Felietony

Kto jest właścicielem wyłącznych praw autorskich do emaila? Nadawca czy odbiorca?

Grzegorz Ułan
Kto jest właścicielem wyłącznych praw autorskich do emaila? Nadawca czy odbiorca?
Reklama

Kilka dni temu pojawiło się w sieci kilka informacji odnośnie pozwu zbiorowego przeciwko Google w Kolumbii Brytyjskiej. Pozywający wytoczyli zarzut, i...


Kilka dni temu pojawiło się w sieci kilka informacji odnośnie pozwu zbiorowego przeciwko Google w Kolumbii Brytyjskiej. Pozywający wytoczyli zarzut, iż Google bezprawnie skanuje ich pocztę email, w celu wyświetlania dopasowanych do ich treści reklam. Było już kilka podobnych procesów, jednak ten dotyczy innego aspektu, otóż pozywający argumentują to tym, iż nie są związani w żaden sposób z Google, czyli wysyłają pocztę korzystając z zewnętrznych usług, jedynie ich odbiorcą jest użytkownik GMaila.

Reklama

Pomysł, nawet z tą argumentacją, wydaje się co najmniej absurdalny, pominąłem więc tego newsa, jak i większość portali. Jednak dziś, publikując wpis o innej zewnętrznej usłudze, do której trzeba udostępnić naszą pocztę na GMailu, by móc z niej skorzystać - Thread, zacząłem się zastanawiać nad tym bardziej, a dokładniej czy aby tym samym nie naruszamy praw w jakikolwiek sposób nadawcy korespondencji wysyłanej do nas?

My, jako użytkownicy Gmaila, musimy wcześniej zaakceptować warunki korzystania z niej, więc niejako wyrażamy zgodę na skanowanie naszej poczty. Co, jeśli czytamy (i tym samym algorytmy Google) pocztę wysłaną do nas od innego usługodawcy? W moim odczuciu, prawnikiem nie jestem, ale nadawca takiej poczty zbywa się na naszą rzecz w pewien sposób części swoich praw. Przecież możemy ją odczytać w dowolnym kliencie poczty, również na dowolnym webmailu i nie jest wymagana do tego zgoda nadawcy.

Oczywiście w zależności od jego treści, nie możemy nim swobodnie dysponować czy udostępniać dalej, zwłaszcza jeśli jest opatrzony stopką, iż udostępniony jest wyłącznie nam i nadawca zastrzega, że nie życzy sobie przekazywania jej dalej. Ale dajmy na to, skrajny przypadek, treść takiej korespondencji zawiera treści obraźliwe, mamy wtedy pełne prawo na wykorzystanie całej jej zawartości w sądzie, podczas ewentualnego procesu. Korzystając też ze swojej poczty w usłudze Gmail czy też ze wspomnianego Thread, zgadzamy się z warunkami korzystania z tych usług, a z drugiej strony uzyskujemy zapewnienie, że tak naprawdę nikt nie siedzi i nie czyta naszej poczty, robi to specjalny algorytm czy program komputerowy, więc i nie naruszamy tych oczywistych praw nadawcy do wyrażenia braku zgody na "czytanie" swojej korespondencji przez osoby trzecie.

Nie sądzę, aby ten akurat pozew odniósł jakikolwiek sukces w kanadyjskim sądzie, ale jeśli tak, byłby to swojego rodzaju bardziej zaprzeczenie i pogwałcenie praw odbiorców poczty elektronicznej, niż ochrona pozywających jej nadawców, w tym przypadku z Kolumbii Brytyjskiej. Myślę też, że Google tak się odniesie do tych zarzutów, że nie może ingerować w to, w jaki sposób użytkownicy odczytują swoje emaile, a jeśli robią to z wykorzystaniem Gmaila, to jest tylko i wyłącznie ich prawo. Jednocześnie nadawca ma prawo decydować czy wysłać do nas swoją korespondencje, biorąc pod uwagę warunki korzystania przedstawione nam przez naszego usługodawcę poczty.

Może się mylę, dajcie znać w komentarzach jak się na to Wy zapatrujecie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama