Polska

Gazeta.pl analizuje zachowanie agresywnego 10-latka. Zapomnieli o swoim wkładzie w jego postawę

Maciej Sikorski
Gazeta.pl analizuje zachowanie agresywnego 10-latka. Zapomnieli o swoim wkładzie w jego postawę
Reklama

Lincz w kolejce do gry. Tłum wył z radości - taki tytuł nosi artykuł serwowany przez katowicki oddział portalu gazeta.pl. Poświęcono go przykrej i bul...

Lincz w kolejce do gry. Tłum wył z radości - taki tytuł nosi artykuł serwowany przez katowicki oddział portalu gazeta.pl. Poświęcono go przykrej i bulwersującej sprawie dziecka, które atakowało starszego chłopca stojącego w kolejce do IEM 2015. Jego zachowanie nagrano, a film szybko stał się popularny w polskiej Sieci. Jak to zwykle bywa, zaczęto zadawać pytanie o winnych degeneracji młodego człowieka. W przywołanym tekście pojawiło się kilka wskazówek, ale chyba zabrakło najważniejszego tropu: patologii mediów.

Reklama

Do przywołanego filmu wczoraj odsyłał jeden z naszych Czytelników. Po minucie wyłączyłem, bo zachowanie 10-latka i podburzającego go tłumu wywoływało obrzydzenie. Przyznam, że nie zamierzałem pisać na ten temat, ale jednocześnie zastanawiałem się, czy będzie z tego większa afera: kto i jak podejmie wątek? Podjęła przywołana już gazeta.pl. Pewnie nie była jedyna, ale to ich tekst przykuł moja uwagę i wzbudził spore wątpliwości. Autor i komentująca z nim temat profesor psychologii wskazują na różne źródła skandalicznego zachowania chłopca, ale o jednym motywie zapominają, możliwe, że celowo i zniekształcają trochę obraz rzeczywistości.

Kto jest winny temu, że dziecko zachowuje się w sposób agresywny wobec innego człowieka, że wyraża się bardzo wulgarnie i chce na sobie skupić uwagę epatując chamstwem? To podobno ofiara braku edukacji i wychowania, pojawiają się pytania o rodziców chłopca, jego szkołę, ostatecznie, a wniosek jest taki, że brak dorosłych w życiu tego dziecka, pewnie też jego rówieśników doprowadził do szokującej sceny:

W świecie "Władcy much" dzieci zachowują się okrutnie, bo nie mają nikogo, kto by ich nauczył, co jest dobre, a co złe. Ze świata dzieciaków, które uczestniczyły w pyskówce pod Spodkiem, rodzice też zniknęli. Niech się potem nie dziwią, że ich dzieci potrafią robić rzeczy straszne.

Dorośli zniknęli, jest za to zagubione dziecko narażone na zło czyhające w filmach czy grach:

To tylko dziecko, które jeszcze nie rozumie tego, co robi, i nie myśli o konsekwencjach. Sam przecież często widzi na filmach i w grach komputerowych, że agresja przynosi profity.

Klasycznie musi być odwołanie do złych filmów i gier. Na dodatek w tym przypadku kolejka ustawiła się przed Spodkiem, a tam festiwal gier. Mało tego, w obiekcie znajdziemy mnóstwo jutuberów, którzy prowokują negatywne zachowania i psują dzisiejszą młodzież tworząc tzw. gimbazę. W swoich filmach klną, są agresywni, promują brak szacunku dla drugiego człowieka. I wszystko zaczyna się składać w logiczną całość: wyparowali rodzice, ich miejsce zajęli niesforni nastolatkowie z Internetu i to oni teraz wychowują dzieci. Efekty widzimy na filmie. rodzice, szkoło, wróćcie, bo potem nie da się już sprawy odkręcić i naprawić! Tak mógłby brzmieć apel osoby zgadzającej się z tą wizją.

Muszę napisać, że mnie ona nie przekonuje do końca. Problemem nie jest to, że rodzice zniknęli. Dużym i groźnym obciążeniem jest fakt, że oni zostali. W konkretnej formie, którą kształtują media, w tym gazeta.pl "badająca sprawę". Dzieci i młodzież uczą się zachowań od starszych, jeżeli dostrzegamy w młodszych jakąś patologię, to trzeba zadać pytanie, czy przypadkiem nie jest to lustrzane odbicie wad starszego pokolenia. Bo chłopiec sprzed Spodka może i nie czyta polskich portali, serwisów czy gazet opiniotwórczych, nie ogląda programów informacyjnych i nie słucha "debat" radiowych, ale robią to osoby żyjące wokół niego. A on chłonie.

Jutuberzy może i nie są grupą, którą należy wybielać, której należy bronić, bo od nastolatka, czasem dwudziestolatka należy wymagać, by nie zachowywał się w ten sposób. Dlaczego mamy jednak tego wymagać od niego, skoro podobnie zachowują się osoby ze świecznika, m.in. koledzy po fachu autora artykułu z gazeta.pl? Przecież to oni operują słowami nienawiści na każdym kroku. To tam przeczytamy o masakrowaniu i miażdżeniu oponenta, to tam dziennikarka przerywa rozmowę z gościem, bo ma taki kaprys, to tam zaprasza się największe miernoty życia społecznego, politycznego czy rozrywkowego, by zrobić paskudne widowisko. To tam niepokorni bliźniacy dewastują przeciwników i ich rodziny, to tam spec od wszystkiego mówi jak jest i to tam gwiazdą był człowiek, który teraz na Śląsku zaczyna się upodabniać do menela, bo Warszawę musiał opuścić z powodu skandalu.

Reklama

Drogi autorze z gazeta.pl, zapomniałeś wspomnieć w tekście o mediach, w których obaj pracujemy. To one pobudzają coraz częściej najniższe instynkty, to one używają języka nienawiści, to one szczują na jednostki lub grupy, to one w końcu kształtują postawy rodziców, które następnie ci przelewają mniej lub bardziej świadomie na swoje pociechy. W takim teście nie można nie wspomnieć o niektórych kolegach z redakcji, szerzej z branży, którzy co kilka dni dają pokaz swoich "umiejętności". Może ich należy się pozbyć z życia publicznego, a przybędzie "normalnych rodziców", ludzi zdolnych do wychowania potomka bez wpajania mu agresji i chamstwa, którym epatują dzisiejsze media. Media zastanawiające się później dlaczego jest jak jest...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama