Felietony

Garmin powinien zrobić z zegarkami to, co Google zrobiło ze smartfonami

Krzysztof Rojek
Garmin powinien zrobić z zegarkami to, co Google zrobiło ze smartfonami
13

Ile używamy naszych zegarków? 4, 5, 6, a może więcej lat? Dlaczego więc Garmin i inni nie oferują takiego wsparcia jak smartfony?

Garmin to jedna z najpopularniejszych marek, jeżeli chodzi o smart zegarki fitnesowe, a jego produkty to dla wielu wręcz idealne smartwatche. Producent posiada w swoim portfolio modele z różnych półek cenowych i o ile w kwestii udziału w rynku firma nigdy nie należała do liderów, tak takie marki jak Forerunner, Fenix czy Vivoactive znają wszyscy, którzy interesują się tematem.

Trzeba też oddać, że Garmin wie, jak na swoich urządzeniach zarabiać. Mamy oczywiście tańszy (choć wciąż nie tani) Vivoactive 5 za 300 euro, ale też Epix za 850 euro czy MarQ (Gen 2) za prawie 2000 euro. I o ile pod kątem mierzenia treningu tym urządzeniom nie brakuje praktycznie niczego, to pokazują one jedną rzecz, w której smartwatche pozostają w tyle za prawie każdą inną kategorią produktową.

Chodzi o aktualizacje, a raczej t0, że nic o nich nie wiadomo

Jeżeli kupujemy smartwatche największych marek, jak Apple czy Samsung, w miarę wiemy, czego możemy się spodziewać, zarówno w kwestii wyposażenia, jak i aktualizacji. Jednak nie jest to norma i wiele innych firm mówi bardzo dużo o funkcjach, ale już nie o tym, co składa się na ich zegarki czy opaski. W tym wypadku jest to problem dla użytkowników, którzy nie planują zmieniać swojego urządzenia za każdym razem, gdy na rynek wyjdzie nowy egzemplarz.

Chodzi tu bowiem o to, że wraz z nowym oprogramowaniem do takich zegarków często są dodawane nowe funkcje. Jednak w przypadku wielu modeli czy to smartwatchy, czy opasek fitness, użytkownicy nie mają zielonego pojęcia, czy dostaną na swoje urządzenia najnowszą wersję oprogramowania. Jest to tym ważniejsze, że nie mając wiedzy odnośnie specyfikacji technicznej, nie wiedzą też, czy ich smartwatch mógłby się kwalifikować na taką aktualizację nawet teoretycznie.

Jest to problem, ponieważ smartwatche takie jak Garmina nie są sprzętami, które kupuje się co roku, a raczej - urządzeniami na lata, często zmienianymi rzadziej niż smartfony. Tymczasem np. Google oferuje w swoich telefonach 7 lat wsparcia, podczas gdy w przypadku smartfonów takich jak te Garmina o wsparciu w ogóle się nie mówi. Efektem tego jest np. sytuacja, którą opisał AndroidCentral, gdzie Foreruner 265, różniący się od poprzednika ekranem OLED, otrzymał nowy tryb "Training Readiness", podczas gdy 255 - nie. Dlaczego? Tego nie wiadomo, ponieważ nikt nie podaje dokładnych informacji odnośnie podzespołów, jakie znajdują się w zegarkach.

Nie jest tu kwestią brak jakiegokolwiek wsparcia, ale fakt, że jego długość i jakość nie są znane z wyprzedzeniem i nie mogą mieć wpływu na decyzje klienta. Co, jeżeli kupimy zegarek za cenę średniej jakości smartfona tylko po to, by dowiedzieć się, że kolejny model ma funkcje, które mogłyby znaleźć się na naszym urządzeniu, ale ich nie dostaniemy tylko ze względu na taką a nie inna politykę firmy? Dlatego właśnie firmy takie jak Garmin powinny pójść drogą Google i stworzyć przejrzysty harmonogram wsparcia swoich urządzeń.

Użytkownicy z pewnością to docenią.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu