Nie tylko Facebook walczy o to, żeby przeglądanie stron internetowych na urządzeniach mobilnych odbywało się szybciej. Swój własny plan ma na to równi...
Czterokrotnie szybsza i 80 proc. lżejsza - taka będzie Twoja strona www, gdy już Chrome z nią skończy
Nie tylko Facebook walczy o to, żeby przeglądanie stron internetowych na urządzeniach mobilnych odbywało się szybciej. Swój własny plan ma na to również Google. Testy nowego projektu ruszą w tym miesiącu w Indonezji. Ma on sprawiać, ze internauci zobaczą znacznie lżejsze i szybsze strony www, które nie będą wymagały szybkiego połączenia z internetem. Tylko co na to ich twórcy?
Działanie nowego mechanizmu wydaje się dość proste. W sytuacji, gdy wykryje on połączenie o niskiej przepustowości (np. 2G), strona zostanie w locie skonwertowana (a właściwie transkodowana) na lżejszą wersję. Nie wymaga to żadnej ingerencji ze strony jej autora. Nie wpłynie też na zawartość - no może poza obrazkami, które czeka prawdopodobnie agresywna kompresja. Całość przypomina trochę mechanizm kompresji, który zapoczątkowała Opera. Dziś jest on już właściwie standardem wśród przeglądarek mobilnych. Dlatego Google idzie o krok dalej i zagłębia się w kody witryny, z którego wycinane są nieistotne elementy. Mało tego, usuwane są również reklamy - wszystkie poza tymi pochodzącymi z systemu AdSense oraz kilku innych sieci reklamowych. Sprytne.
Oczywiście nie będzie to obejmowało wszystkich witryn. Wiele stron, które ssą rozbudowane i zawierają elementy wideo lub też wymagają od użytkownika logowania, stanowiąc tym samym techniczne wyzwanie dla algorytmu będzie pomijanych - przynajmniej do czasu dopracowania algorytmów na tyle, by sobie z nimi bez większych problemów radziły. Co istotne, webmasterzy będą mogli zrezygnować z udziału w tym programie - wówczas ich strona nie będzie transkodowana. Użytkownicy zobaczą natomiast na witrynach po konwersji pasek przy górnej krawędzi ekranu, który pozwoli im załadować klasyczną wersję strony.
Zdaniem Google'a algorytm ma średnio przyśpieszać witryny czterokrotnie i zmniejszać ich objętość o ok. 80 proc. W praktyce ma to oznaczać nawet 50 proc. więcej odsłon. Do działania transkodowania będzie konieczne posiadanie przeglądarki Chrome. Mechanizm będzie jednak kompatybilny również z natywną przeglądarką Androida, począwszy od wersji 2.3. Oczywiście całość będzie działać wyłącznie po wykryciu powolnych połączeń internetowych, co stanowi podstawowy warunek.
Google stąpa po bardzo cienkim lodzie. Z jednej strony firma oferuje szybsze i lżejsze strony www, a z drugiej pozbywa się konkurencyjnych sieci reklamowych i faworyzuje swoje własne. Może w Indonezji i na innych rynkach rozwijających się to przejdzie, ale w pozostałych regionach już nie. W Europie taki mechanizm nie ma racji bytu - chyba, że jako dodatkowa ciekawostka przeznaczona wyłącznie dla chętnych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu