Wczorajszy tekst poświęcony Apple spotkał się z odzewem, który nie wywołał u mnie zdziwienia – jak zwykle pojawili się fani marki (i produktów giganta...
Wczorajszy tekst poświęcony Apple spotkał się z odzewem, który nie wywołał u mnie zdziwienia – jak zwykle pojawili się fani marki (i produktów giganta z Cupertino) oraz jej antyfani. Niby nic nadzwyczajnego, ale tym razem w oczy rzucił mi się zarzut wysuwany wobec Apple, z którym można chyba polemizować. Dotyczy on kiepskiej sprzedaży iPhone’a 5c, czyli wtopy amerykańskiej korporacji. Faktycznie jest tak źle?
Kpiny z kolorowego, "plastikowego" iPhone’a towarzyszą temu urządzeniu od dnia jego premiery. Na dobrą sprawę żartowano z niego jeszcze przed prezentacją, ale wówczas były to przytyki oparte o przecieki. Krytyków produktu ucieszył zapewne fakt, iż smartfon nie zrobił na rynku furory – w branżowych mediach niejednokrotnie pojawiały się doniesienia, z których wynikało, że 5c zalega na sklepowych półkach i w magazynach, że ludzie wybierają 5s, że eksperyment z "tanim smartfonem Apple" po prostu się nie udał.
Wspomniany zarzut wyciągnięto ponownie wczoraj i przypomniały mi się wówczas teksty, na które trafiłem kilka dni wcześniej. Udowadniano w nich, że z iPhonem 5c jednak nie jest tak źle. W ubiegłym kwartale Apple sprzedało 51 mln smartfonów. Największą część tego wyniku wypracował iPhone 5s z rezultatem blisko 32 mln sprzedanych sztuk. Wynik iPhone’a 5c jest faktycznie gorszy i wyniósł podobno niecałe 13 mln. Jeśli zestawimy ze sobą te dwie liczby, to rzeczywiście można mówić o znacznie gorszej sprzedaży tańszego urządzenia (niewłaściwe jest tu stosowanie określenia "tani iPhone" będącego dziełem mediów). Nie od dzisiaj wiadomo jednak, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia…
Warto zestawić owe niecałe 13 mln nie tylko z wynikami iPhone’a 5s, ale też z rezultatami sprzedaży innych firm. Pisałem kiedyś np. o wynikach Nokii w czwartym kwartale 2013 roku – fińskiej legendzie udało się wówczas sprzedać ponad 8 mln smartfonów. Z rezultatem 5c przegrały też HTC czy BlackBerry. LG zdołało w trzech ostatnich miesiącach 2013 roku sprzedać 13,2 mln smartfonów (mowa o wszystkich modelach, gdybyśmy brali pod uwagę np. wynik samego G2, to porównanie byłoby bardzo niekorzystne dla Koreańczyków), a zatem niewiele więcej, niż wyniósł rezultat iPhone’a 5c. W omawianym okresie z tańszym smartfonem Apple prawdopodobnie przegrał nawet flagowiec Samsunga, czyli Galaxy S4. To zdecydowanie daje do myślenia.
Jak można odnieść się do wspomnianych wyników 5c? Nawet, jeśli założymy, że są one zawyżone i Apple udało się sprzedać kilka milionów sztuk mniej tego urządzenia, to i tak w zestawieniu z konkurencją nie wypadnie ono źle. Plany sprzedażowe giganta z Cupertino były zapewne większe (chociaż tego pewnym być nie można) i ostatecznie decydenci, a zwłaszcza akcjonariusze korporacji mogli być rozczarowani osiągniętymi wynikami, ale warto pamiętać, że gorzej nie jest synonimem słowa kiepsko. Sprzedanie kilkunastu milionów smartfonów skazywanych przez wielu na porażkę trudno uznać za klapę i totalną klęskę. Nie brakuje firm, które chciałyby ponieść taką klęskę…
Źródło grafiki: apple.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu