Wielu z nas na portalach społecznościowych wrzuca zdjęcia otagowane często jako "#foodporn", gdzie główną rolę grają przysmaki - a to obiad u mamy, a ...
Wielu z nas na portalach społecznościowych wrzuca zdjęcia otagowane często jako "#foodporn", gdzie główną rolę grają przysmaki - a to obiad u mamy, a to wyjście do restauracji i jakieś wykwintne danie. Nie piętnuję wrzucania zdjęć swojego jedzenia n Facebooka, Twittera, czy Insagrama. W nastawionym dziś na nowe technologie społeczeństwie jest to jakiś przejaw życia społecznego i w tym wypadku raczej nikomu krzywda się nie dzieje.
Google znając nasze upodobania uznał, że warto byłoby w tym wypadku połączyć upodobania użytkowników z technologią rozpoznawania jedzenia ja zdjęciach. Nie chodzi tu oczywiście o prosty podział: "to jedzenie, to nie jedzenie". Aplikacja znana nam dotychczas jako Im2Calories będzie polegać na technologii przetwarzania obrazów, by zidentyfikować poszczególne składniki dania i określić ich ilość na talerzu. Stąd już prosta droga do tego, by Google policzy szacowaną ilość kalorii w takim jedzeniu.
Nie powiem, kusi wizja aplikacji, która jedynie na podstawie zdjęcia określi to, ile kalorii wchłonęliśmy tego i tego dnia. Wpisywanie pozycji do dziennika żywieniowego jest czasem bardzo czasochłonne, zwłaszcza, gdy tworzymy skomplikowane dania. Wtedy każdy dodatek np. do sosu należy ważyć osobno i zapisywać jego wartość kaloryczną. Ale Im2Calories nie zlikwiduje tych wszystkich problemów - w niektórych przypadkach dołoży nowe.
Sosy generalnie można zagęścić na dwa sposoby. Pierwszy to śmietana - kaloryczna i tłusta. Drugi to jogurt naturalny (najlepiej grecki). Jak już bawimy się w jogurt zamiast śmietany, to najczęściej wybierany jest ten bez tłuszczu. Aplikacja Google rozpozna, że to jest taki i taki sos. No, dobra. Ile mu policzy kalorii? Przyjmie optymistyczny scenariusz, że użyliśmy jogurtu, czy też z góry założy, że lubimy jeść mniej zdrowo i doliczy nam nadwyżkę? No, dobra. Będzie można korygować wyliczenia aplikacji i sugerować jej, że gdzieś się pomyliła. Na tej podstawie także będzie się ona uczyć jeszcze lepszego rozpoznawania dań. Ale jak odróżnić od siebie sos zabielony jogurtem, a jak śmietaną? W smaku jeszcze da radę. Po wyglądzie już nie sposób.
Gdybym teraz dostał w ręce tę aplikację, podsunąłbym jej to zdjęcie:
Co jest na zdjęciu? Kawałki jabłka, jogurt i brzoskwinia. Ciekawie wygląda, prawda? Na pierwszy rzut oka mieliśmy do czynienia z jajkiem sadzonym oraz frytkami. Bardzo interesujące jest to, jak aplikacja poradziłaby sobie z akurat tym daniem.
Czy taka technologia jest potrzebna? Oczywiście - ale jako dodatek. Na pewno nie jako wyrocznia: "tyle i tyle zjadłem dzisiaj". Aby dobrze policzyć ilość kalorii w pożywieniu potrzebne są i szkiełko i oko - w tym wypadku mamy tylko szkiełko.
Źródło: Indian Express
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu