Recenzja

Jakie to fajne! Recenzja LEGO Batman 3: Beyond Gotham

Tomasz Popielarczyk
Jakie to fajne! Recenzja LEGO Batman 3: Beyond Gotham
7

Gry z serii LEGO na dobre weszły już do świadomości graczy. Na przestrzeni lat w klockowym wydaniu zobaczyliśmy najpopularniejsze, będące aktualnie na topie marki: Harry’ego Pottera, Władcę Pierścieni, Gwiezdne Wojny, Hobbita. Nie zabrakło też superbohaterów – zarówno tych ze stajni Marvela, jak i D...

Gry z serii LEGO na dobre weszły już do świadomości graczy. Na przestrzeni lat w klockowym wydaniu zobaczyliśmy najpopularniejsze, będące aktualnie na topie marki: Harry’ego Pottera, Władcę Pierścieni, Gwiezdne Wojny, Hobbita. Nie zabrakło też superbohaterów – zarówno tych ze stajni Marvela, jak i DC Comics. W Beyond Gotham już po raz trzeci spotkamy się z Batmane, Super Manem, Zieloną Latarnią, Flashem, Zieloną Strzałą i wieloma, wieloma innymi. Czy taka plejada „gwiazd” to murowany przepis na sukces?

Teoretycznie gry z dopiskiem LEGO są dedykowane młodszym graczom. Prosta i przyjemna fabuła, brak przemocy i przekleństw, dużo humoru i wszędobylskie klocki działają na 7-, 8-, 10-latków jak magnes. Okazuje się jednak, że nawet znacznie starsi gracze znajdują tutaj coś dla siebie. Nie ukrywam, że dla mnie to fantastyczna okazja, żeby pograć z partnerką. Otóż każdy tytuł z tej serii posiada tryb lokalnej kooperacji na podzielonym ekranie i to stanowi ogromny atut. Można narzekać, że ciągle nie zaimplementowano jego sieciowego odpowiednika (w Beyond Gotham się to nie zmienia), ale nie jest to kwestią priorytetową, biorąc pod uwagę rodzinny charakter każdej produkcji.

W LEGO Batman 3: Beyond Gotham, jak sugeruje sam tytuł, opuszczamy rodzinne strony Batmana i wyruszamy znacznie dalej. W trakcie zabawy przyjdzie nam zwiedzić bowiem nie tylko lokacje na ziemi, ale też galaktyczną stację Ligi Sprawiedliwych, a nawet inne planety. Skąd to wszystko? Otóż w tej części naszym głównym przeciwnikiem jest Brainiac – obcy humanoid o niesamowitej inteligencji, który chce zmniejszyć ziemię do wielkości miniaturki i umieścić na półce jako trofeum (obok innych planet).

Fabuła jest raczej miałka, a miejscami przewidywalna i infantylna. Nie spodziewałem się tutaj rewelacji, ale z tak rozbudowanego uniwersum superbohaterów i superzłoczyńców dało się wykrzesać więcej. A tymczasem nawet występujące postaci niespecjalnie przekonują, bo reprezentują dość rażąco odbiegające od swoich pierwowzorów cechy charakteru. Rozumiem, że nie dało się przenieść w pełni mrocznego klimatu powieści ze stajni DC do gry oznaczonej jako 7+, ale chociaż można było spróbować zaserwować jego namiastkę.

W tej części twórcy wycofali się z motywu otwartego świata i postawili na bardziej liniowy, klasyczny model zabawy. Przypomina on tym samym pierwsze odsłony serii – w analogiczny sposób wyglądało to m.in. w grach z Harrym Potterem. Mamy zatem pewną centralną lokację, z której wyruszamy na kolejne misje. Gameplay nie uległ większym przeobrażeniom. W dalszym ciągu niszczymy klocki, zbieramy (klockowe) monetki, walczymy z przeciwnikami (oraz bossami) i rozwiązujemy proste zagadki, które najczęściej opierają się na zbudowaniu pewnych urządzeń z klocków.

Nowością w tej części jest system specjalnych kostiumów, jakie zakładać mogą najważniejsi bohaterowie. Dają one im nowe umiejętności, które musimy wykorzystać, aby pokonać przeszkody różnego typu. Przełączanie strojów przebiega bardzo płynnie. Tutaj znów odniosę się do wspomnianej serii z Potterem, gdzie w bardzo podobny sposób przełączaliśmy zaklęcia.

Dlaczego tylko najważniejsi bohaterowie mogą zmieniać stroje? To bardzo proste – bo wszystkich postaci jest w grze ponad 150 i trudno oczekiwać od twórców, aby przygotowali dla każdej z nich po kilka kostiumów. Dlatego tylko niektórzy dostąpili tego zaszczytu, a pozostali pełnią po prostu rolę uzupełnienia (Ciekawostki? Dodatku?). Przyznam się Wam jednak, że właśnie dla nich warto poświęcić grze więcej czasu niż te 6 godzin potrzebne na ukończenie głównego wątku, szczególnie gdy swego czasu zaczytywaliście się w komiksach DC.

Graficznie jest nieźle, choć znowu żadnych wodotrysków nie oczekujcie. Gra bazuje na tym samym silniku, co poprzednie odsłony, zatem trudno spodziewać się w tym aspekcie jakiejkolwiek rewolucji. Klocki wyglądają zatem tak, jak wyglądały w poprzednich odsłonach. Miejscami może pojawiło się kilka dodatkowych filtrów i efektów. Nic więcej. Za to do plusów zaliczyłbym udźwiękowienie. Twórcy nie tylko dodali bardzo klimatyczny Voice Acting, do którego zaprzęgnięto odtwórców ról danych postaci w filmach, bajkach i serialach, ale też zadbali o charakterystyczne z filmów o Batmanie utwory muzyczne. Szkoda tylko, że jest ich tak mało.

Przy LEGO Batman 3: Beyond Gotham bawiłem się nieźle. Dla pojedynczego gracza ta produkcja ma do zaoferowania po prostu przyjemny, prosty gameplay z masą postaci z uniwersum DC. Prawdziwa gratka zaczyna się, gdy gramy na dwa pady. A już w ogóle maksimum przyjemności uzyskamy wówczas, gdy zarowno my jak i druga osoba w kooperacji jesteśmy fanami komiksów DC. Odblokowywanie kolejnych postaci i kostiumów daje wówczas znacznie większą satysfakcję, a gra wznosi się na nowy poziom. Szkoda, że w przeciwnym wypadku jest po prostu tylko kolejnym tytułem z serii LEGO pozbawionym jakichkolwiek większych nowości i przez to dość wtórnym.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GrylegorecenzjeBatmanrecgry