Polska

Znikające recepty? Spokojnie, to tylko mObywatel

Jakub Szczęsny
Znikające recepty? Spokojnie, to tylko mObywatel
23

Elektroniczne recepty od dawna chwaliłem i chwalić nie przestanę, bo to zdecydowanie dobra i pożądana zmiana w kręgu usług przekazanych nam po to, byśmy mogli lepiej zarządzać kwestiami dotyczącymi naszego zdrowia. Zgodnie z zapowiedziami, w nowym mObywatelu również znajdziemy e-recepty, a z tych powinniśmy móc korzystać zawsze: nie tylko wtedy, gdy mamy je zrealizować.

Nie bez powodu tak zacząłem ten wpis. Elektroniczna recepta to również miejsce, w którym pacjent może znaleźć dawkowanie swoich leków. Pół biedy, jeżeli pacjent ma zleconą wysyłkę recept na adres e-mail: wtedy każdą z nich może sobie podejrzeć właściwie w dowolnej chwili. Jeżeli tak jest - to świetnie. Gorzej jednak, jeżeli korzysta tylko z mObywatela, albo co gorsza: dysponuje tylko kodami recept przekazywanymi przez lekarza lub za pośrednictwem wiadomości SMS.

W mojeIKP mogę znaleźć jedną z wystawionych mi recept: pod koniec urlopu zdarzyło mi się złamać nogę. Dawkowanie tego leku jest kluczowe, bo ten chroni mnie przed zakrzepami z powodu unieruchomienia nogi.

mObywatel, z którego korzysta już naprawdę sporo osób - również dzięki sporej kampanii marketingowej - ma pewną wadę, o której pomyślałem w momencie, gdy chciałem na szybko upewnić się, czy właściwie pamiętam dawkowanie jednego z nowych leków. Zauważyłem wtedy, że nie sprawdzę w mObywatelu recepty, bo... te znikają po ich zrealizowaniu. Te w aplikacji mają właściwie dwa stany: "Wystawiona", dla recept, których nie zrealizowaliśmy w żadnym stopniu i "Częściowo zrealizowana" - to te, które, w których wybraliśmy np. 1 z 2 wystawionych opakowań leku. Idąc za logiką, powinien być i trzeci: "Zrealizowana" - dla takiej recepty, która została nam poprawnie wystawiona i która została już przez nas w pełni zrealizowana. Na każdej z recept, które możemy sobie podejrzeć w widoku PDF, jest uwidocznione także dawkowanie zlecone przez lekarza: jeżeli zgubiliśmy kartkę od lekarza z opisem dawkowania, lub jej nie otrzymaliśmy - taki "wydruk" recepty to właściwie jedyne miejsce, w którym możemy takie dawkowanie sprawdzić.

Jeden klik dalej i... mam dawkowanie. Tyle, że w aplikacji "pierwszego wyboru", jaką dal mnie jest mObywatel...

Hipotetyczna sytuacja, która doskonale wskazuje na problem

Swoje dawkowanie ostatecznie sprawdziłem w PDF-ie recepty przekazanym mi za pośrednictwem wiadomości e-mail, więc dużego kłopotu z tytułu braku informacji o recepcie w mObywatelu nie miałem. Jednak, czy rzeczywiście taką trudną rzeczą jest wprowadzenie trzeciego stanu każdej wypisanej nam recepty w tej aplikacji, jakim jest: "Zrealizowana" po to, bym mógł sobie w każdej sytuacji do niej zajrzeć?

Wyobraźmy sobie pana Czesława, który korzysta z systemu e-recept w mObywatelu. Chce sprawdzić sobie dawkowanie w jednym z przyjmowanych przez siebie leków, jest aktualnie na urlopie za granicą. Korzysta z dwóch numerów telefonów, ten, za pomocą którego loguje się do banku w ramach 2FA jest aktualnie w Polsce. Nie ma innego dokumentu, z którego mógłby skorzystać, aby sprawdzić dawkowanie. Nie ma aktywnego zlecenia wysyłki maili z receptami, więc tam też nie sprawdzi sobie ich treści. Co może zrobić Pan Czesław?

...jej po prostu nie ma. Dlaczego? Bo została zrealizowana. A gdybym nie wiedział o istnieniu mojeIKP lub nie potrafił zainstalować tej aplikacji lub się do niej zalogować, a do mObywatela logowało mnie moje bardziej "obeznane" dziecko?

O ile wie o aplikacji mojeIKP, to mógłby z niej skorzystać. Jeżeli nie, nawet nie wpadnie na to, że tam może być jego elektroniczna recepta. Dowiedział się o tym, że jego recepty są w mObywatelu, obsługi tej aplikacji nauczyły go jego dzieci i zwyczajnie "dobrze się w niej czuje". Skoro w mojeIKP widać różne statusy wszystkich recept, dlaczego to nie działa tak samo w aplikacji mObywatel? Dlaczego nie można ich posortować według: "możliwe do realizacji, ważne", "utraciły ważność", żeby wprowadzić nieco schludności do listy przepisanych leków? I ostatecznie, kto podjął tragiczną w zakresie UX decyzję o tym, że zrealizowane recepty będą odchodzić w niebyt?

Ja, Ty może byśmy w końcu znaleźli swoje recepty w mojeIKP. Co jednak z osobami mniej obeznanymi z technologiami?

Często rozpatrujemy oprogramowanie, urządzenia z pozycji osób zaznajomionych z technologiami. Założę się, że pod tym tekstem pojawią się komentarze: "Skoro jest w mojeIKP, czy IKP w ogóle - to po co się czepiać?". Okej, ale mówię tutaj przede wszystkim o osobach, które nie są tak biegłe w obsłudze urządzeń, programów jak my. Zdziwilibyście się, ile ich jest nawet wśród młodych osób! Skoro promuje się mObywatela jako "centrum" wszystkich usług przekazanych nam przez instytucje państwowe - niech będą to rozwiązania pełnowartościowe, a nie protezy - w dodatku same w sobie kalekie.

Mimo wszystko muszę powiedzieć, że akurat z rozwoju kwestii związanych z cyfryzacją usług w kraju jestem zadowolony. Wiele można zrobić lepiej - zawsze. Natomiast to tutaj widzę najdalej posunięty rozwój różnorakich usług i rozwiązań dla obywateli. Elektroniczne recepty były z całą pewnością rewolucją, teraz trzeba jedynie trochę konsekwencji, by nie zatrzeć dobrego wrażenia. W mObywatelu powinny pojawiać się również zrealizowane recepty i wskazujące na nie opisy dawkowania. Tak będzie po prostu wygodniej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu