo szybko zamyka, a skupia się na tych obiecujących rozwiązaniach, Takich jak Google Drive, Chrome, Chromebooki czy Google Glass no i Google Plus.

Wbrew pozorom, to idealny moment dla Google. Przy coraz bardziej postępującym znużeniu Facebookiem, wszechobecny plus po cichu wdziera się w świadomość internautów. Tak, jak kiedyś mówiliśmy, po co nam Chrome? Mamy Firefoxa, dziś mówimy, że nikt nie wygra z FB, plus zbyt geekowy, mało tego, za dużo tamtego. Sam zauważyłem jednak, że częściej korzystam z G+ niż z FB - więcej kontaktów, zbliżonych zainteresowań i ciekawych dyskusji. Na FB zbyt dużo lansu, "błyskotliwych" spostrzeżeń, którą z czasem tylko nużą i wręcz denerwują. Facebook jest zbyt sztuczny, zbyt ukierunkowany na monetyzację, by mógł się utrzymać ze swoją dominacją w ciągu najbliższych kilku lat.

Jeśli Google uda się dotrzeć do pokolenia dzisiejszych nastolatków ze swoją naturalnością i szybkim dostępem do zasobów swojej sieci z poziomu najpopularniejszej obecnie przeglądarki na świecie, bez zbytniej ingerencji i natręctwa dla osób już korzystających z plusa, za kilka lat w powyższych wykresach będziemy mogli podmienić Chrome na Plusa, a FF na Facebooka, by spojrzeć wstecz, jak to wszystko szybko się pozmieniało.

Zbyt optymistyczne? Może i tak, może nawet to szalony pomysł z mojej strony, ale już nic mnie nie zdziwi jeśli chodzi o Google. Zadziwiająco szybko przekuwają swoje pomysły w sukces. Myślę, że podobnie będzie z Google Plus.

Reklama

1000 Words / Shutterstock.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama