Kilka dni temu Paweł pisał o HoloLens, czyli hełmie tworzonym od lat, a pokazanym stosunkowo niedawno przez Microsoft. Redakcyjny kolega nie wierzy w ...
Kilka dni temu Paweł pisał o HoloLens, czyli hełmie tworzonym od lat, a pokazanym stosunkowo niedawno przez Microsoft. Redakcyjny kolega nie wierzy w komercyjny sukces urządzenia, w ewentualną rewolucję i tłumaczy to głównie ceną. Wysoka ceną. Nie zgodzę się z tą opinią. Ale Czytelnikom, którzy krytykowali tamten tekst, też muszę napisać, że nie mają racji.
Z branżowych doniesień wynika, że wspomniany hełm korporacji z Redmond ma być droższy od ostatniej generacji konsol, Paweł pisał, że może kosztować tysiąc dolarów. Dużo? Zależy od podejścia i zasobności portfela. Nie wydaję lekką ręką takich pieniędzy, ale też nie uważam, by był to majątek. Nie napiszę, że sprzęt nie będzie warty swej ceny, bo tego jeszcze nie wiem - trzeba poczekać na testy produktu, który trafi do sklepów, na ocenę jego przydatności i możliwości. Dopiero wtedy będzie można odpowiedzieć na pytanie, czy to się opłaca.
Jeżeli ludzie są w stanie wydawać po kilkaset dolarów/kilka tysięcy złotych na komputer/tablet/telefon/konsolę/aparat/drona, to czemu mieliby powiedzieć "nie" urządzeniu wnoszącemu powiew świeżości do branży? Bo tak przecież zapowiada je Microsoft. Jasne, że nie sprzedadzą 50 mln sztuk w pierwszym kwartale, sprzedaż początkowo może być bardzo mała, ale z czasem powinna rosnąć: ceny zaczną pewnie spadać, jakość produktu będzie coraz lepsza, pojawią się klienci. Microsoft akurat stać na to, by długo ciągnąć ten eksperyment - na kontach leżą grube miliardy, a przykład Surface, Bing czy WP pokazuje, że szybko się nie zniechęcają. Przeczekają, dopracują, ostatecznie może zrealizują plan. Nie uważam, by największym wyzwaniem czy też wadą była cena.
Paweł trochę przesadził rozpatrując temat wyłącznie przez pryzmat gier, patrząc na HoloLens niczym na kontroler do gier. Sprzęt ma być w założeniu autonomiczny, powinien stanowić nowy typ elektroniki, komputer czy konsolę nowej generacji, a nie dodatek do czegoś starego. I wypada na to patrzeć szerzej, do czego zachęcają twórcy: potrzebne w domu, w pracy, do zabawy i do nauki. Chociaż podchodzę z dystansem do projektu, to podoba mi się ta wizja i nie mogę napisać, że nie jest ona pociągająca. Wielozadaniowy sprzęt na miarę XXI wieku. Wielozadaniowy, ale głównie do... gier.
Mylą się osoby, które przekonywały Pawła, że nie powinien patrzeć na HoloLens przez pryzmat "gierek dla dzieci". Tak, firma chce, by korzystali z hełmu profesjonaliści, by uczyli się z jego pomocą lekarze i tworzyli projektanci. Ale to jedynie dodatki. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Google Glass - znajdą się zastosowania profesjonalne, już do tego doszło, lecz internetowy gigant zrestartował projekt, bo chce go uczynić masowym. Microsoft też chce masowości hełmu, a nie dadzą mu tego szkoły medyczne, lecz branża gier. Firma działa w tym biznesie, więc wie, jak jest potężny.
Nie jest dziełem przypadku, że Microsoft kupił Minecrafta - CEO korporacji przyznał, że zrobiono to m.in. z myślą o HoloLens. Popularną grą chcą pokazać możliwości nowego produktu i zareklamować go wielkiej rzeszy odbiorców. Za 2,5 mld dolarów kupiono narzędzie do promocji produktu, nad którym pracowano przez ostatnie lata. To właśnie z pomocą gry Microsoft będzie chciał pokazać, że stworzył coś przełomowego, to gra ma mu zapewnić duży popyt. Owszem, dość nietypowa gra, ale na tym ma polegać jej "moc" - możliwości pokazane na Minecrafcie mogą zainteresować profesjonalistów.
Microsoft będzie czarował fanów Minecrafta, bo to dziesiątki milionów ludzi na całym świecie. Głównie młodych, więc wychowa sobie nowe pokolenie, które zamiast albo obok tradycyjnej konsoli zechce mieć coś jeszcze. Z tego puntu widzenia HoloLens należy rozpatrywać właśnie przez pryzmat gierek dla dzieci. Skłania do tego sam Microsoft.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu