Samsung

Faktyczny szef Samsunga trafi do więzienia na długie lata?

Maciej Sikorski
Faktyczny szef Samsunga trafi do więzienia na długie lata?
4

Samsung mógłby się teraz skupiać na targach MWC, jednej z najważniejszych branżowych imprez, ale korporacja ma ważniejsze sprawy do ogarnięcia. Wiceprezes firmy i jej faktyczny szef, Jay Y. Lee, usłyszał prokuratorskie zarzuty. Jeden z najpotężniejszych ludzi świata zamiast sukcesji może się spodziewać wieloletniego więzienia.

Jay Y. Lee ma kłopoty od kilku kwartałów. Sprawa ma związek z "tsunami", jakie przetoczyło się przez świat koreańskiej polityki i biznesu. Od władzy odsunięto m.in. prezydent kraju, rzesze obywateli azjatyckiego państwa domagały się podczas demonstracji zrobienia porządku wśród elit. Pisałem już o tej sprawie, poruszałem temat właśnie ze względu na wielką korporację i jej decydentów.

W tarapaty wpadła pani prezydent i jej szamanka, gorąco zrobiło się wokół biznesmenów. Niedawno przesłuchiwany był Jay Y. Lee, wiceprezes Samsung Group i faktyczny szef giganta. To wnuk założyciela firmy, syn człowieka, który uczynił z niej giganta (ten ostatni od dłuższego czasu przebywa w szpitalu). Media donoszą, że prokuratura domaga się jego aresztowania, sąd ma podjąć decyzję w tej sprawie za dwa dni. Powód? Koreańczyk oskarżany jest m.in. o wręczanie łapówek (dziesiątki milionów dolarów) oraz krzywoprzysięstwo.[źródło]

Wtedy nie zapadła decyzja o aresztowaniu, ale zmieniło się to miesiąc później - w połowie lutego media informowały, że Jay Y. Lee został aresztowany. Skoro powiedziano A, czas powiedzieć B: prokuratura stawia zarzuty zarówno wiceprezesowi, jak i czterem innym ważnym pracownikom. Chodzi m.in. o korupcję, sprzeniewierzenie funduszy korporacji, ukrywanie aktywów za granicą, a także krzywoprzysięstwo. Mocny pakiet. Jeśli prokuratura przedstawi w sądzie odpowiednie dowody i wykaże winę wiceprezesa, grozi mu długi wyrok. Czy do tego dojdzie? Trudno stwierdzić - wspominałem już kiedyś, że jego ojciec też miał kłopoty, został nawet skazany, lecz ostatecznie doczekał się uniewinnienia. Są równi i równiejsi...

Możliwe, że Jay Y. Lee wyjdzie obronną ręką z tych kłopotów, ale firma i tak ucierpi na aferze - jest zamieszanie na szczytach władzy, trzeba się skupiać na kwestiach innych, niż produkty, usługi, rozwój biznesu, wpsółpraca z partnerami. Marka traci na prestiżu i chociaż ostatnie wyniki były bardzo dobre (mimo wpadki z Note 7), nie ma pewności, że sytuacja szybko się nie pogorszy. Zwłaszcza, gdyby okazało się, że szefa faktycznie czeka wieloletnie więzienie, a nie sukcesja...

Grafika tytułowa: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu