Polska

Kod mObywatela ma trafić do sieci. Nie poznamy jednak wszystkich sekretów

Piotr Kurek
Kod mObywatela ma trafić do sieci. Nie poznamy jednak wszystkich sekretów
5

Zgodnie z obowiązującymi od prawie roku nowymi przepisami dotyczącymi aplikacji mObywatel, Ministerstwo zobowiązane jest do upublicznienia jej kodu źródłowego. Wiele jednak wskazuje, że tak się nie stanie – a z pewnością, nie zostanie od udostępniony w całości. Dlaczego?

mObywatel rozwija się w bardzo szybkim tempie, a w aplikacji pojawia się coraz więcej dokumentów i funkcji, z których na co dzień korzystają obywatele. mObywatel ma też szansę stać się akceptowany w całej Unii Europejskiej – choć przed Ministerstwem Cyfryzacji i programistami z Centralnego Ośrodka Informatyki daleka droga. Będą musieli oni dostosować aplikację do nowych przepisów unijnych wynikających z zaktualizowanego rozporządzenia eIDAS.

Rozporządzenie eIDAS ułatwia bezpieczne transakcje transgraniczne poprzez ustanowienie ram dla tożsamości cyfrowej i uwierzytelniania cyfrowego. Jego celem jest budowanie zaufania do interakcji elektronicznych i promowanie płynnych usług cyfrowych w UE.

Państwa członkowskie będą miały dwa lata na dostosowanie prawa lokalnego i wdrożenie do istniejących systemów zaproponowanych przez eIDAS2 rozwiązań. Oznacza to, że mObywatel będzie musiał przejść kilka istotnych zmian, by mógł być zgodny z nowym rozporządzeniem. O co dokładnie chodzi? Na ten moment nie zdradzono szczegółów, ale wiceminister cyfryzacji w wywiadzie z Dziennikiem Gazeta Prawna zdradził, że największe problemy będą z tzw. atrybutami, które są elektronicznymi poświadczeniami, np. pełnoletności. W mObywatelu mamy cyfrowe wersje polskich dokumentów tożsamości i różnych legitymacji. Zdaniem Michała Gramatyki odpowiednie przygotowanie zmian w prawie wymaga strategicznych decyzji i konsultacji. Sam sposób wdrożenia nowych przepisów wynikających z rozporządzenia eIDAS wymaga dyskusji.

Czego boi się Ministerstwo Cyfryzacji, że nie chce opublikować kodu mObywatela?

W wywiadzie z Dziennikiem, minister cyfryzacji pytany jest również o udostępnienie kodu źródłowego aplikacji mObywatel, do czego MC zostało zobowiązane w zeszłym roku. Co ciekawe, o tym, by twórcy mObywatela musieli upublicznić kod źródłowy apelacji, decydował również sam Michał Gramatyka, który w zeszłym roku był jeszcze posłem opozycji, a dziś zasiada na stanowisku wiceministra cyfryzacji. W roku 2023 r. zgłosił on poprawkę, która została wprowadzona do ustawy o aplikacji mObywatel.

Minister właściwy do spraw informatyzacji po raz pierwszy udostępni kod źródłowy aplikacji mObywatel w Biuletynie Informacji Publicznej na swojej stronie podmiotowej w terminie 12 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy.

– brzmi zapis znowelizowanej ustawie, która obowiązuje od 14 lipca zeszłego roku. Oznacza to, że Ministerstwo Cyfryzacji ma jeszcze niecałe trzy miesiące na wywiązanie się z tego przepisu. Ten sam polityk stoi teraz na stanowisku, że poprawka ta nie była najlepszym pomysłym, o czym też informuje Centralny Ośrodek Informatyki, który obawia się, że udostępnienie pełnego kodu jest niebezpieczne. Gramatyka wskazuje jednak, że kod niektórych elementów aplikacji nie musi być udostępniany, a przepisy można jeszcze odpowiednio dostosować. Docierają jednak do niego sygnały od resortów związanych z bezpieczeństwem, że upublicznienie wszystkiego nie jest najlepszym pomysłem. Ciekawe jednak, że jeszcze w zeszłym roku polityk nie miał żadnych wątpliwości, by kod trafił do sieci. Teraz, gdy ekipa się zmieniła, zmieniła się również koncepcja – a szkoda, bo spodziewałem się, że nowi rządzący będą trzymać się tego, o co zabiegali, gdy jeszcze byli w opozycji...

Cały wywiad z wiceministrem cyfryzacji Michałem Gramatyką znajdziecie w najnowszym wydaniu Dziennika Gazeta Prawa lub na stronach DGP.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu