Wyobrażacie sobie, że tak bardzo cenicie sobie święty spokój i prosty sposób życia, że nieoczekiwana sława i fortuna męczą Was do tego stopnia, że rez...
Wyobrażacie sobie, że tak bardzo cenicie sobie święty spokój i prosty sposób życia, że nieoczekiwana sława i fortuna męczą Was do tego stopnia, że rezygnujecie z pieniędzy i rozgłosu? Cóż – taka, niemalże ascetyczna postawa jest możliwa nawet dzisiaj. Mamy na to żywy przykład.
Hit ostatnich tygodni, niepozorna gra Flappy Bird, przysporzyła jej twórcy ogromnych problemów. Jak sam twierdzi, nie przewidział popularności, jaką przyniesie mu ta produkcja. Nie jest w stanie cieszyć się ze swojego sukcesu, ponieważ, pozwolę sobie tutaj na dokładny cytat:
(Flappy Bird – dop. Kamil Ostrowski) zrujnowało moje spokojne życie. Teraz nienawidzę tej gry.
Wedle szacunków, Flappy Bird przynosiło swojemu ojcu – Dongowi Nguyenowi z Wietnamu, pięćdziesiąt tysięcy dolarów dziennie, z reklam, które wyświetlały się na górze ekranu. Wraz z popularnością gry przyszła oczywiście popularność twórcy. Nguyena śledzi obecnie na Twitterze prawie sto tysięcy użytkowników. Dla porównania – profil Shuheia Yoshidy, szefa Sony Worldwide Studios, zreszającego wewnętrznych deweloperów japońskiej korporacji, śledzi nieco ponad sto dziesięć tysięcy twitterowiczów.
Cała sprawa ewidentnie przytłoczyła Wietnamczyka, który mniej więcej dobę temu ogłosił, że wycofuje Flappy Bird z AppStore i Google Play. Nie z powodów prawnych, bo takie domysły się pojawiały. Nguyen nie zamierza też sprzedać gry, chociaż nie brakowało ofert. Po prostu „nie może już tego znieść”.
I faktycznie, gra powoli znika z sieci. Niektóre serwisy poinformowały, że na Google Play tej produkcji już nie ma. Dosłownie parę minut temu jeszcze udało mi się pobrać kopię na tablet z Androidem, ale na Waszym miejscu bym się spieszył. Przez przeglądarkę już nie znalazłem strony z Flappy Bird na Google Play. Na AppStore jeszcze jest.
Może chodzić też o kontrowersje wokół gry. Wiele osób zarzucało deweloperowi, że pomysł na rozgrywkę jest banalny i skopiowany z innych tytułów (Faktyczne, w coś podobnego grałem dobrych dziesięć lat temu, już nie pamiętam nawet na jakim telefonie. Miał monochromatyczny wyświetlacz. Ktoś pamięta?). Pomysł na zabawę miał być rzekomo "mocno inspirowany" Piou Piou, a grafika niemalże identyczna co ta z klasycznych gier z Mario - wąsatym hydraulikiem. Krytyków odsyłam jednak do historii gier wideo - pomysł nie jest chroniony, jedynie wykonanie. Które w tym przypadku było bezbłędne i dlatego Flappy Bird chwyciło.
Szczerze przyznam, że nie rozumiem postępowania twórcy. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma parcie na sławę i pieniądze, ale z jednej strony Nguyen mógłby prawdopodobnie się odciąć od tego wszystkiego, a z drugiej – podejrzewam, ten ruch raczej nie sprawi, żeby w najbliższym czasie o Flappy Bird zrobiło się ciszej. Wiele osób ma już tę produkcję, z dysków twardych rozmaitych serwisów hostingowych też się ich nie wymaże. Czy się to Nguyenowi podoba czy nie, jest sławny i przez najbliższy czas taki pozostanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu