Wywiady

Kto będzie nowym Apple? Jak rządzić światem?

Karol Kopańko
Kto będzie nowym Apple? Jak rządzić światem?
Reklama

Prelekcja Petera Hinssena podczas CiscoConnect była jak film Hitchcocka zaczynający się od trzęsienia ziemi, albo nieustająca jazda kolejką górską. Z ...

Prelekcja Petera Hinssena podczas CiscoConnect była jak film Hitchcocka zaczynający się od trzęsienia ziemi, albo nieustająca jazda kolejką górską. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wiem już jak wygląda doskonały mówca i ideał, do którego sam będę dążył. Czar bynajmniej nie prysł w prywatnej rozmowie! Dowiecie się z niej dlaczego kiedyś będziemy pracowali w kilku firmach jednocześnie, skąd bierze się upadek jednych firm i potęga drugich, a także, że druga Krzemowa Dolina nigdy nie powstanie.

Reklama

Karol Kopańko: Kiedyś niewiele miałeś wspólnego z występami na scenie, częściej siedziałeś przed komputerem wpisując linijki kodu.

Peter Hinssen: Tak, zakładałem start-upy. Dokładnie 3, z którymi nie mam już jednak nic wspólnego. Pierwszy, z największymi perspektywami sprzedałem Alcatelowi, drugi Belgacom, a trzeci po wejściu na giełdę Descartes.

Dlaczego porzucałeś własne firmy?

Kiedy pracujesz dla samego siebie to praktycznie nie masz czasu wolnego. Nie chciałem, aby moje życie na tym polegało. Postanowiłem poświęcić większą uwagę rodzinie.

Miałeś też w swojej karierze epizody pracy w korporacji. Jak Twoim zdaniem zmieni się rynek pracy w przyszłości?

Już teraz ludzie bardzo często zmieniają pracodawcę co 3 lata, jednak okres ten nie będzie już dalej się skracał. Zastąpi go zjawisko pracy w kilku różnych firmach jednocześnie.

Ale chyba nie jednocześnie w Samsungu i Apple?

Nie, chodzi o firmy operujące w różnych branżach. W każdej z nich będziemy spędzali mniej czasu, ale będzie to bardziej efektywne, ponieważ nasz umysł nie będzie zmęczony wiecznym przebywaniem w tym samym środowisku. Będzie tez przybywało freelancerów.


Departamenty HR będą miały kłopot.

Już teraz mają. Jednak cały czas kluczowa pozostanie etyka pracy, aby np. zasiadając w zarządzie jednej firmy, nie wykorzystywać posiadanych informacji, aby wspomóc drugą. Jednak i same firmy czeka diametralna zmiana związana modelu zarządzania.

Co go zastąpi?

Wiesz co to jest termodynamika?

Reklama

Masz na myśli entropię i rzeczy z nią związane?

Tak, dokładnie. Co mnie w tym fascynuje to fakt, że woda, lód i para wodna to tak naprawdę jedno i to samo, tylko zależnie od tego jaka jest temperatura i ciśnienie. I właśnie start-up porównałbym do wody, bo tak jak ona jest płynny i może bardzo szybko zmieniać swoje kształty i dostosowywać się do warunków panujących w otoczeniu.

Niestety kiedy firmy się rozwijają, to stają się coraz bardziej lodowate. Ich struktury twardnieją, coraz trudniej jest im szybko reagować. Kiedy znajdą wygodny model biznesowy to trzymają się go kurczowo. I wtedy powstaje bardzo duże niebezpieczeństwo, bo kiedy chcesz zmienić strukturę już sformalizowanej firmy, to ona nieuchronnie pęka.

Reklama

Uważasz, że to możliwe, aby korporacje zaadaptowały dla siebie model działania start-upów?

Będą musiały to zrobić, aby przetrwać. Oczywiście wciąż będziemy mieli do czynienia z pracującymi w starym systemie bankami czy firmami ubezpieczeniowymi, ale znajdą się one w mniejszości. Większość firm będzie działała w modelu sieci, który łatwiej adaptuje się do nowych warunków, a także pozwala innowacjom szybciej przez siebie przelatywać. Dlatego też zatytułowałem swoją trzecią książkę: „Sieć zawsze wygrywa”.


Czyli firmy nie potrzebują jasnej linii dowodzenia, hierarchicznego łańcucha zależności?

Świat pędzi coraz szybciej, ten kto za nim nie nadąża zostaje w tyle. Oczywiście managerowie pozostaną, ale cała siatka firmy będzie bardziej rozciągnięta, płaska. Każdy będzie mógł do każdego napisać zwracając się po imieniu, bo wszyscy będą mniej więcej na podobnym stanowisku jeśli chodzi o pozycję w korporacji. To znak czasów, bo ten schemat jest bardzo popularny do Facebooka.

Firmy będą rosły i upadały szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Aby przetrwać będą musiały dokonywać bardzo szybkiej zmiany pokoleniowej.

Myślę, że doświadczeni pracownicy mieliby inne zdanie na ten temat.

Właśnie Ci doświadczeni pracownicy są najsłabszym ogniwem w firmie, bo mają już ugruntowaną pozycję i jest im po prostu wygodnie. Rozpatrzmy to na przykładzie całego departamentu, np. IT. Mimo, że to ludzie technologii, to na pewno nie są najbardziej innowacyjni w całej firmie. Goście opiekujący się technologiami widzą w innowacjach zagrożenie dla własnego bytu. Przecież kiedy jakiś wynalazek się upowszechnia, to świat się zmienia, a to oznacza niepewność. Wygodniej jest więc opierać się na sprawdzonych rozwiązaniach.

Reklama

Dlatego też za samojezdnym autem nie stoją ani BMW, ani Mercedes. Im po prostu pasuje obecna sytuacja, która utrzymuje się mniej więcej od czasów Modelu T. To właśnie Google, firma od oprogramowania, a nie żaden motoryzacyjny gigant wprowadza nowinki do świata transportu. To także doskonały przykład jak firma może działać w strukturze sieci.

Jednak wystarczy poszperać odrobinkę w sieci, aby przekonać się, że ludzie pracujący przy wyszukiwarce w Google muszą się pogodzić z musztrą niemal jak w wojsku.

Google ma dwa oblicza. Tak jak powiedziałeś Google Search działa w starym stylu. Ale ono po prostu jest szwajcarskim zegarkiem, który został raz nakręcony i teraz musi przeć do przodu, przez odpowiednie oliwienie. Tu nie ma miejsca na błąd – to zbyt duży biznes dla Google, aby pozwolić na jakieś daleko idące zmiany.

Natomiast teamy pracujące przy samochodzie, czy Google Glass to zupełnie inna para butów. One operują niemal jak start-upy, ale innego wyboru nie mają. W końcu robią coś jako pierwsi na świecie.


Nie chciałbyś pracować w Google? Z Twoim doświadczeniem na pewno by Cię przyjęli;)

Nie (śmiech). Wolę jednak jeździć z prelekcjami po świecie. Mimo to lubię czasami odwiedzić znajomych z Google, albo Apple. Zwłaszcza ostatnia wizyta w Palo Alto była bardzo przyjemna.

Co tam robiłeś?

Rozmawiałem m.in. z jednym z pracowników, który jest tam od 1995 roku, a więc widział najciemniejsze z kart historii firmy. Powiedział mi, że w 1997 roku Apple było w takim dołku, że poprosiło Sony o wykup. Sony się nie zgodziło.

Apple jest jednym z niewielu przykładów firm, które potrafiły się zregenerować. Firma była kompletnym trupem i tym bardziej niesamowitą sztuka jest to, na jakie wyżyny potrafiła się wznieść w ciągu ostatnich kilku lat.

Mieli wizjonera u steru.

Wizjonera i charyzmatycznego lidera. Ale sztuka regeneracji zastrzeżona jest tylko dla największych firm z ogromnym potencjałem. Weźmy jeszcze takie IBM, które latach 90. przeszło z modelu firmy skoncentrowanej na sprzęcie do usług. Dziesięć lat wcześniej to samo stało się z Intelem. W latach 70. byli bliscy śmierci, bo skoncentrowali się na chipach pamięci. Teraz mają się naprawdę dobrze, a ich chipy znajdują się z multum urządzeń.

Praktycznie co 10-20 lat widzimy przykład firmy, która ociera się o bankructwo, a potem wręcz rządzi światem. Potrzebne jest „tylko” wymyślenie siebie na nowo.


Kto będzie nowym Apple?

Może Microsoft… ale tak naprawdę nikt tego nie wie. Jednak wiele firm nie jest z stanie dokonać takiej transformacji. Ludzie którzy mnie dziś słuchali na scenie wrócą wieczorem do domów i pomyślą sobie: „Właściwie to było fajne wystąpienie… ale nie dla mnie, może dla jakiejś firmy z Krzemowej Doliny”.

A tyle się dziś mówi, że musimy myśleć globalnie, a działać lokalnie.

Dokładnie.Tak samo jak sieć nie jest ograniczona do jednego kraju, tak działalność firm nie powinna zamykać się w jego wnętrzu.

A jak firmy mają oceniać czy ich polityka jest właściwa?

Niech managerowie zadadzą sobie pytanie, gdzie chcieliby, aby pracowały ich dzieci. W nudnej korporacji, gdzie musisz siedzieć przez 8 godzin dziennie, czy w dynamicznym start-upie w Dolinie Krzemowej. Jeśli rzeczywiście myślisz o swojej firmie jako takim molochu, to odpowiedź jest jasna.

Więc czemu by nie stworzyć Dolny Krzemowej u siebie.

Ech… nie wydaje mi się aby to się powiodło. W Kalifornii mamy czynienia z niesamowitym połączeniem kapitału i ludzi. Tamtejsi inwestorzy chcą jeść lunch z ludźmi, w których pomysły inwestują, a nie urządzać sobie wideo-konferencje.

Dolinę Krzemową próbowano odtwarzać już w wielu miejscach na świecie, ale nigdzie się nie powidło. To przykład sytuacji, gdzie zwycięzca zgarnia całą pulę

Na koniec jeszcze pytanie: co w coraz szybciej rozwijającym się świecie zmusza Petera Hinssena do przemyśleń?

To, że w cyfrowym świecie pędzącym na złamanie karku tak ogromne znaczenie ma opowiadanie historii. Świat odchodzi od hiper-technologii i potoku informacji na rzecz wytwarzania atmosfery związanej z ich użytkowaniem.

Wykorzystujesz to w swoich prezentacjach?

Nie muszę chyba na to pytanie odpowiadać :) Np. taki TED jest jedną z najwspanialszych rzeczy jakie doświadczyłem w ostatnich latach. Pokazał, że teraz tak naprawdę każdy jest człowiekiem renesansu interesującym się rożnymi kwestiami. To fenomen, że ludzie mogą interesować się tyloma tematami, które wcześniej były im obojętne, a potem rozsyłać linki do znajomych z adnotacją: „musisz to zobaczyć”.

TED to też niezwykle zyskowne przedsięwzięcie.

Tak, sprzedawanie licencji to naprawdę opłacalny biznes.

Sam przemawiałeś na TEDx w Brukseli.

Co ciekawe, jeszcze pięć lat temu, jeśli chciałeś być prelegentem to musiałeś napisać książkę. Napisałeś? Możesz mówić!

Teraz jest inaczej?

Teraz organizatorów bardziej obchodzi czy mówiłeś na TEDzie ;)


Wywiad został przeprowadzony podczas konferencji CiscoConnect. Wkrótce możecie się spodziewać dalszych równie ciekawych materiałów!

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama